Bez ESG wszyscy umrzemy? Ekonomiści podzieleni w sprawie regulacji unijnych

Przedsiębiorstwa, za sprawą nowych regulacji unijnych, po raz kolejny stają przed szeregiem wyzwań, na nowo opracowując swoje modele biznesowe, aby dostosować się do zmieniającego się środowiska biznesowego. Dla wielu firm – głównie dużych korporacji – zrównoważony rozwój staje się integralną częścią ich strategii biznesowych i inwestycyjnych. Dla małych firm raportowanie to ogromne koszty, które starają się obejść, korzystając chociażby z AI. Jaka czeka nas przyszłość z ESG? Czy z nowymi pomysłami UE powinniśmy walczyć, czy też cieszyć z ich wprowadzenia, bo – jak mówił jeden z uczestników debaty WEI – bez ESG istnienie przyszłych pokoleń, a na pewno warunki, w jakich będą żyły na naszej planecie, stoją pod poważnym znakiem zapytania?

W Warsaw Enterprise Institute przeprowadziliśmy sondę wśród 31 polskich ekonomistów i ekspertów w zakresie nauk o zarządzaniu, którzy reprezentują świat akademicki, think-tanki, organizacje pozarządowe czy branżę doradczą. Zapytaliśmy ich m.in. o to, czy należy firmom narzucać obowiązek raportowania ESG, czy wpływa ono na rozwiązywanie problemów społecznych i środowiskowych oraz np. czy należy narzucić regulacyjnie firmom obowiązek realizacji innych celów niż maksymalizacja zysku.

pdf

Wyniki naszej sondy pokazały, że środowisko ekonomistów jest w tych kwestiach bardzo podzielone. Podobnie było zresztą podczas debaty, którą zorganizowaliśmy 25 sierpnia w Świetlicy Wolności w Warszawie. W Okrągłym Stole udział wzięło aż 16 ekonomistów i przedsiębiorców z całej Polski. – Nie dawno Rada Międzynarodowych Standardów Zrównoważonego Rozwoju (ISSB) opublikowała pierwsze standardy dotyczące raportowania ESG – zaczął spotkanie ekonomista Damian Olko, członek Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Z uwagi na to, że jest to współpraca na poziomie globalnym, nie będą one w żaden sposób obowiązkowe dla przedsiębiorstw, ale niewątpliwie będą wpływać na to, w jakim kierunku pójdą regulacje w różnych krajach na świecie, zwłaszcza tych spoza UE – dodał. W przypadku krajów UE, blisko 50 tys. firm będzie mieć obowiązek raportowania ESG na mocy dyrektywy CSRD i Europejskich Standardów Raportowania Zrównoważonego Rozwoju (ESRS). Damian Olko zaznaczył, że wiele firm będzie musiało raportować nie tylko to, jak zmiany klimatu i inne ryzyka mogą wpływać na ich działalność, ale będą musiały informować też o tym, jak one wpływają na klimat (tzw. double materiality).

– Przede wszystkim trzeba zadać sobie pytanie, kto będzie beneficjentem i czy na pewno będą to przedsiębiorstwa. Otwiera się ogromny rynek doradztwa consultingowego w ramach ESG, jak i audytu, a inicjatorami dyskusji i „namawiaczami” do ESG są według mnie te dwa sektory doradztwa biznesowego i audytu, które w krótkim okresie będą beneficjentami wdrożenia raportowania ESG – powiedział prof. dr hab. Waldemar Rogowski. – Aktualny system raportowania ESG nie stwarza możliwości obiektywnego porównywania danych zawartych w tych raportach. Są agencje podające ratingi ESG firm, ale ratingi te różnią się metodyką, a dostęp do tych danych kosztuje – dodała prof. dr hab. Monika Wieczorek-Kosmala.

Przypominamy, że w jednym z naszych raportów wyliczyliśmy, że koszty raportowania ESG wyniosą dla polskiej gospodarki od 1 do 2,5 mld zł. Jednorazowe koszty dostosowania się do przepisów przez MŚP oszacowaliśmy aż na 1,4 mld zł!

Nie liczy się już tylko zysk

ESG (Environmental, Social, Governance), czyli spojrzenie na zarządzanie w aspektach środowiskowych, społecznych i korporacyjnych wciąż jest obszarem niezbyt dobrze poznanym, co związane jest z podejściem do roli biznesu w społeczeństwie. Wiele przedsiębiorstw wciąż przyjmuje, że dla właścicieli liczy się tylko maksymalizacja zysku w krótkim okresie, natomiast okazuje się, że firmy coraz częściej od tego odchodzą. – Dziś patrzymy na czynniki, które tworzą wartość firmy, w szczególności na te niematerialne. Jest to bardzo ważne i wymaga pewnej zmiany w świadomości społecznej – mówił podczas debaty prof. dr hab. Andrzej Cieślik z Uniwersytetu Warszawskiego. – W standardowym kanonie ekonomii głównego nurtu istotna jest maksymalizacja zysku w krótkim okresie, co z punktu widzenia ekonomii neoklasycznej tożsame jest w długim okresie z maksymalizacją wartości firmy. W rzeczywistości jednak tak nie jest, ponieważ pogoń za zyskiem w krótkim okresie prowadzi do ograniczania innowacji, co w długim okresie ogranicza wielkość produkcji i zatrudnienia. Mamy więc szereg różnych kwestii, które trzeba poruszyć. Jedną z nich jest wynagradzanie managerów za osiągane zyski w krótkim okresie. Na szczęście w krajach zachodnich odchodzi się od rozliczania managerów za wyniki w krótkim okresie na rzecz rozwiązań promujących myślenie długookresowe. Czy gospodarka europejska straci na konkurencyjności w stosunku do gospodarek, które tego typu regulacji nie będzie wprowadzać? Każde regulacje są kosztowne, natomiast Unia Europejska może sobie na to pozwolić, będąc największym jednolitym rynkiem na świecie. Widzę regulacje, które są wprawdzie niedoskonałe, ale od czegoś trzeba zacząć, by później wprowadzać na bazie tego dalsze poprawki – dodał.

Zdaniem Sławomira Horbaczewskiego ze Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych ESG to nie jest nic nowego i istnieje od bardzo dawna, tylko w różnych postaciach. – Choć samo pojęcie ESG zostało wprowadzone niedawno, to cała ta koncepcja funkcjonuje już od jakiegoś czasu. Pojęcie to zostało tak nazwane i obudowane uciążliwymi regulacjami w ostatnich latach, chociaż jest kontynuacją funkcjonującej co najmniej od 1963 r. idei interesariuszy (stakeholders) i ewidentnym antidotum na short-termism panoszący się na rynku co najmniej od końca ubiegłego wieku. Budującym i pozytywnym przykładem jest raport zintegrowany Żabki, publikowany z własnej inicjatywy przez tę sieć handlową już od pięciu lat. To świetny dowód na to, że można to doskonale robić bez biurokratycznej obudowy – powiedział. – Moim zdaniem temat poradzenia sobie ze zmianami klimatycznymi to jest wyzwanie globalne, a nie lokalne – dodał Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

W podobnym tonie wypowiadał się prof. dr hab. Tomasz Rostkowski z SGH. – Pomysł ESG od początku do końca jest błędem, który zastąpił rewelacyjną i istniejącą już od dawna koncepcję „3P”, czyli People and Planet and Profit. Naprawdę nie potrzebujemy tego, by jacyś eurokraci wymyślali nam nowe rozporządzenia, ważne jest bowiem konsekwentne stosowanie zasad ekonomii – stwierdził.

O kwestii maksymalizacji zysku mówił także Robert Tarnowski z Glovo. – Gdyby nas zapytać dwa lub trzy lata temu czy ESG i inwestowanie w zrównoważony rozwój jest ważne, to wszyscy mówili, że jak najbardziej i że należy to robić. Bardzo dużo w ten obszar inwestowaliśmy, tylko że robiliśmy to – mówiąc wprost – w sposób głupi i mało perspektywiczny. Teraz udało nam się znaleźć jednak rozwiązania, które zarówno przynoszą nam zysk, jak i pozytywnie wpływają na środowisko. Wcześniej inwestowaliśmy w projekty niezwiązane z naszym biznesem lub offsetowaliśmy nasze emisje. Skupiliśmy się na tym, że chcemy być firmą neutralną klimatycznie. Potem pojawił się kryzys i w całym świecie start-up’owym zaczęto patrzeć na to, czy biznes przynosi zyski. Przejęła nas też niemiecka firma Delivery Hero i nasze podejście do sustainability development się zmieniło. Nie porzuciliśmy co prawda ESG, ale zaczęliśmy myśleć, jak realnie połączyć to z biznesem, tak aby zrównoważony rozwój wpływał pozytywnie na wyniki biznesowe. Okazało się, że dzięki przeniesieniu kurierów z aut spalinowych na rowery czy rowery elektryczne, są oni w stanie dostarczać dwa, a może nawet trzy zamówienia dziennie więcej. To korzyść finansowa zarówno dla kuriera, jak i dla nas. Zyskuje także planeta – dodał.

Chat GPT zaraportuje o ESG za nas

Podczas rozmowy ekonomiści podnosili także kwestię raportowania ESG, które – jak wiele rzeczy w naszym kraju – robimy tak, żeby się za bardzo nie narobić. Wystarczy za duże pieniądze zatrudnić zespół doktorantów, którzy w jedną noc napiszą odpowiedni raport dla danej firmy albo można wykorzystać do tego Chat GPT, który zrobi to jeszcze szybciej i… taniej – o czym mówił profesor Rostkowski. – Firmy nauczyły się korzystać z Chata GPT, żeby sobie to sprawnie zaraportować i mają strategię, jak to zrobić, żeby się szybko „zazielenić”. Stworzyliśmy dodatkową papierologię, na której ktoś z pewnością zarobi, ale nie będzie ona miała większego znaczenia dla praktyki – powiedział.

– Firmy już są zorientowane, jak poprawić swój rating ESG, odpowiednio podając informacje jakościowe w raportach. Stąd też mamy dowody na częste występowanie zjawiska greenwashingu, co wskazuje dobitnie, że niektóre firmy odchodzą od celu, w jakim raportowanie ESG jest wdrażane – powiedziała Monika Wieczorek-Kosmala. – Według mnie aktualny stan tych standardów predestynuje nas do tego, że choć będziemy formalnie spełniać standardy, to nie mam pewności co do tego, czy faktycznie będziemy finansować te inwestycje, które poprawiają długookresowe sustainability naszej gospodarki – mówił także Mateusz Walewski z Banku Gospodarstwa Krajowego.

Czy na pewno bez ESG wszyscy umrzemy?

Jest wiele głosów w polskiej przestrzeni publicznej, które są przeciwko wprowadzaniu koncepcji ESG do firm. W Warsaw Enterprise Institute publikowaliśmy szereg raportów, które pokazują ciemne strony raportowania ESG. Ukazujemy m.in. wspomniane koszty tych regulacji dla małych i średnich firm. Nie brak jednak głosów, które uważają ESG za pozytywne rozwiązanie i które chętnie wdrażają w swoich firmach.

– Standardy ESG, o których dziś tyle się mówi, w PMI były wprowadzane przed laty. Ich realne stosowanie poprawia jakość pracy i jednoznacznie pozytywnie wpływa również na atmosferę – mówił Bartosz Kurek z Philip Morris Polska. – Kwestie równych płac czy ochrony środowiska mają odzwierciedlenie w opiniach pracowników, publicznych rankingach, czy międzynarodowych certyfikatach, takich jak Alliance for Water Stewardship (AWS). W tym ostatnim przypadku firma musi przejść bardzo szczegółowy, coroczny audyt, który potwierdzi istotne oszczędności w zużyciu wody. Z pewnością ogromnym wyzwaniem w przestrzeni ESG będzie jednak standaryzacja sposobu raportowania tak, aby nie powodowała przerostu administracji – dodał.

– Dla mnie najważniejsze jest to, żebyśmy nie pogubili rzeczywistego spełniania wymagań ESG, które są naprawdę ważne, bo bez nich być może nawet samo istnienie przyszłych pokoleń, a na pewno warunki, w jakich będą żyły na naszej planecie, stoją pod poważnym znakiem zapytania – mówił także Mateusz Walewski z BGK. – Do mnie najbardziej przemawia wizja nakreślona przez Panią profesor, zgodnie z którą ESG to rygorystyczna metodyka – prawie księgowa – porównywalnego raportowania wpływu na środowisko. Patrząc pozytywnie w przyszłość, mam nadzieję, że zastosowanie takiej rygorystycznej metodyki pozwoli nam na rzeczywiste określenie i wyliczenie śladu środowiskowego różnych form transportu takich jak samochody elektryczne, hybrydowe, napędzane LPG itp. – wszystko z uwzględnieniem polskiego miksu energetycznego, wpływu na miasta, społeczeństwo i innych interesariuszy, co w naszym lokalnym kontekście nie jest wcale oczywiste – stwierdził Marcin Moczyróg z firmy Uber.

Rok temu postawiliśmy na łamach WEI pytanie o to, czy kapitalizm interesariuszy będzie wielkim resetem w naszym interesie, czy niebezpieczną utopią?. Jak widać po naszej debacie, wciąż brakuje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Tak jak wiele jest głosów przeciwnych, tak i tyle samo jest głosów „za” wprowadzeniem (a nawet narzuceniem!) tego rozwiązania przedsiębiorstwom. Jest to niepokojące i wprowadza coraz to nowe podziały nie tylko wśród przedsiębiorców, ale także – co pokazało nasze badanie – wśród ekonomistów.

(Informacja Warsaw Enterprise Institute)


Współpraca