Polacy w końcu mogą odetchnąć z ulgą. W sklepach widać wyraźny spadek dynamiki wzrostu cen artykułów tłuszczowych
Ostatnio art. tłuszczowe potaniały jako jedyne ze wszystkich analizowanych kategorii. Spadek był niewielki, bo o niecałe 4% rdr. Niemniej jednak, patrząc całościowo na ceny w sklepach, widać, że pozostałe grupy produktowe wciąż notują dwucyfrowe podwyżki. Do tego warto pokreślić, że wcześniej tłuszcze mocno drożały, bo nawet o blisko 50% rdr. Zatem co będzie dalej? Tutaj zdania ekspertów są podzielone. Niektórzy mówią, że Polacy odczują dłuższą ulgę, jeśli chodzi o produkty oleiste i tłuszczowe. Inni z kolei twierdzą, że należy jednak spodziewać się odbicia i wzrostu cen. I dodają, że co prawda sklepy trochę zostały zmuszone do obniżek cen, ale za chwilę mogą chcieć to sobie odbić. Wówczas tłuszcze wrócą na ścieżkę dużych wzrostów.
(Nie)zaskakujące dane z rynku
Jak wynika z ostatniego rynkowego raportu, w maju br. w sklepach rdr. potaniały tylko art. tłuszczowe – o niecałe 4%. Natomiast wszystkie inne grupy towarów zdrożały dwucyfrowo. Łącznie zestawiono ze sobą przeszło 1,3 tys. cen produktów tłuszczowych z ponad 39 tys. sklepów. W kwietniu br. (wg tej samej metody) tego typu towary zdrożały o ponad 8%, w marcu – o 14%, w lutym – o 20%, w styczniu – o przeszło 22%, w grudniu ub.r. – o niecałe 32%, a w listopadzie – aż o blisko 49% rdr. Widać zatem wyraźny spadek dynamiki wzrostu cen w tej grupie produktów. Tak można wyczytać z cyklicznego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”.
– Dynamika cen produktów tłuszczowych wyhamowuje z kilku powodów. W ub.r. masło drożało znacząco w porównaniu do 2021 r. Obecne wzrosty charakteryzuje już mniejsza dynamika, bo porównujemy utrzymujące się obecnie wysokie ceny tego produktu do zeszłorocznych, po dużym skoku cenowym. Zauważamy też, że światowe ceny rzepaku wykazują tendencję spadkową. Jest to szczególnie istotna informacja, ponieważ to główny surowiec potrzebny do produkcji oleju w Polsce. Olej rzepakowy stanowi znaczną część produktów oleistych w naszym kraju. Dlatego też możemy zauważyć, że ceny tłuszczów, takich jak oleje, wyhamują – komentuje dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito Gdynia.
Według ww. raportu, masło potaniało w maju br. o blisko 22% rdr. Ceny oleju wzrosły rdr. tylko o 0,4%, a margaryny – o przeszło 9% rdr. Te dane mogą zaskakiwać, bo jeszcze kilka miesięcy temu olej notował rdr. nawet 100% wzrost cen i przez dłuższy czas był liderem najbardziej drożejących art. codziennego użytku, a masło drożało o 60% rdr. Tutaj warto dodać, że średnia cena oleju za cały 2022 r. wzrosła rdr. o blisko 52%, masła – o przeszło 40%, a margaryny – o nieco ponad 49%. To z kolei dane z monitoringu ponad 15,1 tys. cen z blisko 41 tys. sklepów detalicznych w całej Polsce.
– Masło jest jednym z podstawowych produktów, którego cenę klienci obserwują i zapamiętują. Często ten artykuł jest wyznacznikiem postrzegania danego sklepu w kategorii wysokości cen. W ostatnich latach mamy do czynienia ze znacznymi wahaniami cen masła. Z jednej strony byliśmy świadkami sporych podwyżek, a z drugiej – sieci handlowe podjęły walkę o postrzeganie przez konsumentów właśnie w odniesieniu do cen masła. Z tego też powodu mamy do czynienia z niewielkimi spadkami ww. kategorii. W dłuższej perspektywie należy jednak spodziewać się wzrostu cen – stwierdza dr Krzysztof Łuczak, główny ekonomista z Grupy BLIX.
Jak zauważa Paweł Wyrzykowski, starszy analityk Sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas, ceny masła w Polsce na poziomie producentów podlegają trendom międzynarodowym. Zarówno w Unii Europejskiej, jak i w Nowej Zelandii – u dwóch głównych graczy – odnotowały znaczący spadek. W kwietniu br. w UE zmalały o 33% rdr. Z kolei w Nowej Zelandii skala spadku w tym okresie wyniosła 31% rdr. W konsekwencji również w Polsce ceny zbytu przez producentów masła konfekcjonowanego w maju br. były o 34% mniejsze niż rok wcześniej. Po stronie sieci handlowych istniała zatem przestrzeń do obniżek, a masło jest powszechnie wykorzystywane w działaniach promocyjnych, więc potaniało.
– Ceny produktów tłuszczowych rosły w ub.r. ze względu na spadek zbiorów w Ukrainie, będącej przed wojną potężnym producentem roślin oleistych w skali światowej. To pociągnęło w górę również ceny masła. Nadmierne wzrosty mocno ograniczyły popyt na te towary, co z kolei wymusiło reakcję sklepów. Masło jest produktem o dość krótkiej dacie ważności. Pojawiło się zatem wiele mocnych promocji, które pomogły zmniejszyć stany magazynowe – mówi ekonomista Marcin Luziński z Santander Bank Polska.
Sytuacja na rynku idzie w dobrą stronę?
Niektórzy eksperci na rynku mówią, że obniżka cen w tej kategorii to efekt ostatniej wojny cenowej pomiędzy sieciami handlowymi. Drugim powodem miała być chęć wyprzedaży zalegającego towaru, po tym jak konsumenci mocno ograniczyli ww. artykuły. Retailerzy wówczas musieli zareagować na krytyczną sytuację, zacząć obniżać regularne ceny i robić też więcej akcji promocyjnych.
– W pełni zgadzam się z powyższą tezą, że obniżka cen jest m.in. efektem rywalizacji między sieciami handlowymi. Sklepy uzyskiwały marże na innych artykułach, będących w koszykach konsumentów. Same wojny cenowe są atrakcyjne dla klientów. Natomiast dają często efekt krótkotrwałych obniżek. Należy więc spodziewać się, że obecna sytuacja nie będzie trwać długo i wkrótce ceny np. masła zaczną znowu iść w górę – uważa dr Łuczak.
Z kolei dr Włodzimierz Zasadzki z WSB Merito Szczecin przekonuje, że efekt wojny cenowej to skutek, a nie przyczyna szeregu czynników związanych z obniżką cen. W handlu detalicznym ogromną rolę odgrywa wolumen sprzedaży, bowiem jest to sektor, który ma najniższe marże operacyjne. Inflacja i spadek popytu oraz siły nabywczej konsumentów doprowadziły tylko do nasilenia rywalizacji między sprzedawcami detalicznymi, co sprzyja stabilizacji sytuacji i cen na rynku.
– Ceny masła i oleju po znaczących wzrostach w ciągu ostatniego roku zaczną się stabilizować. Przyczynami takiego stanu rzeczy jest malejąca od kilku miesięcy cena rzepaku. Do tego dochodzi także spadek konsumpcji w tej kategorii dóbr. Ponadto warto zauważyć, że lipiec i sierpień to czas zbiorów rzepaku, które, jeśli pogoda dopisze, powinny być wysokie i urodzajne. To również będzie wpływało na ilość surowca na rynku – przewiduje dr Rybacka.
Jak dodaje Marcin Luziński, przez ostatni rok poprawiły się zbiory roślin oleistych w Ameryce Południowej. Zwiększono też powierzchnię zasiewów w Unii Europejskiej. W zeszłym roku, w obliczu wysokich cen ropy naftowej, rośliny oleiste też szerzej wykorzystywano jako biopaliwa, co niekoniecznie jest już potrzebne teraz, gdy ropa jest dużo tańsza. W przypadku masła wyraźnie wzrosła też produkcja mleka, kluczowego surowca w produkcji tego wyrobu tłuszczowego. Z uwagi na te wszystkie czynniki ekspert z Santander Bank Polska zapowiada, że Polacy odczują dłuższą ulgę, jeśli chodzi o produkty oleiste i tłuszczowe. I nie spodziewa się, żeby w najbliższym czasie ponownie doszło do przyśpieszenia wzrostów cen. Jednocześnie ekspert z Grupy BLIX dodaje, że stabilizacja cen faktycznie może nastąpić, ale może nie trwać zbyt długo.
– Obserwując od wielu lat nasz rynek, uważam, że retailerzy będą chcieli sobie to odbić i z pewnością będą próbowali podnosić ceny. Być może nie będą to tak spektakularne podwyżki, jak pod koniec ubiegłego roku, ale jednak je zobaczymy. W jakiej konkretnie wysokości to dopiero okaże się w ciągu 2-3 najbliższych miesięcy. Wówczas będzie można z większą pewnością powiedzieć, jak sytuacja dalej będzie się kształtowała. Niemniej jednak uważam, że w najlepszym wypadku dynamika wzrostu cen zatrzyma się mniej więcej na obecnym poziomie, a w najgorszym razie podwyżki wyniosą 10-15% rdr. – podsumowuje dr Krzysztof Łuczak.
(Informacja MondayNews)