Będzie kłopot z wodą

Produkcja mleczarska potrzebuje wody. Dużo wody. Obecna fala upałów przypomina, że susza rolnicza jest tylko skutkiem zmieniającej się sytuacji hydrologicznej Polski.

Obecnie na terenie Polski w dziesięciu województwach występuje susza rolnicza, a liczba objętych niedoborem województw wzrosła do 10. Największe zagrożenie suszą rolniczą zanotowano wśród zbóż jarych – wynika z komunikatu Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Jak wynika z komunikatu instytutu, szczególnie duży niedobór wody wystąpił w szerokim pasie Polski środkowej oraz w mniejszym stopniu w północno-wschodnich rejonach kraju. W stosunku do poprzedniego okresu raportowania nastąpił wzrost liczby województw objętych suszą rolniczą. Obecnie tych województw jest 10, w poprzednim okresie było ich 9. Suszą objętych jest 11 gatunków i grup upraw. Natomiast w dalszym ciągu na południu kraju notowany jest nadmiar wody dla roślin uprawnych. Jak poinformowano, susza rolnicza występuje na terenie dziesięciu województw: lubuskiego, wielkopolskiego, zachodniopomorskiego, pomorskiego, łódzkiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego, kujawsko-pomorskiego i dolnośląskiego. To o jedno województwo więcej niż w poprzednim raporcie, kiedy to suszy rolniczej nie odnotowano w województwie dolnośląskim. IUNG wyjaśnił, że największy deficyt wody (od -170 mm do -209 mm) w prezentowanym okresie wystąpił na obszarze Pojezierza Lubuskiego. Duży deficyt wody, wynoszący od -120 do -170 mm notowano na terenie zachodniej części Pojezierza Wielkopolskiego, na Nizinie Wielkopolskiej, Śląskiej, Podlaskiej, w południowej części Niziny Mazowieckiej, na Polesiu Lubelskim oraz we wschodniej części Pobrzeża Słowińskiego. Na dużym obszarze kraju niedobór wody wynosił od -60 do -119 mm. Natomiast na południu Polski oraz na Pojezierzu Mazurskim notowano wartości KBW od -59 mm po wartości dodatnie. Według IUNG największe zagrożenie suszą rolniczą występowało wśród upraw zbóż jarych. Suszę w tych uprawach odnotowano w 549 gminach Polski (22,16% gmin kraju). Suszę rolniczą odnotowano również w uprawach zbóż ozimych. Wystąpiła w 322 gminach Polski (13,0% gmin kraju).

Faktem jest, że Polska ma coraz większy problem z suszami. Wraz ze zmianą klimatu rośnie częstość ich występowania, a co za tym idzie także straty. Pogarsza to sytuację ekonomiczną rolników i przyczynia się do wzrostu cen żywności. Odczuwają to mieszkańcy nie tylko terenów wiejskich, ale także dużych miast. Susze są w Polsce zjawiskiem coraz częstszym. W latach 1951-1981 występowały średnio w co piątym roku, podczas gdy w okresie 1982-2012 średnio w trzech latach w poszczególnych pięcioleciach tego okresu. Co więcej, od 2013 roku susze, o różnym czasie trwania i zasięgu, występują już w co roku – wynika z raportu Koalicji Klimatycznej pt. „Rolnictwo w obliczu suszy a bezpieczeństwo żywnościowe”. – Obok wzrostu częstości i siły ekstremalnych wydarzeń pogodowych, susza i brak wody są największym zagrożeniem dla naszego kraju. Polska dysponuje bowiem małymi zasobami wody, ponadto zamiast ją efektywnie wykorzystywać i zatrzymywać w ekosystemie, marnujemy i pozwalamy jej uciekać do Bałtyku. Analizy wykonane przez Koalicję Klimatyczną wskazują, że już dziś mamy do czynienia z dramatycznymi skutkami suszy dla polskiego rolnictwa i społeczności wiejskiej. Nawet niewielki deficyt wody powoduje kilku – kilkunastoprocentowy spadek plonów, a w konsekwencji obniżenie dochodów rodzin rolniczych. Dla konsumentów oznacza to wzrost cen żywności. Doświadczamy tego w tym roku, w wyniku zeszłorocznej suszy ceny większości warzyw wzrosły o kilkaset procent. Ale susza i brak wody mają znacznie większe konsekwencje. Już dziś w wielu gminach naszego kraju zaczyna brakować wody do picia dla mieszkańców. Deficyt wody w województwach łódzkim i wielkopolskim staje się barierą dla rozwoju gospodarczego. Jeśli nie powstrzymamy zmiany klimatu, to konsekwencje będą jeszcze bardziej katastrofalne: większość modeli prognostycznych wskazuje bowiem, że ilość opadów w Polsce zmniejszy się – komentuje prof. Zbigniew Karaczun z SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.

– Od wielu lat duże i wciąż rosnące zagrożenie wystąpieniem suszy, określonym na podstawie wartości klimatycznego bilansu wodnego (różnica opadu atmosferycznego i parowania), występuje w części centralnej Polski (obszar Niżu Polskiego). Najbardziej narażone są województwa kujawsko-pomorskie i wielkopolskie, a w nieco mniejszym stopniu również lubuskie, mazowieckie, łódzkie, lubelskie, dolnośląskie, pomorskie, świętokrzyskie i zachodniopomorskie. W gospodarstwach z gmin szczególnie dotkniętych suszą przeciętne plony zbóż ogółem i wydajność mleczna krów były mniejsze odpowiednio o 6,4 i 5,9%. Z kolei dochód w przeliczeniu na 1 ha UR mniejszy był o 11,1%. Warto jednak dodać, że jeszcze większe różnice na niekorzyść gospodarstw z obszarów szczególnie dotkniętych suszą wystąpiły w przypadku gospodarstw prowadzących działalność rolniczą na glebach słabszych – wyjaśnia dr inż. Marek Zieliński z Zakładu Ekonomiki Gospodarstw Rolnych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowego Instytutu Badawczego, współautor raportu „Rolnictwo w obliczu suszy a bezpieczeństwo żywnościowe”.

Z kolei Renata Romanowicz z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk mówi, że choć przewiduje się, że z powodu zmian klimatycznych w przyszłości będzie w Polsce więcej wody, to może jej brakować w krytycznych momentach, np. na wiosnę. Według prognoz naukowców, ocieplenie klimatu będzie miało duży wpływ na obieg wody – np. na terenie Polski wyższym średnim temperaturom powietrza mają towarzyszyć częstsze deszcze. Prof. Renata Romanowicz, hydrolog z Instytutu Geofizyki PAN, ostrzega jednak, że niekoniecznie oznacza to, że deszcze będą pojawiały się wtedy, kiedy woda będzie najbardziej potrzebna. – Spodziewamy się bowiem dużych zmian sezonowych w występowaniu wody – a takie zmiany mają ogromny wpływ na przykład na rolnictwo. W naszej strefie klimatycznej na ilość dostępnej wody wpływają silnie również opady śniegu – a te są coraz mniejsze. Śnieg jest ważnym elementem całego systemu, pełniącym inną funkcję, niż deszcz. Śnieg ma to do siebie, że topnieje powoli, dzięki czemu woda powoli wnika w glebę. Na wiosnę korzystamy więc z wody zmagazynowanej w glebie przez zimę – wyjaśniła prof. Romanowicz.

Jak zwróciła uwagę, wpływ stosunkowo niewielkich w tym roku opadów śniegu na rolnictwo obserwujemy już dziś. Pod koniec kwietnia Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa ostrzegał, że z powodu małych opadów deszczu w kwietniu w wielu regionach kraju występuje „poważny deficyt wody”. – Susza w tym momencie jest dla rolników tak niebezpieczna, ponieważ na niewielkie bieżące opady deszczu nakłada się mała zawartość wody w glebie, co spowodowały małe opady śniegu w zimie w północnej i środkowej Polsce – wytłumaczyła hydrolog. Jak mówi, nie jest to sytuacja nowa. – W 2010 roku mieliśmy jeszcze duże powodzie, ale od tamtej pory w kolejnych latach występują mniejsze lub większe niedobory wody – powiedziała. Jej zdaniem, jest to narastający problem, ponieważ nasze zasoby wody są raczej niewielkie. Polska ma tylko dwie główne rzeki, ciągnące z południa na północ: Wisłę i Odrę, przy czym brak jest dużych zbiorników, gdzie woda mogłaby być gromadzona. Lokalne deszcze, nawet gwałtowne, nie są w stanie zwiększyć zasobów wody w całym kraju. Prof. Romanowicz podkreśliła przy tym, że zmiany w dostępności wody dotykają nie tylko człowieka i jego działalności, ale też wpływają na ekologię i bioróżnorodność. – Autorzy opublikowanego w ostatnich dniach raportu ONZ alarmują, że wyginięciem zagrożonych jest milion gatunków zwierząt i roślin – więcej niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Wiele z tych gatunków żyje w środowisku wodnym lub w jego bezpośrednich okolicach. W związku z tym są one bardzo wrażliwe na zmiany warunków wodnych, takie jak osuszanie mokradeł czy duże zmiany sezonowe – przypomniała. Dodała, że konieczne jest opracowanie nowych metod zarządzania zasobami wodnymi, które zwiększą naszą odporność na suszę. – Zareagować trzeba w sposób przemyślany: jeśli będziemy tylko nawadniać glebę, to w ten sposób będziemy równocześnie zmniejszać zasoby wód gruntowych, używanych do nawadniania. Cała nasza gospodarka wodna musi się dostosować zarówno do zmian klimatycznych, jak również do związanego z procesem urbanizacji większego zapotrzebowania na wodę – powiedziała prof. Romanowicz.

Zdaniem Koalicji Klimatycznej najważniejszym działaniem powinno być jak najszybsze odejście od spalania paliw kopalnych i dojście do zerowych emisji netto GHG najpóźniej do 2050 roku. Ponadto potrzebne są pilne działania adaptacyjne. Do ich przeprowadzania trzeba wykorzystywać przede wszystkim II filar WPR po 2020 oraz dodatkowo krajowe, regionalne i lokalne programy pomocy, w ramach których gospodarstwa powinny mieć możliwość uzyskania wsparcia finansowego i doradczego. Szczególnie zalecane jest podejmowanie takich działań, jak m.in.: wspieranie małej retencji, wsparcie dla nawożenia nawozami naturalnymi, dla utrzymywania międzyplonów oraz wykorzystania roślin bobowatych na nawóz zielony, wsparcie na montowanie siatek antygradowych, wzmocnienie (dofinansowanie) systemu doradztwa rolniczego i inspekcji weterynaryjnej oraz uwzględnienie kwestii zmian klimatu w edukacji formalnej.

 


Współpraca