W którą stronę zmierza branża retail?

13.05.2020 -

Po okresie zakupów na zapas, klienci zaczęli chodzić do sklepu rzadziej i ograniczyli liczbę wizyt, co przełożyło się na większy jednorazowy koszyk. Obecnie sytuacja powoli się stabilizuje, ale nie jest już tak samo, jak było wcześniej – mówi serwisowi portalspozywczy.pl Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry.

Jak w obliczu pandemii koronawirusa zmienia się handel spożywczy? Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry tłumaczy, że najważniejszą i na pewno trwała zmianą na rynku jest coraz większe znaczenie e-commerce w branży spożywczej.

– O ile handel w niemal wszystkich kategoriach dóbr trwałych jest już normą, o tyle handel spożywczy wciąż natrafiał na trudne do pokonania bariery. W Polsce odnotowaliśmy teraz dynamiczny wzrost transakcji online, ograniczony jednie możliwościami logistycznymi po stronie operatorów. Niektóre sklepy internetowe z powodu przeciążenia w ogóle nie dawały możliwości zakupów, podczas gdy inne oferowały terminy sięgające dwóch miesięcy – mówi ekspertka.

– W tej chwili nawet firmy sprzedające artykuły spożywcze w 100-proc. przez internet nie mają dostatecznej infrastruktury, aby poradzić sobie z gigantycznym popytem. Zjawisko to wystąpiło nie tylko w Polsce.Nawet stawiana za wzór organizacyjnej perfekcji firma Ocado w Wielkiej Brytanii musiała zablokować usługę na kilka dni – dodaje.

– Okazuje się też, że choć duże zautomatyzowane magazyny są bardzo wydajne, trudno szybko zwiększyć ich możliwości. Rozbudowa floty pojazdów dostawczych jest również skomplikowanym procesem, ponieważ potrzebują one urządzeń chłodzących do świeżych produktów. Ponadto zatrudnienie większej liczby pracowników nie jest łatwe w warunkach społecznego dystansu – tłumaczy.

Zauważa również, że wydajność w magazynach spada, gdy pracownicy muszą stać dwa metry od siebie i zastosować niezbędne procedury bezpieczeństwa. Trudniej jest znaleźć pracowników tymczasowych, a po zamknięciu szkół firmy odnotowały więcej absencji pracowników z powodu problemów z opieką nad dziećmi.

– Co ciekawe, dodatkowe zapotrzebowanie wygenerowane przez zamówienia online często przerzucane jest na sklepy stacjonarne. Łatwiej jest szybko zwiększyć pojemność w sklepach fizycznych, w porównaniu z magazynami, ponieważ pracownicy są bardziej elastyczni niż roboty lub systemy komputerowe. Tesco, które w Wielkiej Brytanii ograniczyło wielkość zamówienia do 80 pozycji, zatrudnia nawet 20 tys. pracowników tymczasowych, aby poradzić sobie z szczytowym popytem i spodziewanym wzrostem zachorowań wśród pracowników – mówi Agnieszka Górnicka.

Dodaje, że w Stanach Zjednoczonych Kroger zamknął sklep dla klientów w Cincinnati w stanie Ohio, aby placówka mogła obsługiwać wyłącznie zamówienia click & collect. Zresztą właśnie click & collect staje się coraz bardziej atrakcyjną formą zakupów, często wspartą o dodatkowe rozwiązania upraszczające proces. Przykłady można mnożyć także w Polsce: zestawy proponowane przez Auchan czy drive thru wprowadzone w Intermarché.

– Gdy sklepy internetowe nie nadążają za popytem, a sieci stacjonarne muszą ograniczać liczbę klientów robiących zakupy, naturalne staje się poszukiwanie nowych rozwiązań, które odpowiedzą na zmiany w zachowaniach kientów. Stąd też wysyp nowych przedsięwzięć, gdzie sieci spożywcze korzystają ze wsparcia niecodziennych partnerów: telewizja Mango, Glovo, Uber, InPost – do niedawna jeszcze nikt nie myślał o łączeniu usług e-commerce z handlem spożywczym w taki sposób – zauważa ekspertka.

– Nawet jeśli nie wszystkie te pomysły zostaną z nami na dłużej, pokazują one, że stacjonarny handel spożywczy nie musi przebiegać w tradycyjny sposób. Omnichannel to cała paleta możliwych rozwiązań. Jestem przekonana, że widzimy dopiero wierzchołek góry lodowej, i to zza horyzontu – dodaje.

– Niewątpliwie kryzys przyspieszył cyfrową transformację handlu spożywczego, a wygrywają ci, którzy szybko postawili na nowe rozwiązania i zadbali odpowiednio o bezpieczeństwo. Pokazują to dane z badania YouGov BrandIndex, prowadzonego przez firmę Inquiry – w czasie epidemii w wielu sieciach zanotowaliśmy szybki wzrost satysfakcji klientów (Biedronka, Żabka, Aldi), w innych – jeszcze większy spadek. Przekłada się to na skłonność do robienia zakupów w danej sieci, co w sytuacji ograniczenia liczby wizyt ma ogromne znaczenie dla obrotów – podsumowuje Agnieszka Górnicka.

(13.05.2020 za portalspozywczy.pl)


Współpraca