Polacy robią już zapasy na zimę, bo ceny rosną. Znika nie tylko cukier
21.07.2022 -
Najpierw z powodu obaw przed wojną, a teraz z uwagi na dalej rosnące ceny, wiele kategorii produktów wręcz znika ze sklepów. Jesienią zakupy czeka ostre hamowanie, zwłaszcza w dobrach trwałych, choć w żywności też jest to możliwe.
Szalejące ceny nawet podstawowych produktów powodują, że Polacy poddają się panice i wykupują dostępne towary. Teraz widać to najmocniej po cukrze, który już w czerwcu był droższy o ponad 40% niż rok temu.
Znika nie tylko cukier
– Wszystkie dostawy tego surowca do kontraktowych klientów spółki, w tym do sieci handlowych, są realizowane planowo i bez zakłóceń, po cenach zakontraktowanych w ubiegłym roku. Jednocześnie informujemy, że polityka i strategia cenowa w sieciach handlowych jest od nas niezależna – mówi Marcin Lechowski, prezes Nordzucker Polska. – Obecne zawirowania związane z ograniczoną dostępnością cukru w sklepach najprawdopodobniej są efektem obawy klientów przed szybko rosnącą inflacją oraz perspektywą rosnących cen, a co za tym idzie potrzebą zapewnienia zapasów tego surowca na przyszłość – dodaje. Biedronka wprowadziła limit zakupu 10 kg cukru na osobę, a towaru brakuje w wielu sklepach niezależnie od sieci. I nie chodzi tylko o cukier, konsumenci spodziewając się kolejnych podwyżek, dalej wykupują wiele produktów, zwłaszcza o przedłużonych terminach. Najpierw można to było tłumaczyć obawą przed wojną, teraz działa mechanizm ucieczki przed podwyżkami.
– W przypadku produktów sypkich, pierwszej potrzeby widać tendencję Polaków do zaopatrywania się w produkty na zapas. Takie kategorie, jak kasza, ryż, cukier oraz olej, w okresie od stycznia do maja bieżącego roku cieszyły się jedno– lub dwucyfrowymi wzrostami sprzedaży zarówno wolumenowej, jak i w opakowaniach w porównaniu do analogicznego okresu z roku poprzedniego – mówi Magdalena Mucha z firmy NilsenIQ, która zebrała dane specjalnie dla „Rzeczpospolitej”.
Ilościowo najmocniej rośnie sprzedaż ryżu oraz mąki, ale także kaszy, oleju oraz cukru. Jeśli chodzi o wartościowe wzrosty sprzedaży, to w przypadku oleju jest ona o 52% wyższa niż rok temu, dla mąki jest to 39%, dla cukru i kaszy 38%, a makaronu 20%.
I właśnie w tych produktach widać w sklepach wielu sieci często poważne braki. – Momentami ociera się to o panikę, za znikanie produktów odpowiadają też na pewno w części przedsiębiorcy z handlu, ale i gastronomii, zwłaszcza podczas promocji wykupujący tańszy towar. Wszyscy próbują robić zapasy i ceny będą dalej rosły – przyznaje szef jednej z dużych sieci handlowych.
Zakupy zmaleją
– Panika z reguły prowadzi do nieracjonalnych zachowań po obu stronach barykady, tj. zarówno po stronie konsumenta, ale też producenta i sieci handlowych – co zresztą teraz obserwujemy z cukrem – mówi Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy BLIX. – Na tym oczywiście wszyscy tracimy. Zatem róbmy zakupy z umiarem i kupujmy tylko to, co nam jest faktycznie potrzebne. Towarów w sklepach nie powinno zabraknąć, no chyba że na rynku wydarzy się coś mocno nieprzewidywalnego – dodaje.
– Ostatnie miesiące to czas dużej zmienności, także w obszarze handlu. Z uwagi na galopującą inflację i ostrożniejsze zarządzanie domowymi budżetami ulega stagnacji lub spada sprzedaż większości dóbr, wyjątkiem są produkty pierwszej potrzeby – mówi Sebastian Błaszkiewicz, szef sprzedaży Unity Group. – Przekłada się to na większą wrażliwość cenową klientów, którzy zwykle w poszukiwaniu przecen kierują się do internetu – dodaje.
– Sytuacja gospodarcza, rosnące ceny żywności, paliw i energii, słaby złoty są odbiciem sytuacji na rynkach. Przekłada się to na siłę nabywczą i tym samym popyt. Wśród konsumentów coraz częściej widać powściągliwość czy wręcz negatywne nastroje w kwestii wydatków domowych – mówi Mariusz Woźniakowski, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. – Wzrost cen żywności powoduje, iż procentowo większa część budżetu musi być przeznaczona na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Jeśli połączone jest to z rosnącymi zobowiązaniami, to konieczne stają się cięcia w innych wydatkach – dodaje.
Jesień będzie trudna
W efekcie sprzedawcy dóbr trwałych spodziewają się mocnego spowolnienia jesienią, co już widać. – Przygotowujemy się na taki scenariusz po wakacjach – mówi Janusz Płocica, prezes VRG, właściciel marek Wólczanka, Vistula czy W.Kruk. – Wyprzedajemy zapasy z sezonów poprzednich, by uniknąć sytuacji, kiedy będziemy jednocześnie pod presją malejącej sprzedaży i wysokich stanów magazynowych. Ostrożnie i rozważnie planujemy również zamówienia nowych kolekcji – dodaje.
– Na razie nie obserwujemy znaczących zmian popytu na naszą odzież, niemniej spodziewamy się jego spadku w kolejnych miesiącach roku, dlatego odpowiednio wcześniej postanowiliśmy ograniczyć nasz wolumen towarowy i dostosować go do spodziewanych zmian na rynku – wyjaśnia biuro prasowe LPP.
Jesień zapowiada się w sklepach słabo. – Przygotowanie na spadek siły nabywczej konsumentów stanowi wyzwanie i ciężko znaleźć na niego jednoznaczną receptę. Jest on bowiem zależny od branży, charakterystyki oferowanych produktów i usług czy też dotychczasowej polityki cenowej – mówi Dagmara Plata-Alf z Katedry Marketingu Akademii Leona Koźmińskiego. – Pewnym uniwersalnym działaniem, które firmy powinny zrealizować, jest analiza zachowań i możliwości ich klientów. Przykładem może być chociażby stosunek do ofert promocyjnych, z których kiedyś konsumenci zarabiający powyżej średniej krajowej korzystali marginalnie, a dzisiaj znają się one istotne dla co trzeciego nabywcy – dodaje Dagmara Plata-Alf.
Opinia dla „rz”: Mariusz Woźniakowski, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego
Zmienia się struktura wydatków gospodarstw domowych i coraz mniejszy jest udział dóbr trwałych. Sytuacja gospodarcza, rosnące ceny żywności, paliw i energii, słaby złoty są odbiciem sytuacji na rynkach. Przekłada się to na siłę nabywczą i tym samym popyt. Wśród konsumentów coraz częściej widać powściągliwość czy wręcz negatywne nastroje w kwestii wydatków domowych. Wzrost cen żywności powoduje, iż procentowo większa część budżetu musi być przeznaczona na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Jeśli połączone jest to z rosnącymi zobowiązaniami, to konieczne stają się cięcia w innych wydatkach. Jeśli taki trend utrzyma się dłużej, przy braku wzrostu płac, choć na poziomie inflacji, będziemy mieli do czynienia z realnym ubożeniem społeczeństwa.
(21.07.2022 za Rzeczpospolita)