Nie tylko masło. W sklepach może się zacząć wojna na ceny. Co jeszcze będzie tanieć?

Inflacja pozostaje wysoka i wciąż mocno daje się we znaki, ale ceny niektórych artykułów spożywczych będą spadać. Na sklepowych półkach zauważalnie potaniało już masło będące przedmiotem "cenowej wojny" sieci handlowych, a eksperci wskazują, że lada chwila odczuwalne będą też obniżki cen innych produktów spożywczych. W rozmowach z Business Insider Polska wskazują, które mogą potanieć najszybciej.

Choć jeszcze niedawno masło kosztowało 10 zł za kostkę, teraz ceny spadają nawet do 3 zł.

– Zdaniem ekspertów w ślady masła mogą pójść także ceny innych produktów. Na skupach ich ceny spadają już od dłuższego czasu bądź pozostają na zadziwiająco wysokich poziomach.

– O tym co zobaczymy na sklepowych półkach zdecydują jednak sieci handlowe. W obniżaniu cen masła mają swój ukryty cel, który łatwo dostrzegają eksperci.

– W przypadku tego produktu hipermarkety zdecydowały się pójść na wojnę cenową. W jakich produktach będziemy mogli zaobserwować podobną rywalizację? Dyrektor generalny Federacji Producentów Żywności ma swoje przewidywania.

Masło może stanowić pierwszą jaskółkę zauważalnych obniżek cen niektórych produktów spożywczych. Jeszcze w ubiegłym roku jego cena rosła w oczach. Teraz sklepy prześcigają się w promocjach na ten produkt – kostkę można kupić nawet za 3 zł.

A zdaniem analityków rynków rolno-spożywczego, już wkrótce mogą się pojawić kolejne produkty, których ceny będą zachowywać się podobnie.

Nie tylko masło

– Masło jest dość specyficznym produktem, ponieważ jest on jednorodny. Niezależnie od producenta, jego skład, gramatura czy opakowanie są bardzo podobne. To sprawia, że ceny łatwo ze sobą
porównać. A, że jego zakupy są dość często, to klienci łatwo zauważają spore obniżki. Faktem jest jednak, że masło podlega takim samym trendom jak wszystkie inne produkty mleczne – mówi Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole zajmujący się rynkiem rolno-spożywczym.

Jak tłumaczy, w sklepach coraz bardziej widoczne będą spadki cen nabiału – nie tylko samego mleka, ale też jogurtów czy serów. – Tanieć będą wszystkie produkty mleczne. Spadek cen niektórych z nich może być jednak mniej widoczny, bo ceny jogurtów czy serów trudniej je ze sobą porównać, a na końcowe ceny wpływa też więcej czynników niż samo mleko – zastrzega.

Co sprawiło, że nabiał będzie tańszy, nawet gdy wciąż drożeją inne kategorie żywności? – Na globalnym rynku wzrosła podaż, a spadła konsumpcja. Zmiany te najbardziej widać w Chinach. To największy importer wielu produktów mlecznych. W efekcie na rynku pojawiło się więcej mleka, co skutkuje spadkiem cen – wskazuje Jakub Olipra. Jak wynika z danych chińskiej administracji celnej, w ubiegłym roku import produktów mleczarskich spadł o 17,1% Nie inaczej było w przypadku mleka w proszku – tu spadek wyniósł 15,4%

Sieci handlowe idą na wojnę

Eksperci są zgodni, że obniżki cen masła to nie tylko efekt funkcjonowania samego rynku. To także skutek polityki sieci handlowych, które dużymi obniżkami cen chcą zjednać sobie klientów. – Markety chętnie obniżyły ceny, bo promocje na masło zachęcają do przyjścia na zakupy do danej sieci. A wiadomo, że gdy już ktoś już przyjdzie do marketu, to najprawdopodobniej nie kupi wyłącznie masła, 14 / 18 na co liczą też same sklepy uruchamiając promocje – mówi Olipra.

Ceny masła mogą być dowodem na to, że konkurencja sieci handlowych staje się coraz bardziej zażarta.

– Walka o klientów się zaostrza, zwłaszcza że stają się coraz bardziej oszczędni. Warto zauważyć, że promocje na masło zazwyczaj są tak skonstruowane, że zachęcają do zakupu większej ilości. Może to świadczyć o tym, że sklepy zauważyły spadek obrotów, bo klienci kupują mniej. Teraz chcą je odbudować, więc zdecydowały się na "wojnę cenową", którą widzimy w przypadku masła – mówi Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ).

Co oprócz masła i nabiału? Są kolejne produkty

Czy taka rywalizacja może objąć też inne produkty? Niewykluczone. – Gdy spojrzymy na globalne ceny surowców spożywczych to widzimy, że nastąpiło tąpnięcie w cenach zbóż, głównie spowodowane zatwierdzeniem przez Rosję jednego z największych w historii kontyngentów eksportowych. W teorii powinno się to przełożyć na cenę mąki. Być może zatem będzie to kolejny produkt, na który sklepy będą chciały zrobić podobne promocje – ocenia dyrektor PFPŻ

Spadek cen zbóż nie musi się jednak przełożyć wprost na obniżkę cen pieczywa. — Mąka jest obecnie jednym z najsilniej drożejącym produktem w ujęciu rocznym. W kolejnych miesiącach tempo wzrostu jej ceny obniży się, ale w przypadku piekarni bardzo silnie na koszty wpływa też droga energia – mówi z kolei Jakub Olipra.

Innym produktem, który może być tańszy, jest cukier. – Podobnie jak mąka, może być przedmiotem zauważalnych promocji sieci handlowych – mówi Andrzej Gantner. Zwłaszcza że wciąż pozostaje dość drogi.

– Widzimy np. że po letnim zawirowaniu i masowym wykupywaniu cukru ze sklepów, jego ceny wciąż są stosunkowo wysokie, a rentowność cukrowni w ostatnich kwartałach bardzo się poprawiła. Trzeba jednak pamiętać, że producenci żywności bardzo niechętnie i powoli obniżają ceny, nawet jeśli na skupach widać, że dany surowiec tanieje. To dla nich okazja, by zwiększyć rentowność swojego biznesu – zauważa Olipra.

Deflacja zastąpi inflację? Nie ma takiej możliwości

Niechęć do obniżek cen ze strony producentów i sprzedawców, a także wciąż istniejąca presja kosztowa sprawiają, że o ile poszczególne produkty mogą tanieć, to co do zasady powinno jedynie spaść tempo podnoszenia cen żywności.

– Spadające ceny surowców rolnych na świecie tworzą przestrzeń do obniżenia cen żywności w Polsce. Deflacji jednak nie będzie, w większości przypadków można będzie mówić jedynie o spadku dynamiki cen. A w niektórych produktach wciąż można spodziewać się wzrostów. Chodzi m.in. o jaja i drób czy wieprzowinę. Dostawcy tych produktów mają bowiem spore problemy wywołane grypą ptaków czy ASF. Niemniej w grudniu br. inflacja w kategorii żywność może wynieść ok. 5% – wskazuje Jakub Olipra.

– Dopiero drugie półrocze powinno być momentem stabilizacji, o ile nie będzie gwałtownych wzrostów kosztów, a może nawet spadku cen większej liczby produktów, zamiast pojedynczych promocji. Jednak warto zauważyć, że ostrej konkurencji cenowej spowodowanej spadkiem popytu może nie wytrzymać część mikro i małych firm, których jednostkowe koszty produkcji są relatywnie wysokie ze względu na małą skalę – podsumowuje Andrzej Gantner.

(12.02.2023 za Business Insider Polska)


Współpraca