Co z tą alergią na mleko
Coraz więcej dzieci jest uczulonych na mleko. Z tego powodu rozwija się intensywnie rynek produktów bez laktozy. Jednak z najnowszych badań wynika, że problem może leżeć gdzie indziej.
Czytając dowolne publikacje na temat alergii możemy dowiedzieć się, że alergia na białka mleka krowiego jest najczęściej występującą nadwrażliwością na pokarmy. Problem ten dotyczy głównie niemowląt i małych dzieci, ale występuje również u osób dorosłych. Do alergizacji dochodzi często nie tylko przez spożywanie mleka krowiego, ale także koziego i owczego. Alergia ta pojawia się u ok. 2-5% niemowląt karmionych sztucznie i u ok. 0,5% niemowląt karmionych piersią. Może się ona rozpocząć już w okresie płodowym. Większość dzieci wyrasta z alergii ok. 3-5 roku życia pod warunkiem prawidłowo prowadzonej diety eliminacyjnej.
Aby rozszerzyć rynek produktów mleczarskich na osoby uczulone na mleko, przetwórcy opracowują i wprowadzają produkty bez laktozy. Zdaniem części uczestników i obserwatorów rynku, jest to tylko wynik mody i przejściowy, a zarazem niepotrzebny trend. Znajduje to potwierdzenie w wynikach badań. Z najnowszego badania kanadyjskich naukowców, którego wyniki zaprezentowano podczas międzynarodowej konferencji American Thoracic Society 2016 w San Francisco wynika, iż dzieci, do których jadłospisu jeszcze przed ukończeniem pierwszego roku życia wprowadzono mleko krowie, przetwory mleczne, jajka oraz orzechy są mniej narażone na rozwój alergii pokarmowych niż maluchy, z których diety zapobiegawczo eliminuje się wymienione grupy pokarmów. – W szczególności wczesne wprowadzenie jaja kurzego wydaje się mieć bardzo pozytywne efekty, jeśli chodzi o ochronę przed alergią na każdy z wymienionych wyżej produktów. Tymczasem lekarze od dawna zalecają rodzicom, aby opóźniać wprowadzenie niektórych pokarmów u niemowląt, co ma zmniejszyć ryzyko potencjalnej reakcji alergicznej. Nasze badania pokazują, że ta strategia jest nieskuteczna – podkreślają autorzy pracy.
Naukowcy odkryli, że wcześniejsze wprowadzenie każdego z opisanych produktów alergizujących było związane z niższym ryzykiem uczulenia na tę żywność. – Okazało się, że wczesne podawanie niemowlętom alergizujących pokarmów (jajek, produktów będących pochodnymi mleka krowiego oraz orzeszków ziemnych) przynosi lepsze efekty niż unikanie tych pokarmów. Uważamy, że takie powinny być oficjalne wytyczne, co pomogłoby uchronić większą liczbę dzieci przed wystąpieniem nadwrażliwości i alergii pokarmowej – mówi dr Tran. Z kolei drugi z naukowców podkreśla, że z badania wynika, że wcześniej znaczy lepiej. – Rodzice, nie bójcie się wprowadzenia tych produktów do diety swoich maluchów. Oczywiście, jak dodaje, nie gwarantuje to, że u dziecka nie rozwinie się alergia, ale zmniejsza jej ryzyko – mówi dr Sears. Autorzy przypominają również, że coraz więcej doniesień naukowych wskazuje na to, że zmiana zaleceń dietetycznych dla niemowląt jest konieczna. – Powinniśmy porzucić myślenie, że opóźnienie wprowadzania niektórych produktów żywnościowych zapobiegnie alergii. Wiele badań potwierdza, że najkorzystniejsze jest podawanie ich dziecku około 6 miesiąca życia – podsumowuje Tran.
Podobne wnioski wysuwają autorzy badań opisanych w piśmie „Journal of Allergy and Clinical Immunology”. Możemy m.in. przeczytać tam, że dzieci, które regularnie spożywają świeże, nieprzetworzone mleko krowie są mniej narażone na rozwój astmy i alergii od dzieci pijących produkt wytwarzany przemysłowo: pasteryzowany, UHT bądź o obniżonej zawartości tłuszczu. Wyjaśnieniem tej sytuacji może być znacznie wyższa zawartość kwasów tłuszczowych omega-3 w mleku „prosto od krowy”. – Wiele badań epidemiologicznych wykazało istnienie tego efektu. Nam udało się udowodnić, że ochronne działanie świeżego mleka może być – przynajmniej częściowo – związane z faktem, iż jest ono zdecydowanie bogatsze w kwasy tłuszczowe omega-3 w porównaniu do mleka sklepowego – mówi dr Tabea Brick z Ludwig-Maximilians-Universitaet (LMU) w Monachium, jedna ze współautorek badania. – Jednocześnie trzeba podkreślić, że nie zachęcamy nikogo do spożywania mleka nieprzetworzonego, ponieważ może ono zawierać różnego rodzaju drobnoustroje chorobotwórcze.
Warto również przytoczyć wyniki kolejnego badania. W badaniach przeprowadzonych przez pediatrów ze Szpitala Świętego Michała w Toronto wzięło udział 2745 dzieci w wieku od dwóch do sześciu lat. Naukowcy przeprowadzali wywiady z ich rodzicami, a także regularnie sprawdzali wskaźnik masy ciała (BMI) dzieci oraz poziom witaminy D w krwi. 49% obserwowanych dzieci piło mleko o zawartości tłuszczu 3,25%, 35% dzieci piło mleko zawierające 2% tłuszczu, 12% – mleko zawierające 1% tłuszczu, a 4% – mleko odtłuszczone (około 0,1% tłuszczu). Niecały 1% dzieci pił różne rodzaje mleka. Naukowcy ustalili, że dzieci pijące mleko o największej zawartości tłuszczu miały BMI średnio o 0,72 jednostki niższe niż dzieci pijące mleko zawierające 1-2% tłuszczu.
Autor badań dr Jonathon Maguire zauważa, że najprawdopodobniej dzieci spożywające pełnotłuste mleko czują się pełniejsze i nie mają tak silnej potrzeby sięgania po przekąski w porównaniu z dziećmi pijącymi taką samą ilość mleka odtłuszczonego. Autorzy analizy podkreślają, że wyniki tych badań sugerują potrzebę zweryfikowania obecnych zaleceń kanadyjskiego ministerstwa zdrowia i Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej (AAP), zgodnie z którymi od drugiego roku życia dzieci powinny spożywać dwie porcje 1- lub 2-procentowego mleka dziennie. W ciągu ostatnich 30 lat odsetek otyłych dzieci zwiększył się trzykrotnie, podczas gdy spożycie pełnotłustego mleka w tym samym czasie zmniejszyło się o połowę – podsumowują.
W tym kontekście należy odmiennie spojrzeć chociażby na program Mleko w szkole, który zostanie wkrótce połączony z programem owoce w szkole. Polska do programu mleko w szkole przystąpiła od razu po akcesji do Unii, czyli w 2004 roku. Gdy go wprowadzano, zgłosiło się tylko 40 szkół. Jednak z roku na rok zainteresowanie programem rosło, rozwinął się on w 2007 roku, po wprowadzeniu dopłat z budżetu krajowego. W roku szkolnym 2015/2016 mleko dostarczano do ok. 14 tys. placówek oświatowych (w tym ok. 12 tys. szkół podstawowych); produkty mleczne spożywało ok. 2,6 mln dzieci. 89% dostaw stanowi mleko białe i kolorowe w kartonikach, 10% – jogurty, a 1% – sery. – W tym roku szkolnym (2016/2017) liczba szkół uczestniczących w programie zwiększyła się o 240 – dołączyły do niego głównie małe placówki, więc ogólna liczba dzieci pijących mleko pozostaje na poziomie 2,6 mln – zaznaczył Łukasz Hołubowski, prezes Agencji Rynku Rolnego.
Wymienione badania naukowe jednoznacznie wskazują na korzyści płynące z wczesnego podawania mleka. A program Mleko w szkole ma wartość nie tylko edukacyjną i rynkową, ale również zdrowotną. Z drugiej strony, uwzględniając wyniki przytaczanych badań, program powinien być rozszerzony na dzieci przedszkolne.