Futurolog: Jak wojna wpływa na branżę spożywczą i rynek pracy w Polsce?

01.04.2022 -

Trwa wojna na Ukrainie, która wpływa na naszą gospodarkę. - Problemy z dostępem do pasz wydają się łatwiejsze do rozwiązania niż problemy energetyczne – mówi Kacper Nosarzewski, członek zarządu, Polskie Towarzystwo Studiów nad Przyszłością, partner, 4CF.

Dywersyfikacja kanałów dostaw gazu

– Odcięcie Polski od gazu i ropy rosyjskiej nie jest dla nas końcem świata. Jesteśmy dużo mniej podatni na efekty negatywne np. zaprzestania importu gazu z Rosji niż niektóre państwa europejskie. Jeśli będziemy efektywni energetycznie, będziemy oszczędzać, w okolicach jesieni mamy szansę na niezależność od importu gazu z Rosji – mówi Kacper Nosarzewski, członek zarządu, Polskie Towarzystwo Studiów nad Przyszłością, partner, 4CF.

– To jest skutek dwudziestu lat pracy nad tym. Wbudowaliśmy świnoujski gazoport, kończymy prace nad rurociągiem Baltic Pipe, który ma nam dostarczać gaz. Współpracujemy z krajami Bliskiego Wschodu oraz z Ameryką – dodaje.

Widać więc, że dywersyfikacja kanałów dostaw gazu jest bardzo potrzebna. – Wydawałoby się, że to dotyczy dalekich spraw państwowych, a w praktyce dotyczy to każdego producenta rolnego i przetwórcy, którzy potrzebują energii elektrycznej i gazu i chcą kupić nawozy. A jeśli zakłady produkujące nawozy nie będą miały gazu, to ich nie wyprodukują. Widać więc, że ekspozycja na ryzyko jest ogromna. Ale to nie znaczy, że straty będą znaczne, bo jeśli dziś producenci rolni i przetwórcy razem z polskim państwem podejdą do tego kreatywnie, możemy te straty zminimalizować – podkreśla futurolog.

Czy Atena jada polskie jabłka?

Jaki wpływ wojna na Ukrainie może mieć na polską branżę mleczną, mięsną i owocowo-warzywną? – Jeśli chodzi o mleko i mięso, to tutaj problemem są pasze, dlatego, że Polska jest w dość istotnym stopniu importerem soi ukraińskiej. Pamiętajmy, że przetwórstwo znalazło się w innej rzeczywistości handlowej i eksportowej po konflikcie rosyjsko-ukraińskim w 2014 roku. Wielu przetwórców rolno-warzywnych zaczęło kupować na Ukrainie, bo były preferencje celne – mówi ekspert.

– Eliminacja w ramach prywatnych sankcji z sieci handlowych rosyjskich i białoruskich produktów mleczarskich jest dla nas całkowicie bez znaczenia, ponieważ jesteśmy potęgą mleczarską i eksporterem mleka – podkreśla.

Tłumaczy, że problemy z dostępem do pasz wydają się łatwiejsze do rozwiązania niż problemy energetyczne. W Niemczech, ze strony Stronnictwa Zielonych pojawiają się głosy , aby mocniej dokręcić śrubę sektorowi mięsnemu i mlecznemu. Jeśli konsumenci będą spożywać więcej produktów roślinnych, zmniejszy się ogrzewanie obór. Jest też coraz więcej eksperymentów, żeby nie ogrzewać zimą szklarni z uprawami.

Czy można więc powiedzieć, że wojna może wpłynąć na większą popularność diety wegańskiej i wegetariańskiej? – Kilka czynników musiałoby się zadziać, żeby tak się stało, ale tak jak pandemia wsparła trochę dietę fleksitariańską i ograniczenie spożycia mięsa, które było trendem już wcześniej, ale wtedy stało się bardziej dostrzegalne, tak samo wojna może wpłynąć na koszyk zakupowy – mówi futurolog.

– Jeśli chodzi o owoce twarde, pamiętajmy, że od 2014 roku kolejne pakiety sankcji sprawiły, że nasze relacje z Federacją Rosyjską i Białorusią uległy pewnej transformacji. W 2014 roku pytałem, „czy Atena jada polskie jabłka? - czyli, gdy pojawił się kryzys eksportowy pytałem, czy bogini wojny zje te jabłka, których nie wyeksportujemy do Federacji Rosyjskiej. Okazało się, że można znaleźć rozwiązania współpracując z izbami, z władzą, z dyplomacją gospodarczą. Wierzę, że tym razem też się to uda. Oczywiście, jeżeli konflikt nie rozleje się szerzej – zaznacza.

Uchodźcy z Ukrainy mogą zostać w Polsce na dłużej

W Polsce jest coraz więcej Ukraińców, którzy uciekają przed wojną. Z drugiej strony część mężczyzn z Ukrainy, którzy pracują w naszym kraju, wyjechało do Ukrainy walczyć. Jak to zmienia siłę nabywczą?

– Jeśli chodzi o pracowników z Ukrainy, którzy pracowali w Polsce i obecnie wyjechali walczyć, faktycznie racjonalnie jest zakładać, że nie wrócą na lato. A lato jest w wielu branżach sektora rolno-spożywczego czasem największych produkcji i zbiorów, żniw, prac sezonowych. Z tym się trzeba liczyć. W transporcie może trzeba przełamać pewne stereotypy. Może za kierownicami ciężarówek i może w tej części w logistyce, w której jest spora mechanizacja, zastąpią ich kobiety. Mówiłem na jesiennym Forum Rynku Spożywczego i Handlu, że początek 2022 roku jest dla producentów dobry popytowo, dlatego że konsumenci mają więcej środków, zwłaszcza ci najmniej zarabiający – tłumaczy Nosarzewski.

– Jeśli mamy na rynku więcej osób, które potrzebują wyżywienia, to jest to konieczność popytowa. Oczywiście mógłby to ktoś postrzegać pozytywnie, ale w kontekście zjawisk, o których mówiliśmy wcześniej, to znaczy ryzyka związanego z podażą jeszcze tego lata i średnioterminowego problemu z produkcją rolną, pojawia się pytanie, czy będzie to wyłącznie wpływ pozytywny – dodaje.

– Narzekaliśmy i martwiliśmy się, że nie ma pracowników, że trendy demograficzne są niekorzystne. Musimy liczyć się z tym, że nawet jeśli wojna znajdzie swój szczęśliwy dla Ukrainy koniec, część uchodźców będzie tam wracać bardzo powoli, bo nie będą mieli do czego. Albo nie będą jeszcze na to gotowi, albo będzie to takie ryzyko, że nie będą się w stanie z tym pogodzić. To znaczy, że ta ludność może zostać z nami dłużej. "Siedzimy więc przy tym samym stole", więc do tego stołu ich zapraszamy, bo tego wymaga ludzka odpowiedzialność. Musimy się dzielić tak samo chlebem jak i pracą – podsumowuje Kacper Nosarzewski.

(01.04.2022 za portalspozywczy.pl)


Współpraca