Politycy są najbardziej winni wysokich cen
13.04.2023 -
U 80% Polaków inflacja wywołuje negatywne emocje, a co drugi w efekcie drożyzny ogranicza zakupy. Jako winni tej sytuacji najczęściej wskazywani są politycy, a nie firmy.
Z sondażu UCE Research i platformy ePsycholodzy.pl wynika, że wzrost cen w sklepach wywołuje negatywne emocje (np. złość, lęk, strach, nienawiść) u 80,1% Polaków. Autorzy badania, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza, alarmują, że problem jest istotny, skoro dotyczy tak dużej grupy konsumentów. Jest to również bardzo niebezpieczny trend, bo nakręca spiralę i tak już silnie spolaryzowanego społeczeństwa. Widać też, że ceny w sklepach wzbudzają sporo emocji mających potem upust w codziennych rozmowach oraz w internecie.
Ceny biją w portfele
– Jeśli dochody klientów się nie zwiększają, to w obecnej sytuacji stać ich na coraz mniej. Zdrowy rozsądek podpowiada więc ograniczanie zakupów. W wielu przypadkach może to być wynikiem braku innego wyboru – mówi Michał Pajdak, współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl. – Seniorzy muszą ostrożnie planować wydatki, by starczyło im środków m.in. na leki. Natomiast mieszkańcy mniejszych miejscowości i wsi często mają ograniczone możliwości finansowe i mniej dostępne źródła zaopatrzenia niż osoby mieszkające w dużych miastach.
Chociaż drożyzna jest powodem trosk większości Polaków, znacznie poniżej 10% badanych winą za obecną sytuację obarcza same sklepy czy producentów żywności. – Konsumenci są w stanie racjonalnie ocenić, z czego wynika wzrost cen, który dotyczy wszystkich. Droga energia od stycznia 2022 r. nie była efektem wojny w Ukrainie, to były polityczne decyzje na różnych szczeblach, podobnie w przypadku gazu, paliw itp. – zauważa Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. – Dodatkowo widzą, jaka jest sytuacja w całym łańcuchu dostaw, dlatego trudno byłoby przerzucać efekty na producentów czy sklepy. To akurat strony, które są ofiarami tego trendu i ceny po prostu muszą podnosić.
Konsumenci są świadomi
Podobnie widzi to handel. – Sklepy stanęły na wysokości zadania i podczas pandemii, i podczas kolejnych kryzysów, gdy był problem z dostawami wielu produktów – półki nie były puste – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – Dodatkowo kosztem obniżek i tak niskich marż firmy starają się ograniczać tempo wzrostu cen choćby przez organizowanie kolejnych promocji, jak i zapewnienie ciągu dostaw, co w sytuacji wojny w Ukrainie nie zawsze było tak oczywiste.
Podobne oceny dotyczą sklepów niezależnie od formatów. – Ceny rosną wszędzie, w każdym sektorze, więc nie inaczej może to wyglądać w handlu. Cieszy fakt, że konsumenci są świadomi, iż my nie ponosimy winy za to, jak wyglądają ceny na półkach. To wypadkowa wielu czynników, od wzrostu płac po wszelkie nośniki energii – twierdzi Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu.
Walka na promocje
Według badania konsumenci pozytywnie oceniają sektor handlowy. Jednak do wielu zachowań przyznają się raczej niechętnie. Choćby tylko 1,2% badanych przyznaje, że w związku ze wzrostem cen oszukują sklep, np. podczas korzystania z kasy samoobsługowej. Tymczasem dane policyjne wskazują na ok. 30% wzrost zgłoszeń kradzieży w sklepach i to niezależnie od formatu, co pokazuje, że faktyczna skala takich oszustw może być znacznie większa.
Niemniej firmy wciąż starają się przekonać konsumentów, że robią co tylko w ich mocy, by tempo podwyżek cen maksymalnie ograniczyć, choćby organizowaniem coraz to nowych akcji promocyjnych. Sieć Lidl zapowiedziała właśnie akcję na wzór tej znanej z sieci gastronomicznych, czyli promocje w określonych godzinach pod hasłem happy hours.
– Nowa akcja promocyjna to nie tylko wyjście naprzeciw potrzebom klientów. Dzięki regularnym godzinom, odwiedzający sklepy będą mogli zaplanować zakupy i kupować produkty w niższych cenach – podaje firma.
Ceny nadal rosną i nawet jeśli uda się w końcu wyhamować tempo inflacji, to wciąż będzie drożej niż przed rokiem. I to znacząco, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż dotyka to zwłaszcza kategorii produktów podstawowych, kupowanych wręcz codziennie przez większość gospodarstw domowych.
Drożyzna nie zniknie
Po 20,8% wzroście cen w sklepach w lutym, w marcu wzrosły aż o 23,7%. Teraz najmocniej skoczyły w przypadku karmy dla zwierząt i warzyw, ale drożeją wszystkie analizowane kategorie.
– Wysoka i cały czas rosnąca inflacja bazowa, wynosząca 12,2% w marcu 2023 r., jest sygnałem potwierdzającym wciąż wysoką presję na wzrost cen produktów i usług – mówi Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito. – Promykiem nadziei jest fakt, że za wzrostem cen w marcu 2023 r. stoją w dużej mierze czynniki sezonowe, takie jak skokowy wzrost cen warzyw oraz jeszcze zimowy efekt wzrostu cen energii i kosztów ogrzewania sklepów, które w kolejnych miesiącach powinny ulec złagodzeniu – dodaje.
Wielu konsumentów już teraz jest zmuszonych do ograniczania nawet najbardziej podstawowych wydatków.
– Polacy dosyć racjonalnie wykorzystują kupowaną przez siebie żywność – także dlatego, że wydają na nią znaczną część swoich dochodów – mówi Marek Gryczka, dyrektor pionu finansów kateringu dietetycznego Nice To Fit You. – Średni udział wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe w strukturze wydatków gospodarstw domowych wynosi w Polsce 26,4% (w gospodarstwach rolników jest to nawet 32,3%), podczas gdy unijna średnia to 11,1%.
Opinia dla „RZ”: Marcin Awdziej, ekspert ws. marketingu, Akademia Leona Koźmińskiego
W mediach pojawiają się coraz częściej doniesienia o tym, że firmy wykorzystują sytuację do nieuzasadnionego podnoszenia cen.
W tej sytuacji po pierwsze, konieczna jest polityka informacyjna – uświadamianie nabywcom, skąd biorą się podwyżki cen. Po drugie – o ile jest to możliwe – należy utrzymywać ceny na stabilnym poziomie i prowadzić w miarę regularną politykę promocyjną, przynajmniej dla podstawowych produktów spożywczych, na których ceny konsumenci są najbardziej uwrażliwieni.
Wzrost liczby przypadków kradzieży i oszukiwania w kasach samoobsługowych sygnalizuje, że coraz większej liczby konsumentów po prostu nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb.
(13.04.2023 za Rzeczpospolita)