Kreatywne liczenie hodowców i nie tylko. Żochowski o sytuacji w PZHBiPM

29.09.2023 -

Stanisław Żochowski opowiedział nam o początkach rozłamu w Podlaskim Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Jak stwierdza, wykorzystano jego nazwisko, aby pewne osoby mogły osiągnąć swoje cele. Później sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, szczególnie gdy doszło do ustalania liczby hodowców przed przydzielaniem liczby delegatów na Walny Zjazd PFHBiPM.

Stanisław Żochowski, znany hodowca bydła mlecznego z Podlasia, opowiedział o swoich początkach w zakresie pracy hodowlanej. Jak wiadomo, jego wysiłki przyniosły wymierny skutek, m.in. w postaci kilku linii genetycznych, których przedstawicielki osiągają niemałe sukcesy. Jedną z bardziej rozpoznawalnych linii z gospodarstwa Żochowskich jest linia Veela.

– Linię Veela akurat kupiłem w zarodkach z Holandii. Z pięciu zarodków urodziły się trzy cielęta, dwie jałówki i buhajek, który został sprzedany do SHiUZ w Bydgoszczy, a z jałówek zacząłem tworzyć linię przy wykorzystaniu embriotransferu. Czytałem w katalogach, dobierałem, ale też trzeba mieć trochę nosa i szczęścia, żeby kojarzenia były dobre – mówił Żochowski. – Obecnie z linii Veela mam już ponad 1000 sztuk – dodał.

Mleko A2A2 dobrym kierunkiem rozwoju?

Pytany o to, jakie będą koleje kroki podejmowane w jego hodowli, Żochowski zaznaczył, że nigdy nie był entuzjastą bardzo wysokiej wydajności. Jest on zwolennikiem pracy nad suchą masą mleka, nogami i wymieniem. Aktualnie Żochowscy sprawdzają stado pod kątem mleka A2A2.

– Zauważyłem, że krowy po buhajach przekazujących wariant A2A2 lepiej wypadają pod kątem suchej masy. Niestety u nas idzie to ciężko, bo na razie mleczarnie w to nie wchodzą, ale wiem, że w innych państwach, np. w Nowej Zelandii czy USA, ten program jest popularniejszy. U nas, nawet jak te krowy wyselekcjonujemy, ale nie będzie linii produktów w mleczarni, to nic nam nie da. PFHBiPM mocno o to zabiega, ale musiałoby się zaangażować również państwo, żeby stworzyć odpowiedni program i go dofinansować. Obecnie zainteresowanie wykazuje 5 mleczarni, ale w skali kraju jest to bardzo niewiele – stwierdził nasz rozmówca. Wspomniał także, że pewne problemy wiążą się także z faktem braku wiedzy o możliwej wielkości produkcji mleka A2A2 w Polsce.

„Wykorzystywali moje nazwisko”

Żochowski opowiedział także o początkach Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

– Nigdy nie dążyłem, aby być wysoko w strukturach i rządzić. Nie raz im podpowiadałem, jak może być, w niektórych przypadkach się nie zgadzałem i z Krzysztofem Banachem, i z Leszkiem Hądzlikiem. Jednak to były dyskusje i zawsze dochodziliśmy do porozumienia. Raptem przyszedł rok 2019 i Krzysztof zmarł i związek nie miał prezesa. Przyszły wybory w podlaskim i hodowcy, którzy teraz niby rządzą tym Związkiem beze mnie, przyjeżdżali do mnie i prosili, żebym został prezesem. Jeździli też po hodowcach i propagowali, że będę prezesem podlaskiego Związku. Po prostu wykorzystywali moje nazwisko, żeby samym przejść w kołach na moich plecach. Następnie odbyło się Walne podlaskie i zostałem wybrany i przez pewien czas wszystko było dobrze. Był taki czas, gdy, jako doświadczony hodowca, tłumaczyłem im, jak można działać – wspominał Żochowski.

Potem zaczęło się kombinowanie i próby rozwalenia mleczarni

Po pewnym czasie sytuacja zaczęła się zmieniać i wśród hodowców doszło do rozłamu.

– Później przyszedł czas, że ci, którzy najwięcej rozrabiali z tymi mleczarniami, tj. świata Cieślika i Faszczewskiego, zaczęli mnie ugadywać, żebym zajął się rozwalaniem mleczarni, Mlekovity, Mlekpolu. Powiedziałem im, że jako Związek na razie w to nie wejdziemy, że jesteśmy za mali. Starałem się ich od tego odwieść. Tu trzeba rozmawiać. Jeździłem do prezesów, a mleczarnie nas wspierały i współpraca pomiędzy mleczarniami i hodowcami zaczęła się układać bardzo dobrze – mówił nasz rozmówca.

Kreatywne liczenie hodowców – tych żywych i niekoniecznie

– Jednak przyszedł czas federacyjnego Walnego i się zaczęło. Jako prezes podlaski dostałem od prezydenta Hądzlika 29 delegatów na walne krajowe, ale panowie młodzi hodowcy, aktorzy, jak ja ich nazywam, przeliczyli deklaracje hodowców tych, co żyją i nie żyją, tych, co są pod oceną i co odeszli, i jak ich wszystkich zliczyli, to im wyszło, że powinno być więcej delegatów niż dał nam Hądzlik. Moim zdaniem hodowca, który zmarł, to nie do końca hodowca. Hodowca, który ma być w Związku, musi mieć hodowlę, być pod oceną i płacić składki. Dopiero taki hodowca może być członkiem związku – tłumaczył Żochowski. – Powiedziałem, że jako prezes nie poświadczę nieprawdy – dodał.

Kto jest prezesem Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka?

W połowie marca część hodowców postanowiła odwołać Żochowskiego z funkcji prezesa PZHBiPM i wybrać innego. Jednak sąd, do którego odwołał się nasz rozmówca, wydał postanowienie wstrzymujące wykonalność tej uchwały do czasu prawomocnego zakończenia postępowania.

– Jak mnie odwołali, 17 marca tego roku, to odwołałem się do sądu i na razie sąd zawiesił uchwałę odwołującą mnie. Więc według prawa ja jestem prezesem. Do KRS-u pana Cieślika też nie wpisali, widnieje tam moje nazwisko. Więc według prawa jestem prezesem, ale według świty Faszczewskiego i Cieślika nie jestem nim. Oni mówią, że ich prawo nie obowiązuje, że oni są prawem, ponieważ jest ich większość i mogą robić, co chcą. W statucie jest jednak powiedziane, że zarząd prezesa powołuje, ale nic nie ma o tym, że zarząd go odwołuje. Do tego potrzeba 2/3 głosów podczas Walnego – stwierdził Żochowski

Co musiałoby się stać, żeby podlascy hodowcy znowu stanowili wspólnotę?

Nasz rozmówca ma nadzieję, że podlascy hodowcy „obudzą się i zobaczą jacy ludzie” władają obecnie Związkiem.

– Mam przesłanie do hodowców, żeby się obudzili i zobaczyli, co to są za ludzie. To są te same osoby, które próbowały zniszczyć nasze mleczarnie. Chciałbym przekazać hodowcom, żeby się obudzili, ponieważ ci ludzie są nieobliczalni i mogą zrobić wszystko, więc hodowcy muszą jak najszybciej ich odwołać, uziemić, żeby nie mieli oni nic wspólnego z hodowlą i produkcją mleka, bo to się źle skończy. Ci ludzie szkodzą wizerunkowi Podlasia. Regin ten ma najlepsze mleko i mleczarnie, a oni szkodzą jego wizerunkowi. Podlasie jest piękne, czyste i mlekiem płynące, a oni chcą to zrujnować – mówił Żochowski.

Wyzwania czekające na podlaskich hodowców

Pytany o wyzwania, z którymi będą musieli zmierzyć się podlascy hodowcy, nasz rozmówca wspomniał o niskich cenach mleka, przy wysokich kosztach produkcji. Namawiał także do zjednoczenia się i podjęcia działań mających na celu wykup przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa udziałów SHiUZ-u.

(29.09.20203 za farmer.pl)


Współpraca