Praca zdalna zmniejszyła liczbę wypadków przy pracy, ale nie L4

Dom powinien kojarzyć się z bezpieczeństwem, ale z danych pogotowia ratunkowego wynika, że niestety to właśnie tam najczęściej dochodzi do sytuacji wypadkowych. Odkąd praca zdalna stała się normą, często wypadki w domu są traktowane jako wypadki przy pracy.

Jak wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego „Pomoc doraźna i ratownictwo medyczne w 2021 r.”, zespoły ratownictwa medycznego wykonały prawie 3,1 mln wyjazdów/wylotów w ramach medycznych czynności ratunkowych. Najwięcej – 79,6% – stanowiły te do domu pacjenta (o 1,7 p. proc. więcej niż w 2020 r.), z czego 4,2% dotyczyło dzieci i młodzieży do 17 lat, 40,6% osób w wieku pomiędzy 18 a 64 rokiem życia, natomiast 55,2% osób w wieku powyżej 65 lat. – Nie można tutaj nie wspomnieć o wypadkach przy pracy zdalnej, ponieważ stała się ona standardem dla wielu osób. Mimo, że większość firm powróciła do modelu pracy sprzed pandemii, to jednak tzw. home office wpisał się na stałe w charakterystykę części zawodów, w szczególności wykonywanych dotychczas z biura. Ważne więc, by nauczyć się przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa pracując z domu, ponieważ wypadki przy pracy zdalnej chociaż zdarzają się rzadziej, to statystycznie są tragiczniejsze w skutkach. Potwierdzają to dane przytoczone przez Głównego Inspektora Pracy – na 15 zgłoszonych wypadków, do których miało dojść podczas wykonywania pracy zdalnej, aż 11 poszkodowanych poniosło w nich śmierć – mówi Joanna Misiun, ekspert ds. bezpieczeństwa pracy W&W Consulting.

Przy pracy zdalnej należy uwzględniać zasady biurowego BHP. Zdaniem ekspertów należy pilnie zadbać o kreowanie poprawnych zachowań również w domu, do czego przydatna jest wiedza dotycząca zasad BHP pochodząca właśnie z pracy. – Nierzadko jest to jedyne miejsce, gdzie o bezpieczeństwie się rozmawia w ogóle, ponieważ ramy prawne stanowią jeden z istotnych warunków kształtowania kultury bezpieczeństwa, a które odpowiednio pielęgnowane z czasem stają się determinantą dobrych nawyków. Te dobre nawyki trzeba jednak pielęgnować, co robią specjaliści BHP podczas swojej codziennej pracy. Co istotne, jak donosi Europejska Agencja Bezpieczeństwa i Zdrowia Pracy, BHP ma coraz większe znaczenie również dla osób poszukujących pracy, ponieważ m.in. pandemia COVID-19 wpłynęła na oczekiwania i postawy dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy. Tak więc wszelkie formy edukacyjne, podnoszące poziom świadomości występowania zagrożeń i sposobów skutecznej ochrony przed ich skutkami sprawiają, że ludziom łatwiej przychodzi zrozumienie oczekiwań pracodawcy wobec ich zachowania, a dodatkowo sami dostrzegają korzyści z nich płynące i przekładają je na życie prywatne. Jest to bardzo ważne np. przy wychowywaniu dzieci, ponieważ to one są o wiele bardziej podatne na niebezpieczeństwo. Należy je przede wszystkim nauczyć oceniać ryzyko oraz unikania potencjalnych, ryzykownych zachowań – dodaje Joanna Misiun.

Wypadki w domu, w pracy i podczas pracy zdalnej często są przyczyną zwolnień chorobowych. Zdarza się jednak, że L4 bywa wykorzystywany niezgodnie z przeznaczeniem. Podczas dwóch wakacyjnych miesięcy eksperci Conperio przeprowadzili 4710 kontroli terenowych. Polacy mają słabość do wykorzystywania "L4” nie tylko z powodów choroby. Wakacje wypoczynkowe, remonty, podjęcie pracy sezonowej, to najczęstsze prawdziwe powody „choroby”. Nieobecność pracownika pod wskazanym adresem, błędny adres lub naruszenie postanowień „L4” stwierdzono aż w 40% przypadków. To podobny jak przed rokiem, bardzo wysoki odsetek nadużyć.

Pracodawcy są coraz mniej ufni w stosunku do pracowników, którzy zbyt często wykazują absencję w pracy. Skutkuje to zlecaniem przez nich coraz większej liczby kontroli. W analogicznym okresie ubiegłego roku, kontrolerzy przeprowadzili o blisko 400 kontroli mniej niż w te wakacje. Wskaźnik nieobecności kontrolowanych pracowników w lipcu i sierpniu utrzymywał się na granicy 32%. Gdzie w tym czasie przebywały osoby, w przypadku których została zlecona kontrola? Jedni byli w dorywczej pracy, aby w sezonie dorobić sobie do pensji, pracując np. przy zbiorach owoców. Inni spędzali ten czas traktując go jako beztroski urlop. – Nasi kontrolerzy, szczególnie w okresie wakacyjnym, spotykają się z sytuacjami, kiedy pracownika nie ma pod wskazanym adresem, a ktoś z domowników pogrąża go mówiąc na przykład, że pojechał na zbiory borówek lub innych sezonowych owoców. Pobieranie „L4”, aby dorobić sobie do pensji to częsty powód naruszeń, a zbiory owoców to dobre i „szybkie” pieniądze. Innym przykładem jest przypadek, kiedy jeden z pracowników dostał „L4” i poleciał na Majorkę, tłumacząc się później, że odpoczynek był zaleceniem lekarza. Jeszcze inny pracownik został przyłapany na „gorącym uczynku”, gdy podczas zwolnienia lekarskiego wieszał antenę satelitarną na dachu swojego domu – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych.

Zdaniem kontrolerów, łatwość w otrzymaniu zwolnienia lekarskiego jest dziś niepokojąco wysoka. Popularne teleporady, wpisanie kilku fraz w przeglądarkę internetową i stosunkowo niewielka opłata, daje ludziom możliwość otrzymania zwolnienia lekarskiego nawet w przeciągu kilkunastu minut. – Internet daje ludziom ogromne możliwości. Wystarczy wybrać lekarza, napisać co nam dolega, zapłacić i już jesteśmy na „L4”. Taka perspektywa jest niepokojąca, szczególnie dla pracodawców, którzy ponoszą wymierne straty, kiedy ich pracownik jest nieobecny. Być może, aby teleporady nie były aż tak atrakcyjne dla osób wykorzystujących "L4" w sposób niewłaściwy, to zwolnienie powinno być wystawiane z oznaczeniem "1" – chory musi leżeć. Wtedy też łatwiej byłoby wyciągać ewentualne konsekwencje z kontroli lawirujących pracowników, których np. nie zastano w trakcie trwania zwolnienia w domu – dodaje Mikołaj Zając.

Warto jednak zwrócić uwagę na inny aspekt zagadnienia. Osoby pracujące w sektorach, w których nastąpił wzrost średniego wynagrodzenia, w większości nie odczuwają podwyżek, które „zjada” rosnąca inflacja. Niezadowoleni pracownicy często dają upust swoim negatywnym emocjom i frustracji, uciekając na fikcyjne „L4”. W wielu przypadkach korzystają przy tym z pomocy popularnych teleporad. Kontrolerzy w ostatnich miesiącach notują silny, stale rosnący trend ewidentnych naruszeń. Co ciekawe, w przypadku nadużywania teleporad zwracają oni uwagę na zależność geograficzną, a mianowicie – odległość dzieląca pracownika pobierającego zwolnienie chorobowe, od lekarza wystawiającego "L4". – Na przeprowadzonej przez nas próbie 100 zwolnień, około 50 z nich zostało wystawionych w znaczącej odległości geograficznej od miejsca zamieszkania pracownika – często nawet powyżej 200 km. Na tej podstawie szacujemy, że około 1/3 zwolnień może być wystawiana właśnie przez popularne teleporady. Pokrywa się to z resztą z naszymi statystykami rocznymi. Na około 30 000 zwolnień chorobowych kontrolowanych rocznie, aż blisko 32% z nich wykorzystywanych jest w sposób niewłaściwy – informuje Mikołaj Zając.

Jak dodaje ekspert, pracownicy w wielu przypadkach czas na fikcyjnym „L4” poświęcają właśnie na poszukiwanie nowej, lepiej płatnej pracy. Istotne jest dla nich także to, by u nowego pracodawcy nie musieli wychodzić z pracy „zmęczeni” np. poprzez wyrabianie nadgodzin.

Jak dostrzega w swoim niedawnym raporcie firma Personnel Service, obecna sytuacja na rynku pracy powoduje realne i wysokie ryzyko kompresji płac, a więc zjawiska, w którym pracownicy poszukujący pracy mają znacznie wyższe oczekiwania płacowe, niż np. jeszcze w ubiegłym roku. Widać to zwłaszcza w nowych procesach rekrutacyjnych, gdzie pracownicy żądają zarobków o 5, 10 a nawet 20 % wyższych niż oferowane do tej pory. Z tego powodu, nowi pracownicy mogą otrzymywać wyższe wynagrodzenie, od tych już zatrudnionych, co tylko potęguję frustrację tej drugiej grupy.

Powyższe dane pozwalają wysnuć wniosek, iż warto dbać o pracowników. Wiele firm w czasie niskiego bezrobocie zapomina o tym, co powoduje dużą rotację zatrudnionych. Jednak nawet w prostych pracach, trzeba pracownika zwerbować, odbyć rozmowę kwalifikacyjną i przeszkolić. To wszystko pochłania czas i generuje koszty. Odpowiednio zadbani pracownicy, odpowiednio przeszkoleni, nie będą uciekać na „lewe” L4, aby dorobić kilka złotych czy szukać lepszego zajęcia. Gdy będą czuli się odpowiednio wynagrodzeni i docenieni odpłacą lojalnością pracodawcy. Jeśli nie z poczucia przyzwoitości, to na zasadzie zwykłego rachunku zysku i strat.

 


Współpraca