Polacy mocno podzieleni w sprawie zakazu przemieszczania się w trakcie Wielkanocy

Niemal 47% Polaków twierdzi, że rząd nie powinien zakazywać przemieszczania się bezpośrednio przed świętami i w trakcie Wielkanocy. Natomiast rodaków opowiadających się za takimi obostrzeniami jest przeszło 42%. Za zaostrzeniem regulacji są głównie osoby w wieku 56-80 lat i z miejscowości liczących od 100 do 199 tys. mieszkańców. Takie wnioski płyną z badania opinii publicznej zrealizowanego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland.

Jak wynika z badania, 42,4% Polaków uważa, że w obliczu narastającej trzeciej fali pandemii powinien zostać wprowadzony zakaz przemieszczania się tuż przed świętami i w ich trakcie. Natomiast 46,8% rodaków jest przeciwnego zdania, a 10,8% nie ma stanowiska w tej sprawie.

– Widać, że społeczeństwo jest podzielone niemal pół na pół, bo te wartości niewiele się różnią od siebie. Z jednej strony jest lęk, ale też pewna odpowiedzialność za zdrowie swoje i innych w obliczu największej fali pandemii, jaką dotychczas odnotowano. Z drugiej strony izolacja jest już tak uciążliwa, że ludzie chcą odwiedzać najbliższych. Ten problem dotyczy zwłaszcza osób, które są samotne – komentuje prof. Krzysztof Krajewski-Siuda, ekspert Instytutu Sobieskiego w dziedzinie ochrony zdrowia.

Natomiast Wojciech Bociański, ekspert BCC ds. służby zdrowia, podkreśla, że społeczeństwo jest za mało uświadomione. W tym przypadku ludzie mają wybór. Na jednej szali jest prawdopodobieństwo choroby, śmierci, a także zarażenia innych. Na drugiej – nie ma takiego ryzyka. Ale część rodaków bagatelizuje problem, choć pandemia trwa już ponad rok.

– Są osoby, dla których wartością jest spotkanie się z najbliższymi, bez względu na ryzyko. Jednocześnie przybywa ludzi zaszczepionych. Oni mogliby korzystać już z tej wolności, ale nie da się tego sprawdzać w powszechnym wymiarze. Dlatego wymagamy od wszystkich, żeby te ograniczenia były stosowane. Kiedy znacząca część populacji zostanie zaszczepiona, będzie można na to inaczej spojrzeć – dodaje prof. Krajewski-Siuda.

Z badania wychodzi również, że liczba zwolenników wprowadzenia zakazu wzrasta wraz z wiekiem ankietowanych. Najwięcej ich jest w grupie 56-80 lat – 59,4%,. Dalej są osoby mające 36-55 lat – 45,6%, 23-35 lat – 27,7%, a na końcu 18-22 lata – 25,3%. Jak podkreśla Wojciech Bociański, zawsze zachowania nieroztropne najczęściej dotyczyły ludzi młodych. Oni nie do końca zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa utraty życia. I to ma związek nie tylko z pandemią.

– Młodsi Polacy jednak lekceważą obostrzenia. To widać na ulicach. Dla przykładu, przemieszczają się w grupkach czy nieprawidłowo noszą maski. Młodzież szkolna nie chodzi do szkół, a jednak się spotyka. To są osoby, które same często nie chorują, ale przenoszą wirusa i stanowią zagrożenie dla innych. Jednocześnie lekko podchodzą do tej sprawy. Natomiast starsi wykazują większą odpowiedzialność, ale też ryzyko związane z konsekwencjami ewentualnej choroby jest większe w ich przypadku – analizuje ekspert z Instytutu Sobieskiego.

Patrząc na miejsce zamieszkania respondentów, widać, że za zakazem opowiadają się przede wszystkim osoby z miejscowości liczących 100-199 tys. mieszkańców – 45,8%. Z kolei na końcu listy znajdują się ankietowani z miast mających od 200 do 499 tys. ludności – 38,2%.

– Najczęściej w dużych miastach mieszkają ludzie młodzi, bo się przenieśli ze wsi czy z mniejszych ośrodków. Oni nie przejmują się tym, że tyle osób już zachorowało i umrze. Bardzo chętnie pojadą do swoich rodzinnych domów, żeby coś dostać na święta. A z kolei rodzice niekoniecznie dążą do takich spotkań. Wiedzą, że jeśli przyjadą młodzi, to mogą ich zarazić, a to może źle się skończyć – podsumowuje ekspert z BCC ds. służby zdrowia.

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 19-21 marca br. metodą CAWI przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla Gazety Wyborczej wśród 1041 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.

(Informacja prasowa MondayNews)


Współpraca