Klasa średnia słabnie

W ostatnim tygodniu Polskę zelektryzowały dane o drastycznym i nieprzewidzianym spadku konsumpcji. Koreluje to ze wzrostem cen produktów i usług. Jednak jest jedno ale…


Jak wynika z najnowszego Badania i Raportu Koszyk Zakupowy autorstwa ASM Sales Force Agency we wrześniu 2024 roku średnia cena koszyka zakupowego wzrosła o 25 zł w skali miesiąca i 24 zł w porównaniu z poprzednim rokiem. Dodatkowo w dziesięciu sieciach średnie ceny koszyków przekroczyły próg 300 zł. Najmocniej zdrożały napoje (19%), słodycze (11%) i mrożonki (10%) a spadek zanotowały jedynie produkty tłuszczowe (5%).
Według danych GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2024 r. wzrosły w ujęciu rok do roku o 4,9%, a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,1%. Ekonomiści prognozują, że w kolejnych miesiącach wskaźnik inflacji będzie kształtował się na poziomie 5%, a swój szczyt osiągnie w pierwszych miesiącach 2025 r.
Z danych zebranych przez ASM Sales Force Agency wynika, że we wrześniu br. średnia cena koszyka zakupowego zawierającego najpopularniejsze artykuły codziennego użytku wzrosła o 25,07 zł, czyli 8,82% i wyniosła 309,27 zł. Spadek cen odnotowano jedynie w czterech sieciach, a w pozostałych dziewięciu ceny badanych produktów były wyższe niż w sierpniu br. Dodatkowo w aż dziesięciu sieciach średnie ceny koszyków wyniosły więcej niż 300 zł. Największy wzrost średniej ceny koszyka zakupowego miał miejsce w sieci Lidl (71,05%), natomiast największy spadek w sklepach Selgros Cash & Carry (1,16%). W ujęciu rocznym wzrost cen badanych produktów zaobserwowano w 9 na 13 analizowanych sieci. Największy wzrost ceny koszyka zanotowano w sieci Biedronka, w której średnia cena koszyka we wrześniu 2024 r. była wyższa aż o 109,10 zł niż w 2023 r., tj. O 50,31%. - Inflacja nie powiedziała ostatniego słowa. I jest to bardzo widoczne w najnowszej analizie ASM Sales Force Agency. Z naszego badania wynika, że na początku jesieni klienci robiący zakupy w największych sieciach handlowych znów muszą głębiej sięgnąć do kieszeni. Średnia cena koszyka zakupowego ponownie przekroczyła granicę 300 złotych. To wyraźny wzrost, bo w porównaniu do sierpnia badany koszyk podrożał we wrześniu o 25 złotych a rok do roku o 24 złote. Analiza naszych ekspertów wskazała, że najmocniej, bo aż o 19 procent zdrożały napoje, o 11 procent słodycze, duży wzrost notują mrożonki - 10 procent, spadek widzimy tylko w przypadku produktów tłuszczowych - o 5 procent. Przed nami okres stopniowego wzrostu cen, ekonomiści spodziewają się ponownie wyższej inflacji i klienci muszą być na to gotowi. Choć sieci handlowe będą prowadzić aktywną politykę cenową to już widzimy, że będą mieć tu ograniczone możliwości i na przełomie roku ceny będą znowu wyższe niż przed rokiem – komentuje wnioski z raportu Kamil Kruk, Client Service & Ana-lysis Director ASM Sales Force Agency.
W tym kontekście nie może dziwić znaczący spadek konsumpcji. Jak podali eksperci Banku Pekao SA. we wrześniu br. sprzedaż tąpnęła o 3 proc. r/r i jest to jedna z największych negatywnych niespodzianek w sprzedaży w historii. Trzeba przypomnieć, iż prognoza sprzedaży detalicznej wynosiła 0% r/r, podczas gdy konsensus optymistycznie zakładał wzrost o ok. 2,5% -W istocie, te dane są zbyt złe, by były prawdziwe – skomentowali eksperci Banku Pekao SA.
Jak podali, po pierwsze, sprzedaż w samym wrześniu spadła (po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych) o 6,7% m/m, co jest wartością niespotykaną poza miesiącami, w których odgórnie zamknięto sklepy z uwagi na zachorowania na COVID-19. To tąpnięcie nie tylko unieważniło półtora roku powolnego ożywienia, ale cofnęło sprzedaż do końcówki 2019 r. - Po drugie, słabo wypadły praktycznie wszystkie kategorie dóbr konsumenckich – ich dynamiki były często o kilka pkt. proc. niższe od naszych założeń. To czyni rozważania na temat mechaniki wrześniowego odczytu daremnymi. Paradoksalnie, jedyną kategorią, która minimalnie zaskoczyła na plus, była ta, o której wiedzieliśmy, że wypadnie źle, czyli sprzedaż tekstyliów, odzieży i obuwia (z winy wysokiej temperatury opóźniającej start jesiennych kolekcji) - przyznali eksperci Banku Pekao SA. W komunikacie napisano także, że "konsumpcja prywatna nas generalnie rozczarowywała na minus w ostatnich miesiącach, ale nigdy w skali podobnej do wrześniowego odczytu sprzedaży. Te dane nie mają sensu w kontekście tego, co wiemy o polskiej gospodarce i innych, znanych już danych z tego okresu. Wiemy bowiem, że nastroje konsumentów, jakkolwiek przeciętne, akurat wtedy się poprawiły, a dynamika realnych dochodów pozostaje wysoka. Nie doszło też do skokowego pogorszenia sytuacji na rynku pracy. Generalnie, w samym wrześniu nie pojawił się żaden nowy czynnik ekonomiczny wpływający na skłonność do konsumpcji oraz dostępne do wykorzystania zasoby. Skoro tak, to nasza uwaga musi kierować się w stronę czynników pozaekonomicznych i analogia z zamknięciem sklepów działa zaskakująco dobrze. Problem w tym, że nie mamy oczywistych i niekontrowersyjnych kandydatów.
Analitycy nie potrafią wytłumaczyć spadku konsumpcji ani powodzią - Powódź miała ich zdaniem zbyt mały zasięg i trwała zbyt krótko, żeby aż na taką skalę zmniejszyć konsumpcję. Poza tym jej wpływ nie jest jednokierunkowy (robienie zakupów na zapas i na pomoc powodzianom, materiały budowlane, itp.). Pogoda również nie jest przyczyną - nadzwyczaj ciepła i słoneczna pogoda we wrześniu mogła raczej zniechęcać do konsumpcji dóbr i zachęcać do konsumpcji usług, ale wrzesień 2024 r. był powtórką z poprzedniego roku i wówczas żadnego tąpnięcia sprzedaży nie było – czytamy w raporcie.
- Konsument umarł. Sprzedaż detaliczna we wrześniu fatalna i aż trudno uwierzyć w tak dużą pomyłkę konsensusu prognoz oraz sam wynik. Co tu się podziało? Słabość widać po całej linii. Gdyby nie sprzedaż samochodów, byłby dużo gorzej. (...) Silnik konsumpcyjny zatarł się – komentowali wyniki ekonomiści mBanku.
Faktycznie, wyższa niż przed rokiem jest sprzedaż samochodów (+11,2%), podobnie farmaceutyków i kosmetyków (+5,2%) - podali na portalu X eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Równocześnie branża dóbr luksusowych, obejmująca biżuterię, zegarki, ekskluzywną odzież czy drogie alkohole ma się w Polsce świetnie. Według KMPG wartość tego segmentu rynku w Polsce wzrosła w 2023 roku o 12,2% rok do roku, osiągając wartość 42,4 mld zł, a prognozy na rok 2025 są równie optymistyczne.
O czym to świadczy? Naszym zdaniem w poważnej polaryzacji społeczeństwa. Bogatych stać na coraz więcej, a klasę średnią i uboższych na coraz mniej. Takie rozwarstwienie źle wróży tak gospodarce, jak i społeczeństwu, gdyż to nie najbogatsi są siłą napędową, ale klasa średnia. Jej siła, zamożność decyduje o całym społeczeństwie – zarówno pod względem gospodarczym, jak i spokoju społecznego.

Radosław Poniedzielski.

 

Współpraca