Zakaz w handlu w niedziele dzieli

Od nowego roku ilość handlowych niedziel w miesiącu zmniejszyła się do jednej. Jak można było przewidzieć, wywołało to ponownie dyskusję na temat ograniczenia i zakazu handlu w niedzielę.

Stopniowe wprowadzanie zakazu handlu w niedzielę początkowo nie miało wpływu ani na obroty sieci handlowych, a tym bardziej na firmy spożywcze, w tym mleczarskie. Konsumenci robią większe zakupy w piątek wracając z pracy lub w sobotę. Starsza część Polaków doskonale pamięta czasy, gdy sklepy w niedziele nie były czynne. Tak jest zresztą w wielu europejskich krajach. Nieoczekiwanie jednak okazało się, że dla najmniejszych firm, które nie współpracują z dużymi sieciami handlowymi, wolne niedziele stały się problemem. – O ile na początku roku nie odczuwaliśmy zmiany zachowań konsumentów wynikającej z wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę, o tyle pod koniec roku widać, że nawyki kupujących nieco się zmieniły. Klienci zdecydowanie większe zakupy dokonują przed dniami wolnymi dla handlu. Niestety dokonywane są one w dużych sieciach handlowych, które z kolei nie są zainteresowane współpracą z takimi podmiotami jak nasza mleczarnia – mówi Piotr Dąbrowski, prezes Gminnej Mleczarni w Pierzchnicy sp. z o.o.

Jak twierdzi Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, postulaty ograniczania handlu w niedziele nie są w Polsce żadną nowością. Temat ten wracał do debaty publicznej przez kilkanaście ostatnich lat, jednak nie materializował się w formie konkretnych przepisów – aż do listopada 2017 roku, gdy uchwalono ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele. – Związek Przedsiębiorców i Pracodawców był od samego początku krytycznie nastawiony do projektu ustawy ograniczającej handel w niedziele – twierdzi Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP. – Wskazywaliśmy na to, że taka sektorowa forma regulacji w żaden sposób nie przysłuży się większości pracowników. Podkreślaliśmy też, że z pewnością nie pomoże ona małym sklepom, a raczej wręcz przeciwnie – doprowadzi do fali bankructw. Dzisiaj widzimy, że mieliśmy rację – dodaje Nowacki. – Musimy podkreślić, że większość państw Unii Europejskiej nie ogranicza handlu w niedziele w żaden sposób. – powiedziała Katarzyna Włodarczyk-Niemyjska, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP. – Te zaś, które zdecydowały się na wprowadzenie tego rodzaju ograniczeń, zrobiły to dawno temu, w całkowicie innych warunkach społeczno-gospodarczych i generalnie coraz bardziej się z nich wycofują, liberalizując przepisy. Z kolei Węgry, które zdecydowały się na taki eksperyment stosunkowo niedawno, błyskawicznie – bo po zaledwie roku obowiązywania nowych regulacji – wróciły do wolnego handlu w niedziele. Jednocześnie, eksperci Związku zwracają uwagę na fakt, że w mniejszości państw, które zdecydowały się na ograniczenie handlu w niedziele, istnieje różnorodność stosowanych rozwiązań. Niemal całkowity zakaz, taki jak ma obowiązywać w Polsce od roku 2020, stanowi negatywny fenomen na skalę europejską. Okazuje się, że prawny krajobraz w zakresie ograniczania handlu w niedziele jest dużo bardziej złożony niż prosta alternatywa „całkowity zakaz” albo „całkowita swoboda”. – W przypadku państw, które ograniczają handel w niedzielę, standardem, z którego wyłamuje się w zasadzie tylko Polska, jest stosowanie różnego rodzaju mechanizmów ograniczających negatywne skutki takich regulacji – twierdzi Jakub Bińkowski, sekretarz Departamentu Prawa i Legislacji ZPP. – Wśród takich rozwiązań wyróżnić można choćby wyodrębnianie szczególnych stref, w których handel w niedziele jest dozwolony, przekazywanie części kompetencji w tym zakresie na władze samorządowe, czy też szerokie wyłączenia podmiotowe odnoszące się np. do powierzchni sklepu – mówi Bińkowski. Ciekawym przykładem są rozwiązania hiszpańskie, kumulujące w sobie w zasadzie wszystkie z wymienionych wyżej mechanizmów łagodzenia ograniczenia handlu w niedziele. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców konsekwentnie postuluje wycofanie się z zakazu handlu w niedziele i zastąpienie go kodeksową gwarancją dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla wszystkich pracowników etatowych – tak, by wszystkie sektory gospodarki mogły w tym dniu normalnie funkcjonować, przy jednoczesnym osiągnięciu podstawowych celów ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele.

Ośrodek ARC Rynek i Opinia przeprowadziła sondaż, z którego wynika, że co trzeci Polak uważa, że każda niedziela powinna być handlowa, a co piąty jest za całkowitym zakazem handlu w niedzielę. Niemal połowa (48%) akceptuje jakąś formę ograniczenia handlu. Spośród osób akceptujących zakaz handlu w niedzielę najwięcej jest zwolenników dwóch niedziel handlowych. Można podsumować, że tradycyjnie Polacy w sprawie zakazu handlu w niedzielę są podzieleni. Zdecydowanie najmniejszy odsetek z nich preferuje obecne rozwiązanie, czyli jedna handlowa niedziela w miesiącu. Dwukrotnie wyższy odsetek respondentów preferował rozwiązanie z ubiegłego roku. W porównaniu z wynikami z ubiegłego roku istotnie – o 11 pp. zmalał odsetek osób, którym temat zakazu handlu jest obojętny (z 27% do 16%).

– Zakaz handlu w niedzielę, który miał być wybawieniem dla małych, rodzinnych sklepów, nie zatrzymał postępującego procesu ich likwidacji. W ostatnim roku z rynku zniknęło 11 tys. placówek. Szczególnie dramatycznie wygląda sytuacja finansowa osiedlowych sklepów warzywnych – podaje Warsaw Enterprise Institute. Dodaje, że w ostatnim roku zbankrutowały aż 234 firmy handlowe, o 7% więcej niż przed rokiem. W tym aż 148 hurtowni, czyli o 6% niż w 2017 roku. – Nawet jeżeli jutro rząd wycofałby się z felernej ustawy, to straty – głównie te związane z bankructwami przedsiębiorców, zaskoczonych nowymi regulacjami, będą trudne do odrobienia przez kilkanaście lat – informują przedstawiciele WEI. Jak wynika z danych Polskiej Izby Handlu, w listopadzie 2018 roku całkowita wartość sprzedaży w sklepach małoformatowych do 300 m2 była o 9,2% niższa niż w październiku 2018 roku. Liczba transakcji w listopadzie br. była aż o 13% niższa niż miesiąc wcześniej i o około 2% niższa niż w listopadzie 2017 roku. – Podobne obostrzenia w Unii Europejskiej ma 10 z 28 państw. Przy czym większość ogranicza się do zakazów handlu w święta narodowe. Nawet w krajach, w których ograniczenia należą do najbardziej restrykcyjnych jak Niemcy czy Austria, stopniowo się od nich odchodzi, rozluźniając dotychczasowe regulacje – informuje WEI.

Z informacjami o masowych bankructwach małych placówek nie zgadza się Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. – Mam dane, które wskazują, że spadek liczby podmiotów w handlu detalicznym był większy w 2017 roku niż w 2018 – powiedziała minister Rafalska. Elżbieta Rafalska została zapytana w radiu Zet o doniesienia medialne, że w związku z wprowadzeniem zakazu handlu w niedzielę upadło w Polsce 16 tys. małych sklepów. Odparła na to, że dyskusja na temat handlu w niedzielę nie do końca jest uczciwa. – Jeżeli mówimy o tym, ile (sklepów) zbankrutowało albo zmniejszyło się, to ja mam takie dane, są to dane REGON-u, które wskazują, że spadek liczby podmiotów w handlu detalicznym był większy w 2017 roku niż w 2018 – powiedziała. Wskazała tym samym, że ten spadek następował już wcześniej. Rafalska zwróciła też uwagę, że mniejszym sklepom bardzo trudno radzić sobie z konkurencją dużych sieci handlowych. – Te wszystkie zmiany, które są dokonywane, nie mogą być traktowane jako skutek zmian legislacyjnych, ale raczej długofalowa tendencja wynikająca z konsolidacji branży handlowej – podkreśliła szefowa resortu rodziny.

Niezależnie od interpretacji liczb i danych, które można przecież przedstawić i interpretować całkowicie dowolnie, ważne są odczucia społeczne. A badania wszystkich ośrodków wykazują, że społeczeństwo chce ograniczenia handlu w niedziele, równocześnie nie zgadzając się na jego całkowity i bezwzględny zakaz.

 


Współpraca