Dobrostan decyduje o odbiorze branży przez społeczeństwo
Odpowiedni poziom dobrostanu przynosi hodowcom same korzyści, pozwala uzyskać większą wydajność produkcji oraz lepszą zdrowotność zwierząt – mówi Marcin Gołębiewski, prof. Warszawskiej SGGW. – Jest on ważny m.in. dla całego sektora mlecznego, decyduje o pozytywnym bądź negatywnym odbiorze społecznym branży.
Niestety, w odbiorze społecznym, zwierzęta gospodarskie są często antropomorfizowane. Ludzie dokonujący oceny nie mają pojęcia o hodowli i potrzebach zwierząt.
Podkreśla on, że pozytywne nastawienie konsumenta do branży jest bardzo ważne, niestety ostatnio zostało nadszarpnięte m.in. przez tzw. aferę leżakową, która mocno zachwiała całym rynkiem i zniechęciła wielu konsumentów do produkcji zwierzęcej i produktów pozyskanych od zwierząt. Nasilił się nurt propagujący inny styl życia.
– Można więc powiedzieć, że dobrostan stoi na straży całego sektora i hodowcy powinni to zrozumieć – mówi Marcin Gołębiewski. – Nie zapewniając zwierzętom warunków adekwatnych do ich potrzeb, dajemy argumenty osobom mówiącym, że przemysłowa produkcja zwierzęca jest zła. Z drugiej strony, nawet zapewnienie zwierzętom odpowiedniego dobrostanu, nie doprowadzi do zmiany społecznego odbioru produkcji zwierzęcej. Potrzebna jest gruntowna edukacja społeczeństwa w tym zakresie, bo teraz oceny wydawane są przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o hodowli zwierząt i ich potrzebach.
Jak zauważa, obecnie o dobrostanie zwierząt mówi się dużo, ale wypowiadający się ludzie powtarzają nieprawdziwe, wymyślone przez siebie rzeczy, np. że krowy cierpią, gdy są dojone, że zabiera się mleko cielętom. Tymczasem wszystkie badania dające krowie możliwość samodzielnego wyboru udoju pokazują, że gdybyśmy nie ograniczyli wejść do robota udojowego, to niektóre krowy wchodziłyby tam co godzinę. Udój nie jest dla krów męczarnią, to są fakty, które wszyscy powinni znać.
– Brakuje kontrargumentacji ze strony kompetentnych osób, wytłumaczenia „obrońcom zwierząt” podstawowych prawideł biologicznych – mówi przedstawiciel warszawskiej SGGW. – Uważam, że trzeba dbać o szerzenie wiedzy na ten temat, by konsumenci nie zniechęcili się do odbioru produktów pochodzenia zwierzęcego. Coraz więcej osób zamieszkuje tereny zurbanizowane, jest dalej od hodowli zwierząt i mniej wie na ten temat, jednak dokonuje coraz bardzie zdecydowanych ocen. Ci ludzie antropomorfizują zwierzęta. Wydaje im się, że postrzeganie, odczucia i sensoryka u zwierzęcia jest taka sama jak u człowieka. A tak nie jest.
Według niego, by to zmienić, potrzebne jest kompleksowe podejście – edukacja w szkołach, która pozwoliłaby skonfrontować obiektywną, ugruntowaną wiedzę z odczuciami i emocjami, które są oderwane od rzeczywistości. Uważa, że rolnicy nie są przeciwnikami zapewniania zwierzętom odpowiedniego dobrostanu, bo daje to korzyści także dla hodowców – zwierzęta mniej chorują, więcej produkują. Dobrostan pozwala uzyskiwać satysfakcjonującą wydajność – ma wpływ na efektywność produkcji. Natomiast zwierzęta utrzymywane w warunkach poniżej wymagań ich dobrostanu, produkują zdecydowanie mniej. Utrzymywanie ich przez dłuższy czas w takich warunkach, często prowadzi do zaburzeń homeostazy organizmu, efektem czego są schorzenia wiążące się z dodatkowymi kosztami wynikającymi z mniejszej produkcyjności oraz leczenia.
Zwraca on uwagę na to, że tak naprawdę, obecne wymagania legislacyjne dotyczące minimalnych warunków utrzymania zwierząt (Ustawa o ochronie zwierząt z 1997 r.) są bardzo ogólne i nie biorą pod uwagę specyfiki poszczególnych ras oraz zwiększającego się kalibru krów – miarą dobrostanu jest przestrzeń przeznaczona na jedno zwierzę, niezależnie od wielkości danej rasy.
– Dziś dobrostan oceniamy poprzez wymiar legowiska i przestrzeni przypadającej na jedno zwierzę – mówi Marcin Gołębiewski. – Tymczasem wskaźnikiem dobrostanu powinno być zachowanie krowy, a system powinien nawiązywać do potrzeb zwierzęcia.
Dobrostan to harmonia pomiędzy środowiskiem a zwierzęciem, kiedy zwierzę pozostaje w komforcie fizycznym i psychicznym. Należy zatem umożliwić zwierzętom jak najbardziej naturalne zachowanie, wyznacznikiem, którego powinien być etogram – rytm dzienny krowy, która przez 11 – 14 godzin na dobę leży, a kilka razy dziennie idzie do jedzenia i picia. Dlatego miejsca w których leży, idzie do paszy, je i pije powinny być kluczowe, a ich powierzchnia największa. Tymczasem długość minimalna stanowiska dla krowy wynosi 2,1 m (obecnie przeciętna krowa ma ponad 3 m długości, więc trudno jej jest zmieścić się na takim stanowisku). Długość stanowiska powinna być wyznaczana w zależności od rasy krowy, tymczasem minimalne standardy, przepisy dotyczące powierzchni, nie uwzględniają budowy zwierzęcia – są takie same i dla rasy jersey, i dla holsztyńsko-fryzyjskiej.
Przypomnijmy, że wspierać polskich rolników w zapewnianiu wysokich wskaźników dobrostanowych zamierza Polska Izba Mleka, która opracowała program certyfikacji „Dobrostan zwierząt”. System ten ma pozwolić rolnikom nie tylko na zapewnienie wymaganego przepisami minimum, ale na podniesienie standardu hodowli zwierząt, co niewątpliwie uczyni gospodarstwa, które spełnią wymagania i otrzymają certyfikaty, konkurencyjnymi. Jednocześnie pozwoli spełnić założenia strategii Europejskiego Zielonego Ładu związane ze zrównoważonym rolnictwem, zasadami ochrony środowiska czy zasadami postępowania ze zwierzętami.
Kampania pt. Program dobrostan + sfinansowana z Funduszu Promocji Mleka i realizowana przez Polską Izbę Mleka.
(Informacja Polskiej Izby Mleka)