Z czym będą mierzyć się producenci mleka i co jest potrzebne polskiemu rolnictwu

04.11.2022 -

Przed pandemią koszty produkcji mleka w stadzie 160 krów wynosiły ok. 127 gr/kg, zaś obecnie wynoszą one już 201 gr/kg. Najbardziej zmieniły się koszty pasz oraz energii, jak mówił Martin Ziaja podczas Narodowych Wyzwań w Rolnictwie. Z czym jeszcze muszą mierzyć się hodowcy bydła oraz co jest potrzebne polskiemu rolnictwu?

Podczas tegorocznej edycji Narodowych Wyzwań w Rolnictwie Martin Ziaja, prezes Okręgowego Związku Hodowców Bydła w Opolu oraz członek zarządu Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, omówił wyzwania z jakimi muszą się mierzyć hodowcy bydła mlecznego. Prelegent przedstawił również jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniła się opłacalność produkcji.

Zmiany w opłacalności produkcji mleka

– Przed pandemią koszty produkcji mleka w stadzie 160 krów wynosiły ok. 127 gr/kg, zaś po pandemii i rozpoczęciu wojny w Ukrainie wynoszą one już 201 gr/kg. Najbardziej zmieniły się koszty pasz, ze względu na ceny nawozów, oraz energii – mówił Ziaja.

Prelegent zaznaczył, że rosnące koszty produkcji, prowadzące do redukcji zysku ze sprzedaży litra mleka, prowadzą do zmiany struktury stad w Polsce. Jak tłumaczył, niespełna 20 lat temu równowartość miesięcznego wynagrodzenia stanowił dochód z 10 krów o wydajności 6 tys., zaś obecnie, aby uzyskać równowartość miesięcznego średniego wynagrodzenia, trzeba doić około 30 krów o wydajności 8 tys. litrów.

Spada również wartość mleka, jak wskazał Ziaja dodając, że 18 lat temu polski konsument musiał poświęcać 12 minut pracy na zakup jednego litra mleka, a obecnie jest to tylko 6 minut.

Udział wydatków na żywność w budżecie domowym

Zmniejsza się też udział wydatków na żywność w budżecie przeciętnego gospodarstwa domowego. Jak podał Ziaja, w latach 50-tych było to ok. 2/3 dochodów, w latach 80-tych już 1/2, zaś obecnie jest to jedynie 24%. W krajach zachodnich jest to jeszcze mniej – zaledwie 17%. Zdaniem prelegenta obecna sytuacja geopolityczna, Zielony Ład i kosmicznie wysokie ceny nawozów i energii mogą spowodować zmiany w zakresie udziału wydatków na żywność.

Ziaja zaznaczył, że choć wciąż można usłyszeć, że żywność jest za droga, to powyższe dane oraz fakt, że przecięty Polak marnuje 247 kg żywności rocznie, świadczą, że ceny żywności nie są zbyt wysokie.

Z czym będą mierzyć się producenci mleka?

– W jaki sposób wspomniane czynniki przełożą się na producentów mleka? Na pewno znacząco zredukuje się liczba gospodarstw mlecznych. Pogłowie krów utrzyma się na stosunkowo podobnym poziomie, choć z lekkim spadkiem. Z kolei produkcja mleka wzrośnie, ale tylko do czasu – mówił Ziaja.

– Europa posiada jeszcze olbrzymi potencjał produkcji mleka, ale europejski rynek mleka jest nasycony. Pojawia się też coraz więcej produktów mlekozastępczych. Mleczarnie należące do rolników będą wprowadzać na rynek produkty mlekozastępcze, aby móc dostawcom mleka płacić godziwą ceną za ich surowiec. To niestety nie jest żart. Kolejnym problemem hodowców jest brak akceptacji ze strony społeczeństwa. W miastach coraz częściej widzimy protesty miastowych „ekspertów” od produkcji żywności. Utrudnieniem są też coraz surowsze przepisy w zakresie ochrony środowiska, choć tu akurat nie mamy z czym dyskutować i musimy to zaakceptować – wskazywał Ziaja.

Poprawa wizerunku rolnictwa

W ocenie prelegenta polskie rolnictwo potrzebuje działań mających poprawić jego wizerunek. Ziaja stwierdził, że za przykład warto wziąć przemysł, który eksponuje obrazy wręcz wyidealizowane, zaś odcina się od wszelkich niedoskonałości.

Warto też wiedzieć co jest prawdą, a co nią nie jest, oraz doceniać działania już podejmowane.

– Spójrzmy na to, co już robimy dla środowiska, i to bez programów unijnych. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że 1 ha użytków zielonych, który jest nam potrzebny do produkcji mleka, absorbuje ze środowiska 3,7 t CO2 rocznie. Faktem jest, że hodowla wiąże się z produkcją CO2, jednak, w przeciwieństwie do przemysłu, by wyprodukować mleko uprawiamy rośliny, które w dużym stopniu absorbują CO2 z atmosfery. Taką rośliną jest m.in. kukurydza, która potrafi w ciągu jednego sezony zaabsorbować do 40 t CO2/ha. To 4 razy więcej niż las sosnowy – mówił prelegent. – Ponadto to właśnie my uprawiamy rośliny motylkowe, a zwłaszcza lucernę, czyli już od prowadzimy carbon farming. Niestety nie chwalimy się tym. Poucza się nas co mamy robić, a często robimy to już od dawna – dodał.

Wyższa wydajność = niższy ślad węglowy

Prelegent wskazał również, że obecna „moda na bio, ekologiczne, zdrowe i dobrostanowe” powoduje, że konsument widząc kilka krów na łące jest przekonany o ekologiczności takiego systemu chowu, zaś zdjęcia krów z obory wolnostanowiskowej wywołują w nim skojarzenia z hodowlą przemysłową, zatruwaniem środowiska i niezdrową żywnością.

– My, hodowcy, wiemy, że nowoczesne, duże fermy z wysoką wydajnością to nasza przyszłość. Problem polega jednak na kompletnym braku akceptacji ze strony społeczeństwa, braku wsparcia ze strony państwa oraz wrogości środowisk prozwierzęcych – tłumaczył Ziaja. – Trzeba spojrzeć na wielkość śladu węglowego produkcji mleka w przypadku krów z małych gospodarstw, w których często wydajność jest dość niska, oraz dużych ferm charakteryzujących się wysoką wydajnością – dodał.

– Emisja metanu przy wydajności powyżej 10 tys. kg mleka to ok. 12 g/litr mleka. Jeżeli wydajność spada do ok. 4-5 tys., a takich krów mamy w Polsce jeszcze sporo, i są to właśnie krowy tak pozytywnie odbierane przez konsumentów, jako mające mniejszy wpływ na środowisko, tam to obciążenie na wyprodukowany litr mleka wynosi już aż 23 g – mówił prelegent.

Jak podał, gdyby cała polska produkcja mleka, tj. 14 mld litrów, pochodziłaby od krów o niskiej wydajności, tj. uznawanych przez konsumentów za „ekologiczne”, to wyprodukowano by około 322 tys. ton metanu. Jeżeli zaś produkcja ta pochodziłaby od krów o wydajności rzędu 10 tys. kg mleka, to produkcja metanu spadłaby o połowę, do ok. 168 tys. ton

Rozsądne gospodarowanie budżetem

– Warto podkreślać, że mleko produkowane jest z surowców roślinnych, że kukurydza absorbuje CO2 z atmosfery, dzięki czemu redukuje efekt cieplarniany, że mleko jest bardziej przyjazne klimatowi, gdy wzrasta wydajność życiowa krów, ponieważ na tę samą ilość wyprodukowanego mleka potrzebujemy mniej krów. Konsumenci tego nie wiedzą. Podobnie jak tego, że środki, które są przeznaczane na gospodarstwa nieekonomiczne i zawsze zależne od wsparcia, można by wykorzystać np. na badania genetyczne, aby wyselekcjonować najlepsze zwierzęta, o wysokiej wydajności, dające mleko A2A2 czy też produkujące mniej metanu. Dzięki temu można by skutecznie redukować wpływ hodowli na środowisko – podkreślił Ziaja dodając, że im większe gospodarstwo, tym wpływy z subwencji są mniejsze.

– Oby proponowane zmiany nie doprowadziły do tego, że na półkach zapanują pustki, a zostanie jedynie świadomość zredukowania emisji CO2, zmniejszenia emisji metanu, poprawy dobrostanu i zmniejszonego użycia chemii – podsumował prelegent.

(04.11.2022 za farmer.pl)


Współpraca