Komentarz Redaktora Naczelnego Krzysztofa Wróblewskiego

Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny -to powszechna znana
sentencja wypowiedziana przez Wegecjusza - rzymskiego historyka z IV wieku naszej ery. Po zakończeniu czasów „Zimnej Wojny” w rozwiniętych demokracjach europejskich jakby zapomniano o tej oczywistej prawdzie. Najpierw ograniczono wydatki na zbrojenia. Liderem w tej materii stały się Niemcy. Bowiem wśród polityków dominujące stało się przekonanie, że dobrobyt temu krajowi a pokój demokratycznej Europie, zapewni ścisła współpraca gospodarcza z Rosją. Tak. Tania ropa i tani gaz ze Wschodu miały zagwarantować efektywny, ale i ekologiczny rozwój, nie tylko niemieckiej gospodarki. Owa koncepcja została ostatecznie zmiażdżona przez wojnę rosyjsko - ukraińską. I zaczął się forsowny proces dozbrajania Niemiec, Francji i innych europejskich państw będących członkami NATO. Najbardziej w stosunku do siły swojej gospodarki uzbraja się Polska. Nie zamierzam bynajmniej krytykować tego procesu. Wielu znaczących ekspertów i polityków, zarówno zagranicznych jak i polskich, twierdzi, że w ciągu 5-10 lat może dojść do konfliktu zbrojnego między Federacją Rosyjską a innymi europejskimi państwami, które nie wszystkie są chronione przez NATO. Nie zamierzam dalej pisać szczegółowo o brakach amunicji czy też uzbrojenia w zachodnich magazynach, które uniemożliwiają pomoc Ukrainie. Wszak jej przegrana oznacza znacznie większe prawdopodobieństwo konfliktu na linii Rosja demokratyczna Europa. Jest to tzw. oczywista oczywistość. Pragnę zadać tylko jedno, chociaż bardzo ważkie pytanie: dlaczego Komisja Europejska wspierana przez Parlament Europejski chce rozbroić silne unijne rolnictwo? Bynajmniej nie zamierzam tutaj kwestionować potrzeby walki ze zmianami klimatu i z innymi problemami ochrony środowiska naturalnego. Jednak trzeba się w tym procesie kierować realiami a nie ideologicznymi sloganami, które nierzadko mają terrorystyczny wydźwięk. A na dodatek to nie gospodarka państw UE ma decydujący wpływ na zmiany klimatyczne. Trzeba przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno niemieckie firmy współpracowały z firmami rosyjskimi, aby to na żyznych rosyjskich glebach była produkowana czysta, ekologiczna żywność, która miała masowo trafić na unijny rynek. No cóż zapewne niemieckie jak i rosyjskie firmy chciały przekuć ideologię zazielenienia na twardą walutę. Tak przy okazji: czy aby nie był to pierwszy krok zmierzający ku uzależnieniu Niemiec, a następnie innych państw od rosyjskiej żywności, która miała „pachnieć gazem” ?
Jeszcze kilkanaście lat temu w UE panowała doktryna, że naczelnym celem unijnego rolnictwa jest zapewnienie taniej i dobrej żywności obywatelom państw UE. Zaś nadwyżki tej żywności miały trafiać do biednych państw. Mam nadzieję, że po wyborach do EUROPARLAMENTU, nowa Komisja Europejska zdoła wypracować nową koncepcję funkcjonowania. Jeden z naszych ministrów stwierdził, że na zatrzymanie tzw. procesu zazielenienia i innych radykalnych koncepcji jest już za późno. Jednak podobne hołupce Komisja Europejska już wyczyniała. Tak na marginesie: już obecnie strategiczne rezerwy żywności na czas spodziewanego konfliktu powinny zostać radykalnie zwiększone, szczególnie w państwach przyfrontowych takich jak Polska. Zaś część kosztów finansowania tych zapasów powinno pochodzić z unijnego budżetu. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale tak przykładowo: w ramach całej Unii, w magazynach powinno być przechowywane przynajmniej 200 tysięcy ton mleka w proszku, które następnie - w wyniku rotacji - powinno trafić do najbiedniejszych państw.
Od kilku tygodni w państwach UE trwają masowe protesty. Polscy rolnicy mają blokować drogi od 9 lutego. Protesty mogą potrwać nawet miesiąc. Owszem, protesty unijnych rolników mają wybitnie charakter zawodowy. Niewątpliwie chodzi o opłacalność produkcji, której brak albo jest na znikomym poziomie. Chodzi też o godność zawodu rolnika upadlanego przez unijną biurokrację. Wszystkim tym, którzy krytykują albo będą krytykować bunt rolników, szczególnie przedstawicielom elit - zarówno tych warszawskich jak i brukselskich, pragnę przypomnieć, że gdy nadejdzie czas konfliktów, czasy zarazy, czy też wszelkich innych klęsk żywiołowych, to żywność stanie się coraz trudniej dostępna i coraz droższa. Nie daj Boże: jak wybuchnie klasyczny konflikt, to pierwszeństwo w frachcie będzie miało amunicja i uzbrojenie oraz inne materiały potrzebne do zbrojnego konfliktu. Wobec tego żywność zza oceanu będzie miała bardzo długą i krętą drogę na europejskie stoły.

Redaktor Naczelny Krzysztof Wróblewski - były Redaktor Naczelny Poradnika Rolniczego i Tygodnika Poradnika Rolniczego.

Współpraca