FRSiH 2022: Jeśli wojna nie skończy się szybko, czeka nas recesja
07.11.2022 -
Nie wiemy jak długo potrwa wojna na Ukrainie i jak długo ceny energii pozostaną wysokie. Jeśli wojna potrwa dłużej, nie możemy liczyć na spadek cen, a tym samym możemy spodziewać się recesji - ocenił Robert Wawro, dyrektor operacyjny, Grupa Maspex, członek zarządu, CEDC International Sp. z o.o. w debacie inauguracyjnej Forum Rynku Spożywczego i Handlu 2022.
Maspex ma szeroki obraz sytuacji
Na wstępie zaznaczył, iż pozycja rynkowa Maspexu, a także szerokość działania pozwala firmie mieć szerszy obraz sytuacji rynkowej.
- Na razie mamy do czynienia z lekkim osłabianiem stacji na rynku, ale jeszcze nie kryzysem. Są kategorie, np. makarony, w których sytuacja jest lepsza niż w roku pandemicznym - powiedział Robert Wawro.
Na razie nie ma kryzysu
Dyrektor Wawro nie widzi oznak dłuższego kryzysu. Wskazuje, że wolumeny nie rosną już tak dynamicznie, wzrosty są nawet około zera. Równocześnie rosną wartości sprzedaży, ale wynikają one z wzrostu cen i inflacji. Wolumeny ilościowe już nie rosną, chociaż także nie spadają.
Zauważył, iż są także segmenty bardzo energochłonne, np. produkcja dżemów, która potrzebuje wiele szklak i cukru. One będą pod silną presją w 2023 roku. Równocześnie wiele kategorii nie powinno mocno spadać.
Nie mamy do czynienia z kryzysem, ale spowolnieniem gospodarczym. Czynnikiem, który ratował polską gospodarkę, był napływ uchodźców z Ukrainy. To dwa miliony dodatkowych konsumentów na rynku, a tym samym przełożyło się na wzrost popytu. Tego czynnika nie będziemy mieli już w przyszłym roku - zauważył Robert Wawro.
Prognozy gospodarcze zależą od rozwoju sytuacji na Ukrainie
Jego zdaniem jak długo będzie trwała wojna na Ukrainie, nie będziemy mogli liczyć na spadek cen energii. Równocześnie wiele surowców czy komponentów trafiało do Polski z Ukrainy. Tego czynnika teraz brakuje. Dodatkowo zwrócił uwagę na postępującą deglobalizacji.
Maspex, jak wiele innych firm, szuka nowych dostawców, aby zminimalizować ryzyko przerwania łańcucha dostaw. Dodatkowo, jeżeli pojawi się nowy konflikt, np. w okolicach Tajwanu, to może on być potężnym czynnikiem destabilizacyjnym w gospodarce. Pamiętajmy, jak wiele rzeczy pochodzi z Chin i jak nasza gospodarka jest uzależniona od dostaw chińskich komponentów - mówił dyrektor Wawro.
Odnotował także problemy kanału tradycyjnego. Wielu konsumentów przenosi się z zakupami do dyskontów, na czym bardzo straci handel tradycyjny. To znajdzie odbicie w całej gospodarce.
(07.11.2022 za Roman Wieczorkiewicz, portalspozywczy.pl)