Rosnące koszty większym problemem dla mleczarstwa niż wojna
16.05.2022 -
Zgodnie z zapewnieniami polskiego rządu, wojna na terytorium naszego wschodniego sąsiada ma nie wpłynąć na bezpieczeństwo żywnościowe Polski. Rzeczywiście, w przypadku branży mleczarskiej nasz kraj jest całkowicie samowystarczalny, a nawet jest liczącym się eksporterem tego produktu, co nie znaczy jednak, że pewne aspekty tego konfliktu nie dotykają polskich mleczarzy.
- Zarówno Ukraina, jak i objęta sankcjami Rosja, były dużymi dostawcami nawozów. Dodatkowo, w skutek działań wojennych produkcja zbóż na Ukrainie jest bardzo zagrożona, co w konsekwencji zachwiało sytuacją na światowym rynku pasz. Na skutek czego produkcja mleka w gospodarstwach stała się jeszcze droższa, a negocjacje pomiędzy zakładami mleczarskimi a dostawcami jeszcze trudniejsze – a cena mleka w skupie wzrosła przez ostatnie pół roku o około 30% - mówi Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka.
Rosnących kosztów energii nie da się pokryć z marży
Podkreśla, że nakładają się na to rosnące ceny nośników energii – czasem pięcio- , a nawet sześciokrotnie. - To w połączeniu z stale rosnącymi kosztami surowca oznacza wyższe koszty przetwórstwa mleka, a to prosta droga do wzrostu cen produktów gotowych, gdyż takiego wzrostu kosztów nie da się pokryć rezygnując z części marży lub tnąc na wszelkie sposoby koszty produkcji – tu po prostu nie ma już żadnego pola manewru. Do tego dochodzą obawy o ciągłość dostaw energii elektrycznej i gazu, które w razie ograniczeń również narażą branżę na koszty lub wręcz straty – choćby z przyczyn czystko technologicznych – wyjaśnia prezes Hydzik.
Handel z Ukraina powoli się normalizuje
Jakkolwiek sytuacja wydaje się bardzo poważna i krytyczna, to należy jednak zauważyć, że wiele firm nadal handluje z Ukrainą dostarczając tam swoje produkty. - W naszym Związku odbieramy sygnały od niektórych firm, że po pierwotnym spadku dostaw, sytuacja zaczyna wracać do względnej normy. Zaznaczam - w przypadku niektórych firm. Z rozmów z przedstawicielami poszczególnych zakładów wynika również, że jeżeli chodzi np. o opakowania czy inne materiały niezbędne do produkcji sprowadzane z Ukrainy, to albo nie prowadzili oni takiego importu, albo nauczeni doświadczeniem na tyle zdywersyfikowali portfolio dostawców, że nawet w przypadku braku możliwości importu z Ukrainy wymaganych komponentów, można je było uzyskać od innych dostawców utrzymując ciągłość produkcji w Polsce – tłumaczy szef ZPPM.
Koniunktura w eksporcie
Dadeje, iż jednocześnie producenci i eksporterzy zwłaszcza produktów masowych – takich jak np. mleko w proszku czy masło mogą mieć powody do zadowolenia. Zgodnie z aktualnymi danymi ceny tych produktów denominowane zarówno w złotówkach jak i w euro wzrosły, przekładając się na zauważalny wzrost zarówno wartości jak i wolumenu eksportu. - Prognozuje się również wzrost spożycia mleka i przetworów mlecznych, co związane jest rzecz jasna z przybyciem do Polski znacznej liczby uchodźców – dodaje.
Sytuacja makroekonomiczna nie napawa optymizmem
- Oczywiście dochodzi do tego wszystkiego element niepewności, jakim jest ciągle rosnąca inflacja i całościowa sytuacja polskiego budżetu, który jest zmuszony obsługiwać coraz wyższe odsetki od zaciągniętego zadłużenia. Mamy także niepewność polityczną odnośnie potencjalnie wcześniejszych wyborów oraz ciągły brak środków unijnych na KPO. Jest to wyjątkowy zbieg niekorzystnych zjawisk ekonomiczno-politycznych, który każe jednak patrzeć w przyszłość bardziej z obawą, aniżeli nadzieją – uważa Marcin Hydzik.
(16.05.2022 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)