Powinniśmy być obrońcami swobód związanych z wolnym rynkiem UE

19.05.2020 -

– Mam nadzieję, że nasz wspólny europejski rynek nie dopuści pewnych protekcjonistycznych zachowań, które by utrudniały sprzedaż chociażby produktów spożywczych na rynku UE – mówił podczas EEC Online, Krzysztof Pawiński, prezes grupy Maspex Wadowice.

– Branża spożywcza była odporna na klasyczne kryzysy, które znaliśmy do tej pory. Jednak pandemia Covid-19 nie jest klasycznym i cyklicznym finansowym kryzysem. Mamy do czynienia ze zdarzeniem społecznym, który odciska już bardzo głęboki ślad na gospodarce. Relacja zwrotna jest odwrotna do tego co obserwowaliśmy wcześniej. Nie mam więc w sobie tej pewności, że branża spożywcza będzie tą, która nie ucierpi w skutek pandemii. Na pewno zostanie dotknięta, choć być może stopień tego okaleczenia będzie inny niż w przypadku innych uczestników rynku. Sklepy spożywcze cały czas były czynne – z ograniczeniami, z ograniczoną przepustowością, ale to nie było to, co dotknęło inne branże, które nie mogły sprzedawać swoich produktów – komentuje Krzysztof Pawiński, który jest gościem EEC Online.

Branża spożywcza wydaje się być strategiczną w kontekście pandemii. – Proszę sobie wyobrazić jak wyglądałaby nasza rzeczywistość gdybyśmy – jako branża spożywcza – nie mogli zapełnić sklepowych półek? – mówi Pawiński. – Bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju nie jest w żaden sposób zagrożone – dodaje.

Zdaniem Krzysztofa Pawińskiego, na sytuację firm z branży spożywczej wpłynie także przestój w turystyce i HoReCa.

– HoReCa i vending nie są dominującymi kanałami sprzedaży dla naszej branży, ale są istotne. Ich zamknięcie jest bolesnym ciosem, ponieważ nie ma pomysłu na to jak ten utracony rynek “odrobić”. Hotele, restauracje i wszystko co jest związane z ludzką mobilnością i podróżowaniem cierpią nieporównywalnie bardziej niż branża spożywcza – komentuje.

Wyzwaniem branży spożywczej na 2020 rok jest nie tylko pandemia koronawirusa, ale także susza, która wpłynie na wzrost cen żywności.

– Mamy do czynienia z bardzo dużym ryzykiem skokowych wzrostów cen żywności – i to nie wynikających z jej niedoborów, ale ze zmniejszonej podaży surowców. Już teraz obserwuje się zmiany cenowe na rynku owoców i warzyw. To pokazuje, że oczekiwania dotyczące tegorocznych zbiorów nie są optymistyczne. Do tej pory ten rynek był bardziej zależny od punktowych zdarzeń klimatycznych, takich jak przymrozki. Natomiast zagrożenie suszy i nowe, nieznane dotąd zagrożenie dostępności pracowników sezonowych może totalnie zmienić sytuację cenową na rynku owoców, warzyw ale też i zbóż i innych podstawowych upraw – podkreśla prezes Maspeksu.

Pandemia to jeszcze jedno wyzwanie – utrzymanie produkcji, logistyki i eksportu – w końcu żywności nie da się produkować zdalnie…

– Zawirowania związane z globalną gospodarką i remodelowaniem łańcuchów powiązań na skalę daleko międzynarodową czy raczej międzykontynentalną raczej nie powinny w sposób istotny wpłynąć na nasze łańcuchy dostaw. Wytwarzamy nasze produkty na bazie lokalnych surowców na bazie lokalnych miejsc ich przetworzenia i sprzedajemy w regionie. Mieliśmy niepokojące zjawiska na początku pandemii, kiedy zamknięcie sanitarne granic doprowadziło praktycznie do zatrzymania transportu towarowego. To całe szczęście zostało bardzo szybko rozwiązane – to negatywne zjawisko trwało dwa może dwa i pół dnia. Widzieliśmy jednak jak gigantyczny wpływ to miało na możliwości handlowe w regionie, w Unii Europejskiej. Jeśli uda nam się utrzymać sprawną logistykę, a wszystko na to wskazuje, to wtedy możemy mówić o bezpieczeństwie zaopatrzenia w żywność w regionie i bezpieczeństwie naszych biznesów – podkreśla Krzysztof Pawiński.

Pawiński wspomina także, że w takich momentach pojawiają się głosy ukierunkowane na zamykanie, na protekcjonistyczną agendę. To – jego zdaniem – jest pewne zagrożenie, już może nie o charakterze materialnym, ale mentalnym.

– Mam nadzieję, że nasz wspólny europejski rynek nie dopuści pewnych protekcjonistycznych zachowań, które by utrudniały sprzedaż chociażby produktów spożywczych na rynku Unii Europejskiej. Trzeba jasno powiedzieć, że Polska jest czołowym eksporterem żywności z dużą nadwyżką netto eksportu nad importem, a wolumen wyeksportowanej żywności i jej wartość za 2019 r. budzi podziw. To grube przekroczenie 30 mld euro. W tej kwestii powinniśmy być jak najbardziej internacjonalni i być obrońcami swobód związanych z wolnym rynkiem UE – przyznaje prezes Maspeksu.

Czy zatem w tym roku – mimo zawirowań – uda się powtórzyć coroczny rekord w eksporcie żywności?

– Do tej pory rynek na czas kryzysu reagował spowolnieniem wzrostu, a nie spadkiem sprzedaży. To co się dzieje obecnie, w kwietniu i maju to dla niektórych sektorów branży spożywczej pierwszy zetknięcie się z sytuacją spadków. Patrząc na nasze doświadczenia na rynku czeskim, słowackim, węgierskim, rumuńskim, bułgarskim, rynkach nadbałtyckich i w Polsce, to widzimy, że te zachowania konsumentów dotyczące wyborów produktów zmieniają się. Zyskują towary, które są trwałe i bezpiecznie zapakowane, a tracą te, które jeszcze niedawno były bardzo atrakcyjne w oczach konsumentów, czyli świeże i “on the go”. A to dlatego, że u podstaw dużej części naszej konsumpcji leży nasza aktywność i mobilność. Obecne warunki wymuszają gigantyczną zmianę zachowań konsumentów, która przeniesie się na wartości sprzedaży realizowane przez firmy spożywcze. W związku z tym nie jestem w tym roku już takim optymistą dotyczącym eksportu.

(19.05.2020 za portalspozywczy.pl)


Współpraca