Komentarz Krzysztofa Wróblewskiego Redaktora Naczelnego Polski Rolnej


Polskie rolnictwo zakorzeniło się dobrze w Unii Europejskiej. Mimo nie najlepszych gleb kłopotów z wodą oraz wciąż archaicznej struktury gospodarstw, zajmujemy pierwsze miejsce w UE pod względem bezpieczeństwa żywnościowego. O czym poinformowałem w ostatnim komentarzu! Jednak ekipa rządząca Brukselą postawiła sobie ambitny cel: ograniczenia produkcji żywności w imię tak zwanego Zielonego Ładu, a raczej Zielonego Nieładu. Jak na razie UE jest największym eksporterem żywności na świecie, dodajmy żywności o wyśrubowanej jakości. W krajach Mercosur czy też w USA, w Rosji, w Ukrainie oraz innych państwach te normy nie są tak ostre! Mimo tych pozytywów dalsze trwanie „Zielonego Horroru" może doprowadzić nie tylko do upadku unijnego rolnictwa, ale i całej gospodarki UE. Na szczęście ten fakt powoli zaczyna docierać do rządzących, również w Polsce! I tak 23 listopada podczas bardzo ciekawej debaty w Żninie, której organizatorem była Gazeta Pomorska- Strefa Agro, minister Czesław Siekierski poruszył dwie superważne kwestie. Pierwsza to, że w czasie Polskiej Prezydencji w UE, która rozpocznie się 1 stycznia 2025 roku a skończy się 6 miesięcy później zostanie dokonany szczegółowy przegląd Zielnego Ładu w celu jego uproszenia i maksymalnego złagodzenia. Drugą kwestią była informacja, że Polska w Porozumieniu z Francją i kilkoma innymi krajami nie dopuści do podpisania projektu umowy z państwami Mercosur, a nawet może ją zablokować!

Jednak to nie
protestujący rolnicy będą dominującym nośnikiem zmian ograniczających Zielony Ład. Główną przyczynę upatruję w działaniach prezydenta Donalda Trumpa, który obiecał pogrzebać amerykański Zielony Ład! Dalece łagodniejszy od unijnego. Wobec tego w amerykańskich piecach będzie można palić każdym paliwem! To jest oczywiście skrót myślowy, ale za nim kryje się dalsze stosowanie paliw kopalnych w imię sukcesu gospodarczego. Czyli cel poświęca środki. Wszak chodzi o przywrócenie dominacji przemysłowej i ekonomicznej Stanom Zjednoczonym Ameryki Północnej oraz ograniczenie rozwoju Chin. Jak do tego dojdzie to rolnictwo to cała gospodarka UE zostanie w tyle i stanie się niekonkurencyjna na rynku światowym. Pamiętajmy, że na świecie mówi się dużo wzniosłych słów na temat ochrony Planety Ziemia. Ale mało się robi w tym zakresie, bo najważniejszy jest wzrost gospodarczy danego kraju.

Troską prezydenta Trumpa
będzie też amerykańskie rolnictwo. Po pierwsze nałoży on wysokie cła na import produktów rolnych. A gdy wojna handlowa z Chinami nabierze większego wymiaru i Państwo Środka zrezygnuje z amerykańskiej żywności. To trafi ona na inne rynki w tym do UE. Powiedzmy sobie szczerze: prezydent Trump wie, jak otworzyć Unię na masowy import żywności. A przecież unijny rynek nadal może zostać zdestabilizowany przez ukraińską żywność! Pojawiają się też inne zagrożenia. Otóż po zamrożeniu ukraińsko- rosyjskiego konfliktu przez nowego prezydenta USA, wielki kapitał napłynie nie tylko do Ukrainy, ale też do Rosji. Co stworzy duże wyzwania dla obecnego unijnego rolnictwa. Nastąpi czas robienia biznesów z rosyjskim niedźwiedziem. To będzie wielkim zagrożeniem, nie tylko dla gospodarki Polski, ale i dla jej suwerenności. Dlatego mimo wielu wad Unii Europejskiej, nie można nawet poważnie myśleć o jej opuszczeniu. Wszak oczywiste jest, że gdy wyjdziemy z UE, to Rosja i Niemcy zjedzą nas bez zakąski.

Nadal trwa maślany
festiwal grozy. Masło jest obecnie drogie a będzie jeszcze droższe w okolicach świat Bożego Narodzenia! Takie teksty są powszechne szczególnie w mediach internetowych. Z reguły, tak niby przypadkowo, towarzyszą im informacje, że kolejna sieć dyskontowa uruchomiła kolejną promocję typu kupisz 3 kostki masła zyskasz 43 procent. Owa promocja najczęściej dotyczy masła produkowanego pod markami wielkich sieci handlowych. Czyli chodzi o przyspawanie klienta do określonej sieci handlowej? Faktem jest, że masło jest drogie, bo cena zbytu masła konfekcjonowanego wyraźnie przekroczyła 40 zł za kilogram, a na sieciowych półkach cena kostki sięga 9 złotych i więcej. Czy niebawem będzie jeszcze drożej? Otóż myślę, że jego cena obniży się nieznacznie, tuż przed świętami. Ale dopiero pod koniec stycznia dowiem się, czy dojdzie do zjazdu cenowego. Wielu znawców rynku wypowiada się, że drożyzna masła w Europie spowodowana jest działaniami spekulacyjnymi. Wszak w USA, w Australii czy też w Nowej Zelandii jest ono tańsze o około 10 zł na kilogramie. I to jest moim zdaniem bardziej racjonalne myślenie od tłumaczenia przez jednego z polskich analityków drożyzny tego produktu faktem, że mleczarnie ograniczyły produkcje masła na rzecz bardziej zyskownych produktów, czyli serów twardych i serka typu Mascarpone. Co jest totalną bzdurą! Owszem jest jeden konkurencyjny produkt: śmietana przerzutowa sprzedawana z reguły na eksport do Niemiec albo Włoch.

Masło jest drogie
w całej Europie droższe niż w Polsce. I tak jest w Czechach i na Słowacji gdzie w sklepach stosuje się elektroniczne zabezpieczenia przed kradzieżą przynależne droższym i najczęściej stosowanym produktom. Tego typu rozwiązanie stosuje się w też w Rosji. W tym kraju produkcja i przetwórstwo mleka są już na wysokim poziomie, w odróżnieniu od Ukrainy. W rosyjskich sklepach masło kosztuje nawet 10 zł za kostkę. I to jest zaporowa cena dla przeciętnego konsumenta, który jest znacznie uboższy od swojego polskiego odpowiednika. Tak na marginesie to kwestią zbyt drogiego nabiału była badana przez rosyjską prokuraturę i podobno jej decyzje osłabiły drożyznę. Faktem jest, że masło jest w sklepach, tylko cena jest zaporowa. W ZSRR cena masła była niska, ale problem był z dostępnością tego produktu W tym miejscu pragnę przypomnieć młodszym obywatelom III-ej RP dowcip- popularny także w ZSRR- sprzed około 50 lat. Było to dowcip z cyklu pytanie radiosłuchacza do radia Erewań. Otóż ów radiosłuchacz zadał proste pytanie: -drogie radio Erewań czy można kupować masło z wystawy? Odpowiedź redakcji też była prosta: drogi radiosłuchaczu oczywiste jest, że można kupować masło z wystawy, ale pod warunkiem, że nie jest to wystawa objazdowa.

 

Współpraca