Porozumienie dla mleczarstwa: Stoją przed nami ważne wyzwania, musimy sprostać im wspólnie (wywiad)

09.11.2020 -

Polskie organizacje mleczarskie w dniu 29. października br. podpisały Porozumienie dla mleczarstwa. Jest ono platformą do uzgadniania opinii producentów i przetwórców mleka, w celu wypracowywania jednolitego stanowiska i koordynowania działań związków branżowych w mleczarstwie; jest to pierwsza udana próba zjednoczenia wysiłków pięciu organizacji działających na tym samym rynku mleka. Rozmawiamy z przewodniczącym tej inicjatywy – Marcinem Hydzikiem, prezesem Związku Polskich Przetwórców Mleka.

- Co porozumienie dla mleczarstwa faktycznie zmienia? Przecież organizacje już wcześniej współpracowały..

Rzeczywiście, nasze organizacje sporadycznie współpracowały ze sobą już wcześniej, ale w mojej opinii momentem przełomowym było doświadczenie pierwszej fazy pandemii na wiosnę 2020 roku. Okazało się, że potrzebna jest znacznie głębsza współpraca, szybkie uzgadnianie stanowisk, bieżący kontakt w celu rozwiązywania problemów naszych zakładów członkowskich. Poza tym spółdzielnie i firmy prywatne będące członkami naszych organizacji przekazywały wyraźny sygnał, że reprezentacja polskiego mleczarstwa powinna być bardziej spójna, bez względu na różnice, które przecież ciągle istnieją.

Dodatkowo na doświadczenie z epidemią nałożyły się kwestie związane z propozycjami wprowadzenia tzw. Zielonego Ładu unijnego, którego założenia zmienią rolnictwo i przetwórstwo w sposób dramatyczny. Tak więc narodziła się idea ściślejszej współpracy, która znalazła swoje odzwierciedlenie w powstaniu Porozumienia dla mleczarstwa. Tym, co różni dotychczasową, luźną współpracę od działań Porozumienia to sposób pracy – eksperci, przedstawiciele spółdzielni i firm członkowskich naszych organizacji będą działań w ramach komisji problemowych: legislacyjnej, żywności i żywienia, komunikacji zewnętrznej i spraw ekonomicznych. A więc zdanie przemysłu, ludzi bezpośrednio zaangażowanych w produkcję i przetwórstwo mleka będzie tu decydujące. Tak wypracowane stanowiska będą stanowiły jeden głos naszej branży. Będziemy aktywni, a nie tylko reaktywni. Chcemy kształtować opinie tych, którzy dzisiaj decydują o polskim mleczarstwie, a nie jedynie biernie obserwować rozwój wypadków.

Bardzo się cieszę z powstania Porozumienia, gdyż byliśmy w stanie pokazać, że ambicje osobiste czy też stawianie swojej organizacji na pierwszym miejscu nie są dla nas istotne, ale najważniejszą kwestią są oczekiwania naszych członków oraz idea współpracy przetwórców z producentami mleka, reprezentowanymi w Porozumieniu przez Polską Federację Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

- Jakie są podstawowe cele i wyzwania stojące przez Porozumieniem?

Pierwsze spotkanie Porozumienia już się odbyło. Ponieważ chcemy się skupić na praktycznej stronie działalności Porozumienia, wyznaczyliśmy sobie zakres spraw, którymi powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności. Są to kwestie Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, Zielonego Ładu wraz ze strategiami „Od pola do stołu" i „Bioróżnorodności", znakowanie Front of Pack, polepszenie koordynacji przy opracowaniu wspólnego stanowiska Polski do EDA, wpisanie branży mleczarskiej w ramy infrastruktury krytycznej państwa i przeciwdziałanie tzw. hejtowi na mleko. Określenie obszarów działania pozwoliło nam wybrać najważniejsze kwestie dla naszej branży, w ten sposób nasze działania będą miały charakter planowy i uporządkowany. Już teraz udało nam się doprowadzić do realizacji niektórych postulatów, jak choćby sposobu przygotowania wspólnego stanowiska Polski na posiedzenia Zarządu EDA, czy też przekazania postulatu wpisania branży mleczarskiej do infrastruktury krytycznej państwa – spotkanie w tej sprawie w Ministerstwie Rolnictwa już w najbliższy poniedziałek.

Praca projektowa w formie komisji problemowych będzie szczególnie istotna w kwestiach związanych z Zielonym Ładem, gdyż zmiany proponowane przez Komisję Europejską są tak rozległe, że wymagają analiz i ścisłej współpracy z przedstawicielami producentów i przetwórców mleka. Wreszcie mamy szansę, wobec tych zagrożeń, stworzyć wspólny front. Ponieważ powierzono mi zaszczytną, ale i zobowiązującą funkcję Przewodniczącego Porozumienia pierwszej kadencji chciałbym zrealizować jeszcze jeden cel, a mianowicie włączyć w nasze prace wszystkich tych, którzy reprezentują Polskę na forach różnych organizacji międzynarodowych, myślę tu o Pani Agnieszce Maliszewskiej, sprawującej funkcję Wiceprezydenta Cogeca oraz o Panu Profesorze Jarosławie Kowaliku, przedstawicielowi Polski w Zarządzie EDA. Te osoby to nasze atuty na forum europejskim i nie stać nas na ich niewykorzystanie.

- Czy kolejny lockdown jest zagrożeniem dla sektora?

Każdy lockdown jest zagrożeniem dla gospodarki, w tym dla naszego sektora. Ale chyba najważniejszym zagrożeniem jest niepewność, brak jasnych i czytelnych kryteriów oraz element zaskoczenia przy wprowadzaniu tego typu rozwiązań. Nasza branża jest specyficzna, tu produkcja mleka nie może być przerwana w dowolnym momencie, transport też nie może zrobić sobie tygodnia przerwy. Dlatego tak ważne jest uznanie mleczarstwa za branżę istotną dla polskiej gospodarki i wyżywienia ludności – stąd nasz postulat wpisania przedsiębiorstw transportujących mleko oraz zakładów przetwórczych na listę infrastruktury krytycznej.

- W Europie toczy się debata dot. oznaczania kraju pochodzenia mleka. Czy powszechne przyjęcie takiego rozwiązania może wpłynąć na nasz eksport?

Musimy pamiętać, że zdecydowana większość polskiego eksportu mleczarskiego trafia na rynki UE, ale niestety polskie produkty mleczarskie nie cieszą się jeszcze w UE taką renomą, jak produkty francuskie, włoskie czy holenderskie, a w związku z tym w większości albo eksportujemy surowiec lub półprodukty do dalszego przetwórstwa, albo dostarczamy produkty, które są następnie sprzedawane pod lokalnymi markami importerów. Dlatego obawiamy się, że wprowadzenie obowiązku znakowania, kraju pochodzenia mleka, z którego powstał dany produkt, w przypadku Polski przyniesie więcej szkody niż pożytku, bo już teraz rządy niektórych krajów członkowskich UE podejmują działania mające ograniczyć import różnego rodzaju produktów rolnych, w tym mleka i jego przetworów, a obowiązkowe znakowanie kraju pochodzenia surowca może im tylko w tym dopomóc. Obawiamy się, że przełoży się w realny sposób na wyniki polskiego eksportu mleczarskiego, sytuację ekonomiczną przetwórców i oczywiście gospodarstw rolniczych.

- Jak Zielony Ład może wpłynąć długofalowo na produkcję mleka i konkurencyjność tego sektora w Europie?

Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że już obecnie żywność z Polski, a zwłaszcza przetwory mleczarskie, spełnia bardzo surowe wymagania odnośnie jakości i bezpieczeństwa. Proponowane strategie unijne, takie jak Zielony Ład czy też „od pola do stołu” to znaczący wzrost kosztów dla całego sektora rolno-spożywczego, gdyż wzrastają obciążenia rolników, jak i firm przetwórczych. Firmy będą musiały się dostosować do nowych wymogów, co będzie wymagało pokaźnych inwestycji oraz czasu. Niestety, wyśrubowane i bardzo ambitne cele zostały wyznaczone bez oceny skutków ich realizacji.

Mamy nadzieję, że zostaną uzgodnione, także z nami, konkretne cele strategii i mapy drogowe dojścia do nich, aby przemysł przetwórczy mógł się do tych niemalże rewolucyjnych zmian przygotować w wystarczającym zakresie. Postulujemy, aby każdy etap wprowadzanych zmian był dokładnie analizowany pod względem skutków, jakie przyniesie, a ewaluacja powinna dotyczyć także tego, co już zrobiono. To pozwoliłoby na w miarę bezpieczne dla wszystkich uczestników łańcucha dostaw wdrażanie zmian przewidzianych w Zielonym Ładzie i strategii „od pola do stołu”.

Obawiamy się, że realizacja głównych założeń Zielonego Ładu doprowadzi w efekcie do ograniczenia produkcji i obniżenia konkurencyjności unijnych producentów i przedsiębiorstw przetwórczych, ku radości pozaunijnej konkurencji. Nie chcemy przecież jako UE, aby z eksportera żywności, na własne życzenie stać się jej importerem, zwłaszcza, że koszty produkcji żywności w UE są już jednymi z najwyższych na świecie. Widzę wiele innych potencjalnych niebezpieczeństw w proponowanych rozwiązaniach, choćby w narzucaniu odgórnych ograniczeń w stosunku do areałów ziemi, która nie może być uprawiana, czy też we wprowadzeniu określonego udziału rolnictwa ekologicznego w produkcji żywności. Zapewne trudno będzie przekonać producentów rolnych do wprowadzenia tych nakazów/zakazów, gdyż oznaczają one jednak zmniejszenie produkcji, a co za tym idzie dochodowości gospodarstw, które muszą być w jakiś sposób zrekompensowane. Jak wiadomo na końcu za tego typu zmiany zapłaci klient – nie jestem przekonany, czy świadomość ekologiczna jest tak szeroka, żeby konsument bez problemu zaakceptował podwyżki cen, co może w efekcie przełożyć się na zmniejszenie popytu choćby na wyroby mleczarskie.

- Sytuacja na rynku ogólnie nie wydaje się zła. O jakich trudnych czasach mowa w kwestii Porozumienia dla mleczarstwa?

Określenie trudne czasy nie odnosi się tylko do sytuacji na rynku mleka. Ta przecież jest w znaczącej mierze niezależna od producentów i przetwórców. Chodziło nam o zaznaczenie, że na branżę wpływa bardzo wiele czynników zewnętrznych związanych na przykład z legislacją na poziomie unijnym i krajowym czy nasilającym się hejtem na mleko. Z mojej obserwacji wynika, że ciągle wiele zakładów koncentruje się na analizowaniu rynku w rozumieniu cen, poziomu konsumpcji, marketingu produktów, ale nie uwzględnia wpływu właśnie tych czynników pozarynkowych. Tymczasem Zielony Ład, jak mówiłem wcześniej, będzie miał kolosalny wpływ na naszą branżę. Dlatego właśnie powołaliśmy Porozumienie – aby chronić naszą branżę przed szkodliwymi efektami twórczości polityków, którzy często nie wiedzą lub nie rozumieją, za czym głosują i jaki wpływ ich decyzje mają na producentów i przetwórców.

- Jak Porozumienie chce działać przeciw propagowaniu negatywnego wizerunku mleka?

To jest temat, który w ostatnich latach nabiera ostrości. Tak zwany hejt na mleko, który rozlewa się szeroko w mediach, zwłaszcza społecznościowych, nasila się i będzie jednym z podstawowych problemów naszej branży. Podstawowe pytanie brzmi, jak temu przeciwdziałać. Czy przyjąć postawę reakcji na pojedyncze ataki, czy też może stworzyć własną narrację mówiącą np. o zaletach wynikających ze spożywania mleka i jego przetworów? Pojawia się wiele pomysłów na rozwiązanie tego problemu, ale ciągle brak jednolitego podejścia branży, ale też szerokiej świadomości na poziomie producentów i przetwórców, że tego typu negatywna propaganda bezpośrednio przełoży się w najbliższej przyszłości na wyniki sprzedażowe. Zwłaszcza, że coraz śmielej z hejtem na mleko zaczynają identyfikować się niektórzy politycy i to wcale nie ze skrajnej lewicy, którzy wyczuwają, że młode pokolenie, wrażliwe na kwestie ekologiczne, może stać się wdzięcznym i bezkrytycznym odbiorcą takich treści.

Mam nadzieję, że uda się stworzyć ogólnobranżową strategię przeciwdziałania negatywnemu wizerunkowi mleka. Musi to być podejście nowoczesne, skierowane do młodych ludzi i mówiące do nich ich językiem, niekonwencjonalne, być może prowokacyjne. Ostatnie demonstracje na polskich ulicach pokazały, bez względu na to, co o nich sądzimy, że język młodych ludzi jest zupełnie inny, aniżeli to, co instynktownie czujemy, że do nich powinno trafić. Może powinniśmy wnikliwie posłuchać ludzi młodych, zrozumieć ich potrzeby i oczekiwania związane z odżywianiem i wpasować w nie spożywanie mleka i przetworów mlecznych?

- Czy w przyszłości Porozumienie może przerodzić się w jedną organizację?

W mojej opinii najbliższy rok zdecyduje, czy współpraca w ramach Porozumienia będzie kontynuowana, a jego forma odpowiada uczestnikom. Jestem przekonany, że najważniejsze będą efekty pracy Porozumienia osiągnięte pomimo różnic, które istnieją pomiędzy naszymi organizacjami. Jestem zwolennikiem stopniowych kroków i osiągania celów, które wyznaczają nam członkowie naszych organizacji, gdyż to dla nich przede wszystkim pracujemy. Tak więc poczekajmy z dalszymi planami i skupmy się na dniu dzisiejszym.

(09.11.2020 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)


Współpraca