Rośnie sprzeciw wobec braku handlu w niedziele

16.02.2020 -

Zaostrzenie zakazu handlu nie budzi entuzjazmu Polaków. Przeciwnie – przybywa przeciwników ograniczeń, szczególnie wśród mieszkańców miast.

Od początku roku rząd szczelniej zamyka sklepy w niedziele – zakupy zrobimy już tylko w siedem niedziel w roku. Szczególnie niezadowoleni z kolejnego zaostrzenia zakazu handlu są mieszkańcy największych miast – negatywnie ocenia ten krok prawie 64% mieszkańców miast powyżej 500 tys. – wynika z badania Havas Media, do którego dotarła „Rzeczpospolita". Przeciwników zamkniętych sklepów przybywa.

Polak sobie radzi, ale bez entuzjazmu

Odsetek przeciwników zakazu handlu w niedzielę wzrósł do 47,7% W 2018 r., zaraz po jego wprowadzeniu, za zniesieniem zakazu było tylko 41% badanych, rok później już 46% Coraz więcej Polaków odczuwa również negatywne skutki związane z zakazem handlu (to już 36% osób, o 2 pkt% więcej niż przed rokiem).

Havas bada rynek, by dopasować do konsumenta kampanie reklamowe, które oferuje. Zakaz handlu oznaczał dużą zmianę w nawykach zakupowych. Badanie jest więc źródłem tzw. insightów, pozwala zrozumieć niejawne potrzeby i motywację konsumentów. Podejście samych sieci do zakazu też się zmienia. – Wciąż badamy ten temat, dziś ciężko jednoznacznie określić, jak te potrzeby będą się zmieniać w przyszłości, bo ustawa planuje kolejne zaostrzenie zakazu handlu – mówi Anna Ostrowska z Havas Media Group.

Znacznie bardziej krytyczne wobec zakazu jest miasto niż wieś. Niemal dwie trzecie (64%) mieszkańców dużych miast ocenia zaostrzenie zakazu handlu negatywnie, silną grupą przeciwników są też młodzi ludzie. Mocno podzielili się mieszkańcy wsi – 40% badanych jest krytycznych, a 43,5% go popiera. Zakaz nie wpłynął na znaczące zmniejszenie zakupów. Tylko jedna piąta badanych zauważyła, że kupuje znacznie mniej.

Już drugą niedzielę objętą zakazem handlu w 2018 r. większość osób spędziła przed telewizorem, ujawniło pierwsze badanie. Ogólnie jedynie 20% badanych znacząco zmieniło sposób spędzania niedziel. 11,4% osób nie udało się dostosować do zakazu i wciąż szuka w niedzielę otwartych sklepów. Większość (55,3%) robi zakupy dzień lub kilka dni wcześniej, sporo osób (skok na 9,6% z 7,6% przed rokiem) je odkłada. Wbrew oczekiwaniom nie wzrosły mocno zakupy przez internet, deklaruje je jedynie 3,7% badanych, o 0,3 pkt% więcej niż w czerwcu 2018 r. Większość osób się dostosowała, ale mimo to zakaz handlu ma coraz mniej obrońców. Przed dwoma laty 40% uważało, że zakaz nie powinien zostać zniesiony, po roku już tylko 38% było tego zdania, a dziś – 36,2%.

Konsumpcja spada

Jeszcze za wcześnie na ocenę, jak zaostrzenie zakazu w styczniu 2020 r. wpłynęło na handel, pierwsze dane będą pod koniec lutego. Ostrożne wnioski będzie można wyciągać zaś po I kwartale, a kompleksową ocenę będzie można przedstawić na koniec roku, gdy będzie można porównać rok 2020 do 2017 – ostatniego bez zakazu handlu.

Dane o konsumpcji są jednak niepokojące. PKO BP szacował w styczniu, że w IV kw. 2019 r. wzrost PKB spowolnił do ok. 3% rok do roku z 3,9% w III kw., do czego walnie przyczynił się wolniejszy wzrost konsumpcji. – I to niepokojące jako zjawisko, bo konsumpcja prywatna zawsze ratowała koniunkturę, choćby podczas kryzysu w 2009 r., więc to ostrzegawczy sygnał – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor Polskiej Izby Handlu.

Dodaje, że w zakazie handlu dość dobrze odnalazły się małe sklepy, o powierzchni do 100 mkw., gdzie właściciel może stanąć za ladą. Ale większe (do 300 mkw.) miały spadki lub zwyżki poniżej średniej. Kwitną dyskonty, które w pierwszym roku zakazu zainwestowały w reklamę prawie miliard złotych.

(16.02.2020 za Rzeczpospolita)


Współpraca