Słowa nie wystarczą, aby uratować polskie mleczarstwo
25.05.2023 -
Tu potrzebne są czyny, a nie puste słowa - panie premierze Telusie. Słowa to producenci polskiego mleka już słyszeli z ust pana poprzedników. Teraz trzeba działać i to w trybie przyspieszonym, bo jak dalej tak będzie, to nie wiadomo ile zostanie z polskiego sektora mleczarskiego.
Czy 4 miesiące to za mało, by zająć się jednym z problemów sektora mleczarskiego?
W minionym tygodniu przedstawiciele kilku organizacji mleczarskich spotkali się m.in. z Robertem Telusem, ministrem rolnictwa. Minister zapewnił, że „zauważa problemy, z którymi obecnie zmaga się sektor mleczarski i jest świadomy ich wagi”. Zaapelował do sektora „o wypracowanie pomysłów, jak można ustabilizować trudną sytuację w branży mleczarskiej”. Panie ministrze, przecież o tym co trzeba zrobić wiadomo od stycznia. Uruchomienie interwencyjnego skupu odtłuszczonego mleka w proszku i masła to plan minimum. Kolejne kroki to rozwiązanie problemu cen gazu (kupowanego przez mleczarnie po 440 euro za MWh) i energii elektrycznej?
Czy cztery miesiące to zbyt mało czasu, aby zająć się choć jednym z tych postulatów? Weźmy ceny gazu. Przedstawiciel PGNiG na spotkaniu 16 maja stwierdził, że cen gazu nie można obniżyć, bo został on zakontraktowany po cenach z dnia podpisania umowy. W czwartek 18 maja ceny gazu na giełdzie w Rotterdamie spadły poniżej 30 euro za MWh. Mam jedno pytanie do przedstawicieli rządu i PGNiG. Czy Grupa Azoty również zakontraktowała gaz po 440 euro/MWh, jak wiele mleczarni? Jeśli tak, to dlaczego w marcu uzasadniała decyzję o „kolejnej w tym roku, tak znaczącej obniżce cen nawozów” dostosowaniem „cen produktów do bieżącej sytuacji na rynku surowcowym”? Jakież to drogie surowce, oprócz gazu ziemnego, są potrzebne do wyprodukowania saletry lub mocznika? Na dodatek Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, podczas spotkania wskazał, że jednym z powodów wzrostu cen gazu w Unii Europejskiej jest rosnący podatek ETS (chodzi o handel uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych). Tylko że gaz od grudnia 2022 r. niemal nieustannie tanieje. Panowie ministrowie, gładkie słowa nie wystarczą, aby uratować polskie mleczarstwo. Tutaj potrzebne są czyny.
Anonimy piszą...
Z pewnym zdziwieniem ujrzałem na łamach majowego numeru „Hodowli i Chowu Bydła”, biuletynu Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, list nadesłany w kwietniu br. do redakcji TPR m.in. przez Stanisława Żochowskiego, wybitnego hodowcę bydła i byłego prezesa Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. List ten został szczegółowo omówiony w nr. 17 „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Zdziwienie nie wynika z faktu, że list ukazał się na łamach biuletynu Federacji, bo tego, że zostanie tam wydrukowany byłem pewien. Chodzi o to, że listu tego nie podpisano. Jest anonimowy.
Kulisy przejęcia SHiUZ Bydgoszcz przez Francuzów
Wypada przypomnieć, że list dotyczył wątpliwości związanych z prywatyzacją SHiUZ Bydgoszcz i przejęcia kontroli nad tą firmą przez spółkę Genes Diffusion Polska, należącą do spółdzielni francuskich rolników oraz obecnej repolonizacji SHiUZ. Szkoda, że redakcja HiChB, która tak gorliwie dba o dobro polskiego hodowcy, nie przypomniała przy okazji, kto zasiadał w radzie nadzorczej SHiUZ w czasie, gdy dokonywało się jej przejęcie przez Francuzów. A rada nadzorcza liczyła tylko czterech członków: przedstawiciela Skarbu Państwa, prawnika reprezentującego Genes Diffusion i dwóch prominentów z Federacji: Krzysztofa Banacha, wówczas wiceprezydenta PFHBiPM (zmarłego w 2021 r.) oraz Ryszarda Bobera. Mam pytanie do redakcji HiChB – dlaczego przedstawiciele Polskiej Federacji nie powstrzymali przejęcia SHiUZ przez Francuzów, skoro sprawowali nad nią nadzór? Odpowiedź można przesłać do redakcji TPR listem zwykłym, poleconym lub drogą elektroniczną.
Na pewno całość opublikujemy.
eśli chodzi o PFHBiPM, to odnotowujemy jeszcze jedno wystąpienie, tym razem na stronie internetowej HiChB. Przemówił Jeżyk, czyli tak zwane „tępe pióro” Federacji. Tak na marginesie, chciałbym zapytać redakcję HiChB, czy ten autor to niedoszły kabareciarz, który musiał zmienić robotę, bo sala zasypiała przy jego żartach? Ale na poważnie. Jeżyk Tępe Pióro, któremu wydaje się, że jego tekst skrzy się od uszczypliwości, stara się dołożyć hodowcom z podlaskiego Związku. Sięga więc tam, gdzie dotąd jego wzrok nie sięgał – do psychologii. Poucza hodowców z Podlasia (których uważa za niedorosłych), że dorosłość to m.in. dojrzałość życiowa oraz inteligencja emocjonalna. Panie Jeżyku, szukałem pół dnia i nie znalazłem takich kryteriów ani u C. O. Houle’a, C. Vernera czy u J. W. Johnstone’a i R. J. Rivery. Mimo tego proszę o więcej wykładów z psychologii, może wreszcie będzie śmiesznie. Proponuję też bardzo prostą definicję dorosłości na Pański użytek: dorosły jest ten, kto głosuje na obecne władze PFHBiPM, a niedorosły ten, kto głosuje przeciw nim. Aha, proszę nie szukać tej definicji po internetach. Tam jej nie ma.
(25.05.20235.05.2023 za tygodnik-rolniczy.pl)