TOP 5: ranking najciekawszych nadużyć pracowników na „L4”
Zbliża się majówka, a więc okres wzmożonych urlopów oraz bliższych i dalszych wyjazdów wypoczynkowych wśród Polaków. To jednocześnie czas, w którym rosną wskaźniki fikcyjnych zwolnień chorobowych. Średnio, co trzecie zwolnienie lekarskie pobierane w kraju nad Wisłą wykorzystywane jest w sposób niezgodny z jego przeznaczeniem. Firma doradcza Conperio, zajmująca się kompleksowo problematyką absencji chorobowych, przygotowała zestawienie najbardziej oryginalnych nadużyć pracowników na „L4”, na które kontrolerzy natknęli się w ostatnim roku.
- Salon masażu
Pobieranie „L4”, aby dorobić sobie do pensji to częsty powód naruszeń. Poprzez jedną z popularnych aplikacji mobilnych umożliwiających wyszukiwanie usług, kontrolerzy zamówili zabieg masażu twarzy, szyi oraz dekoltu, którego koszt wynosił 50 zł, a czas trwania 30 minut. Wizyta została potwierdzona przez salon masażu w wiadomości SMS. Przedstawiciel pracodawcy stawił się pod wskazanym adresem, gdzie mieścił się ów gabinet. Wewnątrz pomieszczenia znajdowało się łóżko do masażu, sprzęt do liftingu ciała, półka ze środkami kosmetycznymi oraz wszystkie przybory niezbędne do wykonania zabiegu. Przebywająca w tym samym czasie na „L4” u innego pracodawcy właścicielka gabinetu poprosiła kontrolera o przygotowanie się do masażu, a ten położył się następnie na wskazanym łóżku. Przed rozpoczęciem zabiegu kontroler zapytał kobietę, czy to ona jest właścicielką tego gabinetu, na co uzyskał twierdzącą odpowiedź. Pracownica przebywająca oficjalnie na zwolnieniu chorobowym stwierdziła dodatkowo, iż nie może narzekać, ponieważ każdego dnia przyjmuje kilka osób.
- Trener juniorów
W jednym z miast w województwie dolnośląskim mieści się centrum kultury wraz z boiskiem typu Orlik. Na jego murawie zastano pracownika przebywającego na „L4” ubranego w sportowe dresy, z gwizdkiem zawieszonym na szyi, przebywającego z grupą młodzieży, z którą prowadził trening piłki nożnej. Trener wydawał podopiecznym precyzyjne polecenia oraz wskazówki dotyczące gry. Przed rozpoczęciem działań kontrolnych pracownikowi zostało okazane upoważnienie pracodawcy do przeprowadzenia kontroli, z którym kontrolowany się zapoznał. Czynności opisane powyżej świadczyły o wykonywaniu przez niego pracy trenera sportowego. Uznano, że zwolnienie lekarskie wykorzystywane jest niezgodnie z jego przeznaczaniem, co stanowi podstawę do odmowy wypłaty wynagrodzenia za okres nieobecności w pracy. Niezbyt dobry przykład jak na osobę, która pracuje z młodzieżą.
- Traktorem po polu
W ostatnich tygodniach jeden z „chorych” pracowników zastany został na prowadzeniu ciągnika. W momencie kontroli doszło do naruszenia postanowień zwolnienia lekarskiego. Kontroler zapytał domowniczkę o obecność w domu współmałżonka. Kobieta zaprowadziła kontrolera na tył posesji, a ich oczom ukazał się mężczyzna wysiadający z traktora. Oznajmił, że podłącza maszynę, miał założone buty robocze i przybrudzone spodnie. Protokół podpisał własnoręcznie bez zbędnych tłumaczeń, przyznał się. Co ciekawe, ZUS w Szczecinie najwyraźniej nie dostrzegł nic niestosownego w wykonywaniu tego typu zajęcia w trakcie zwolnienia lekarskiego, ponieważ osobie używającej ciągnika nakazał zasiłek wypłacić.
- Majorka na „L4” od psychiatry
Wielokrotnie zdarza się, że zwolnienie lekarskie traktowane jest jak dodatkowy urlop. Lekarz wystawia „L4” z jakiegoś powodu, a pracownik zamiast leczyć się przebywa na wakacjach. Jeden z pracowników przebywających na zwolnieniu chorobowym od lekarza psychiatry, dwie nieobecności z rzędu podczas kontroli uzasadnił koniecznością stosowania się do zaleceń lekarskich w postaci spacerów. Miesiąc później ten sam pracownik złożył wniosek do Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych o refundację wczasów na Majorce, z których korzystał właśnie w okresie, gdy przeprowadzone były wspomniane kontrole.
- Zdradzeni przez social media i współlokatorów
Bardzo często osoby przebywające na fikcyjnym zwolnieniu lekarskim pogrążają się same, chwaląc się urlopem w mediach społecznościowych. W sezonie letnim, portale społecznościowe zapełnione są zdjęciami z piaszczystej plaży albo górskich szczytów. Niezbyt rozsądne, ale wciąż popularne są takie publikacje ze strony osób, które przebywają na „L4”. Fotki trafiają najpierw na Facebooka, a następnie, dziwnym trafem, bardzo często do pracodawców. Nieraz lawirujących pracowników zdradzają (świadomie lub nie) inni domownicy i bliskie im osoby. Podczas kontroli w ubiegłym roku mąż jednej z pań przebywających na „L4” oświadczył kontrolerowi z niekrytą szczerością, iż małżonka udała się za granice w celu poszukiwania nowej pracy.
(Informacja CONPERIO)