Ogromny wzrost zachorowań na choroby zakaźne w Polsce

04.01.2023 -

Problemem jest wzrost zachorowań nie tylko na grypę i infekcje grypopodobne. Dane epidemiczne pokazują, że Polska zmaga się z wysypem rozmaitych chorób zakaźnych.

W 2022 r. odnotowano gwałtowny wzrost zachorowań na choroby zakaźne. Z najnowszych danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że przybyło chorych zwłaszcza na szkarlatynę i ospę, ale także na schorzenia przenoszone drogą płciową.

Dane epidemiologiczne pokazują, że w całym 2022 r. na płonicę (szkarlatynę) zachorowało 12 628 osób, podczas gdy rok wcześniej było to zaledwie 2649 przypadków. Z kolei z ospą wietrzną zmagało się w ubiegłym roku 171 480 osób. Rok wcześniej było to 57 669. Ospa małpia to w ubiegłym roku 213 przypadków.

Ale i inne choroby odnotowują znaczący wzrost. Na krztusiec zachorowało 376 osób, rok wcześniej – 182. W Polsce mieliśmy trzy przypadki duru brzusznego, którego dotąd nie było. W przypadku wirusowego zapalenia jelit mamy wzrost z 23 tys. do 57 tys. Gronkowiec wykrywany był 125 razy, podczas gdy w 2021 r. stwierdzono cztery przypadki. Odnotowano także wzrost przypadków zatrucia jadem kiełbasianym z ośmiu w 2021 r. do 15 rok później. Więcej jest też przypadków zakażenia wirusami wątrobowymi.

– Zachorowalność w 2021 r. była niższa z uwagi na trwającą pandemię i mniejszą transmisję wirusów, ponieważ było mniej kontaktów międzyludzkich. Dzieci nie chodziły do szkół, mniej też było spotkań w zamkniętych pomieszczeniach – wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej. Jak opowiada, wśród lekarzy dyskutowane jest obecnie pojęcie długu immunologicznego. – Ludzie nabywają odporność na choroby, np. ospę, także poprzez przechorowanie. Jeśli przez ostatnie dwa lata zachorowalność była mniejsza, to obecnie skumulowała się większa liczba osób na nią wrażliwych. Spadek zachorowalności to wynik pandemicznych ograniczeń, w tym izolacji, kwarantanny, maseczek. I stąd ten wzrost – tłumaczy Grzesiowski.

Podobnie tłumaczy to wirusolog prof. Włodzimierz Gut. – W populacji znalazła się nagle duża liczba osób wrażliwych na choroby zakaźne, co przy zwiększonej mobilności musiało skończyć się zakażeniami – mówi naukowiec. – Do zwiększenia się tej grupy przyczyniły się mocno w ostatnich latach aktywne grupy antyszczepionkowe, których wiele jest w Polsce, ale jeszcze więcej w Ukrainie.

Niepokoi też liczba chorób przenoszonych drogą płciową. Kiłę wykrywano 1990 razy, podczas gdy rok wcześniej zauważono 1127 przypadków. Z kiłą wrodzoną rodzą się także dzieci – w ubiegłym roku było ich 15, rok wcześniej tylko jedno. Z rzeżączką walczyło 601 osób – to trzy razy więcej niż przed rokiem.

Niemal dwukrotnie wzrosła liczba nowo wykrytych zakażeń wirusem HiV (w ubiegłym roku 2380), częściej też dochodziło do AIDS.

– Ludzie mają teraz ogromną potrzebę odreagowania izolacji. Jest dużo wyjazdów i więcej zachowań ryzykownych. Stąd też wzrost chorób przenoszonych drogą płciową – mówi dr Grzesiowski.

Problem powrotu chorób zakaźnych zauważyło też Ministerstwo Zdrowia. Specjalizacja z zakresu chorób zakaźnych znalazła się na opublikowanej pod koniec grudnia liście priorytetowych dziedzin medycyny. – Brak lekarzy to jedno, ale problemem jest też słaby system opieki nad osobami z infekcjami sezonowymi. W sieci POZ powinny powstać specjalne centra infekcyjne, by chorzy np. z grypą nie czekali w jednej kolejce do internisty z chorymi na cukrzycę, którzy przyszli tylko po receptę. To niepotrzebne narażanie na infekcję – mówi Grzesiowski. Podkreśla jednak, że pandemia wprowadziła pewne zmiany na lepsze, np. częstsze testowanie czy noszenie maseczek w sezonie infekcyjnym lub w przychodniach.

(04.01.2023 za Rzeczpospolita)


Współpraca