Doprecyzowując przepisy, nie dokręcajmy regulacyjnej śruby
Od dawna wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego. Powiedzenie to sprawdza się niezwykle często w polskich realiach. Politycy kolejny raz udowodnili, że chcąc naprawić przepisy, można je jeszcze bardziej zepsuć. Warsaw Enterprise Institute stoi na stanowisku, że niedopuszczalne jest wprowadzanie bardziej restrykcyjnych regulacji, doprecyzowując obecne zapisy. Znajdujemy takie postępowanie w toczącym się obecnie procesie uściślenia przepisów dot. podatku cukrowego.
Opłata cukrowa w zamierzeniu miała walczyć z otyłością i nieprawidłowymi nawykami żywieniowymi, skłaniając konsumentów do ograniczenia spożycia słodzonych napojów, a producentów do opracowywania nowych, zdrowszych receptur produktów. Finalnie głównym skutkiem regulacji jest dodatkowy, znaczący wpływ do budżetu. Wprawdzie początkowo, z racji znaczącego wzrostu cen wymuszonego nową daniną, spadła sprzedaż słodzonych napojów, to jednak sprzedaż i wpływy z podatku cukrowego w zeszłym roku zaczęły rosnąć. Tym samym skutkiem regulacji są wyższe koszty produktów ponoszone przez konsumentów, generujące grubo ponad 1 mld wpływów z opłaty, ale również chaos prawny. Przepisy bowiem są nieprecyzyjne oraz budzą wiele wątpliwości interpretacyjnych. Sytuacja ta skłoniła Ministerstwo Finansów (MF) do podjęcia prac nad kolejną nowelizacją, przy czym pod pozorem doprecyzowania regulacji, zostaje rozszerzony zakres jej funkcjonowania. Wprawdzie w oficjalnym stanowisku MF odżegnuje się od takich działań, jednak proponowane przepisy mówią same za siebie.
Kluczową zaproponowaną przez Ministerstwo Finansów zmianą w projekcie jest usunięcie „z wyłączeniem substancji występujących w nich naturalnie” w odniesieniu do cukrów, kofeiny i tauryny zawartych w napojach, stanowiących podstawę do podlegania opłacie cukrowej. Natomiast zgodnie z wykładnią językową obecnych przepisów, do wszelkich napojów zawierających naturalny cukier, kofeinę czy taurynę podatek nie powinien być stosowany. Mimo to w komunikacie prasowym Ministerstwo Finansów stwierdza, że „zgodnie z obowiązującymi przepisami soki 100% oraz napoje zawierające co najmniej 20% soku i do 5 gramów cukrów w 100 ml nie podlegają opłacie cukrowej” – wskazano. „Pozostałe napoje zawierające cukry – także naturalne – są objęte tą opłatą”. Takie stanowisko stoi więc w sprzeczności z obecnym, literalnym brzmieniem przepisów, ale również ze stanowiskiem Naczelnego Sądu Administracyjnego, zgodnie z którym „cukry występujące w napojach naturalnie nie są objęte opłatą od środków spożywczych, a w efekcie ich ilość (zawartość) nie może wpływać na wysokość tej opłaty” (wyrok NSA z dnia 22 listopada 2022 r., sygn. III FSK 934/22). Należy przy tym podkreślić, że potoczna nazwa „podatek cukrowy”, jest nieprzypadkowa, bowiem opłata cukrowa spełnia wszystkie teoretyczne kryteria podatku, a w związku z tym rozszerzająca wykładnia przepisów jest niedopuszczalna.
Co zatem wynika ze zmiany, która w ocenie Ministerstwa Finansów jedynie doprecyzowuje przepisy? Pomimo deklaracji resortu, przyjęcie przepisów doprowadzi do objęcia podatkiem cukrowym całej gamy produktów, które zawierają jedynie naturalne cukry, kofeinę i taurynę, ale nie mieszczą się w kategorii soków 100% lub napojów zawierających co najmniej 20% soku o określonej zawartości cukru, kofeiny lub tauryny. Prowadzi to do absurdalnych sytuacji, w których napój składający się z wody i soku bez dodatku cukru i słodzików, będzie objęty opłatą, mimo że ani woda, ani sok jako napoje sprzedawane oddzielnie nie powinny jej podlegać. Pierwotnie celem przepisów było stworzenie tzw. sin tax, czyli „podatku od grzechu”, który miał wpłynąć na preferencje konsumentów i wyrobienie w nich nawyku spożywania zdrowszych napojów. Propozycja objęcia opłatą części napojów bez dodatku cukru jest zaprzeczeniem tej idei.
Nowelizacja nie tylko uderzy konsumentów po kieszeni, ale będzie również destrukcyjna dla producentów, sadowników i branży przetwórstwa. Dodatkowa opłata obniży ich konkurencyjność, bowiem wartościowe napoje z owoców i warzyw są droższe w produkcji, a podwyższenie cen może zniechęcić konsumentów, którzy zamiast wody z sokiem wybiorą np. wysokocukrowy napój gazowany. Skutkiem tego część zakładów i gospodarstw sadowniczych może po prostu zostać zamknięta w związku z ograniczeniem zapotrzebowania na owoce i warzywa, przy jednoczesnym obserwowanym kurczeniu się rynków zbytu. Nie dość, że rząd pod pozorem doprecyzowania przepisów szykuje kolejną nadregulację, to jeszcze niezwykle szkodliwą dla uczestników rynku po obu stronach, ale generującą wyższe wpływy z opłaty. Nasuwa to zatem pytanie czy jest to łatanie przepisów, czy łatanie budżetu państwa?
Postulujemy wprost: tak dla dopracowywania przepisów i tworzenia przejrzystego prawa. Nie dla dokręcania regulacyjnej śruby. Nie zwiększajmy regulacji przy projektowaniu przepisów, a szczególnie nie róbmy tego przy okazji ich nowelizowania.
(Informacja Warsaw Enterprise Institute)