Prezes Spomleku - Zmiany najbardziej odczują konsumenci

02.11.2020 -

W kwestii zagrożeń dla branży mleczarskiej najbardziej boje się zmniejszenia siły nabywczej konsumentów ze względu na mniejsze zarobki, utratę pracy, a nawet z powodu zwyczajnej obawy przez tym. Nastroje konsumentów są niezwykle ważne. Oczywiście realne pieniądze, które mamy do wydania są bardzo ważne, ale to, jak widzę swoją najbliższą przyszłość też ma ogromny wpływ na decyzje zakupowe – powiedział Edward Bajko, prezes SM Spomlek i Polskiej Izby Mleka podczas sesji inauguracyjnej Internetowego Forum Rynku Spożywczego i Handlu.

Nie sądzę, że ewentualny II lockdown będzie katastrofą, ale uważam, że nastąpi przesunięcie popytu w kierunku tzw. średniej półki, w kierunku private lebel. Myślę, że najbardziej ucierpią zakłady, które były nastawione na sektor HoReCa, który został całkowicie zamrożony, oraz producenci nabiały klasy premium – mówił prezes Bajko.

- Trudno mi sobie wyobrazić, aby roślinne zamienniki wyparły na dużą skalę nabiał czy mięso. Przede wszystkim z powodu tradycji, walorów odżywczych oraz ze względu na smak. Myślę, że nie uda się dokładnie podrobić smaków produktów nabiałowych. Oczywiście nie lekceważę tego trendu, jako zagrożeń dla mleczarstwa, gdyż coraz mocniejsze są głosy w mediach, które sugerują, że w ogóle hodowla zwierząt to jest barbarzyństwo, że rolnictwo niszczy naszą planetę. Nie wiele jest w tym obiektywnej prawdy. Natomiast w dzisiejszych czasach, w dobie powszechnej dostępności do internetu i ogromnej rolni mediów społecznościowych, ta obiektywna prawda okazuje się nie najważniejsza dla wyborów konsumenckich – obawia się Edward Bajko.

W jego opinii, najmniej na Zielony Ład przygotowani są konsumenci, który zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy. - Zielony Ład zakłada działania w kierunki bardziej ekstensywnego rolnictwa, droższego przetwórstwa – krótko mówiąc idzie to w kierunku droższej produkcji żywności. Oczywiście w Zielonym Ładzie wśród celów jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i dostępności cenowej. Trudno te dwa cele pogodzić, gdyż są moim zdaniem kompletnie sprzeczne. Mówi się o tym, aby mniej używać środków ochrony roślin i mniej nawozów sztucznych. Jeśli ma być mniej nawozów sztucznych, to trzeba więcej nawozów naturalnych, czyli obornika. Jeżeli jednoczenie chcemy ograniczać hodowlę, to skąd go brać? To rzeczy, które nie wspomagają się wzajemnie, a raczej wykluczają. To wszystko spowoduje wzrost kosztów, więc musi przełożyć się na wzrost cen dla konsumentów, obniżenie poziomu produkcji, czyli zmniejszenie eksportu. Wprawdzie nadwyżka produkcji żywności w Europie jest na tyle duża, że nawet przy tym ekspensywnym modelu produkcji, tej żywności nam starczy, ale na pewno nie będzie czego eksportować – puentuje prezes Polskiej Izby Mleka.

(02.11.2020 za portalspozywczy.pl)


Współpraca