Sklepy czekają braki prądu. Czy staną się infrastrukturą krytyczną?

19.08.2022 -

Na temat możliwych przerw w dostawie prądu i gazu wypowiedziała się już większość branż rolno-spożywczych – od mleczarstwa po produkcję nawozów. Co z handlem? Nawet gdy piekarnie, mleczarnie czy masarnie będą działać normalnie, jeśli nie dostarczą swoich towarów do sklepów, lub tam przerwany zostanie łańcuch chłodniczy – i tak zostaną one zmarnowane.

O tym, jak ważne są dla normalnego funkcjonowania sklepy spożywcze i apteki, przekonaliśmy się podczas pandemii koronawirusa. Najbardziej ucierpiały wtedy restauracje i centra handlowe oraz sklepy z artykułami non-food. Kiedy zagrożenie nieco zmalało, do otwartych placówek dołączyły np. sklepy DIY, optyczne, drogerie czy sklepy z karmami dla zwierząt.

Pandemia pokazała wagę handlu spożywczego

Jednak działalność sklepów spożywczych i aptek była w tym czasie kluczowa. To właśnie tam Polacy mogli zaopatrywać się w, owiane już legendą, ryż i makaron oraz papier toaletowy. Pozostałe zakupy przeniosły się naturalnym rytmem do internetu, jednak wszyscy przekonali się, jak ważny jest chociażby zwykły, osiedlowy sklep. Chociażby po to, aby ludzie czuli się pewnie, nie popadali w zakupową panikę i nie musieli się dodatkowo stresować – co w dobie pandemii okazało się wyjątkowo ważne.

Co ważne, sklepy ogólnospożywcze i apteki otwarte były nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. We wszystkich krajach ludzie nie mogli zostać bez dostępu do żywności, środków higienicznych i leków.

Czy handel będzie infrastrukturą krytyczną?

Teraz, kiedy niewykluczone są ograniczenia w dostępie do prądu i gazu, o czym ministerstwo klimatu mówi wprost i szykuje algorytmy, według których ten dostęp ma być regulowany, wiele branż walczy o wpisanie na listę infrastruktury krytycznej, czyli po prostu takiej, która od dostaw energii nie może być odcięta.

Absolutnie apelujemy do rządu, aby handel był tą infrastrukturą krytyczną. Po pierwsze mamy do czynienia z ogromną liczbą klientów, którzy codziennie odwiedzają nasze sklepy. Tu chodzi nie tylko o ich bezpieczeństwo i zdrowie, ale mamy także ogrom towarów, które nie mogą być zniszczone, zmarnowane. Skala marnowania żywności nie może iść w górę. Uważamy, że w tej kwestii najważniejsze jest, aby utrzymać możliwość zaopatrzenia Polaków w żywność i żebyśmy mogli spokojnie i bezpiecznie robić zakupy – mówi Renata Juszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji w rozmowie z agencją eNewsroom

Bez otwartych sklepów produkcja żywności pójdzie na marne

Polacy i tak co roku wyrzucają średnio 5 mln ton artykułów spożywczych. Jeśli rząd uzna sektor rolno-spożywczy i poszczególne jego branże za te, których od prądu i gazu odciąć nie można, cały wysiłek może spełznąć na niczym. Branża mleczarska tłumaczyła, że przerwanie produkcji na jakimkolwiek etapie oznacza, że – mówiąc obrazowo - zarówno mleko, jak i wszystkie powstające i już gotowe przetwory, trzeba będzie wyrzucić, bo nie będą się nadawać do spożycia.

Przerwy w dostawach energii w sklepach spożywczych będą mieć podobny efekt. Jeśli przerwany zostanie łańcuch chłodniczy, wszystkie artykuły z chłodni i zamrażarek powinny zostać wyrzucone.

Staramy się z rządem rozmawiać, chcemy spotkać się w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, żeby przedstawić, jak sytuacja faktycznie wygląda, żeby przeliczyć jeszcze raz te algorytmy, tak aby zapewnić moce, które są potrzebne do funkcjonowania sklepów – mówi Renata Juszkiewicz

Przy takich cenach nie można marnować żywności

Szefowa POHiD zwraca też uwagę na sytuację ekonomiczną, w jakiej się znajdujemy. Drożejąca żywność to problem dla coraz większej liczby osób, bo przy błyskawicznie rosnących kosztach utrzymania, wiele osób musi oszczędzać na wszystkim. – Bardzo dużo osób nie ma pieniędzy na zakup żywności. Wyrzucanie w tym momencie żywności i marnowanie jedzenia jest w takich warunkach absolutnie niedopuszczalne – uważa ekspertka POHiD.

(19.08.2022 za portalspozywczy.pl)


Współpraca