Kryzys po cichu uderza w zakłady mleczarskie. Pozbawił je zysków

04.08.2023 -

Upadki mniejszych firm i konsolidacja na rynku to efekt kryzysu w branży mleczarskiej. Zyski niemal znikły, a grożą nowe koszty i pogorszenie relacji z Ukrainą, gdzie mleczarnie dużo eksportują.

Kryzys w mleczarstwie doprowadził do pogorszenia się jego wyników finansowych. Zysk brutto wypracowany w I kwartale 2023 r. spadł do zaledwie 64,8 mln zł z aż 895 mln zł w analogicznym okresie 2022 r. Z kolei zysk netto spadł do 24,6 mln zł w I kw. 2023 r. wobec 783,5 mln zł przed rokiem. Daje to odpowiednio – 7 i 3% zysków z ubiegłego roku. Absolutnie rekordowe ceny skupu mleka pod koniec ubiegłego roku połączone ze spadającymi cenami w sklepach i mniejszym popytem oraz wysokimi cenami energii doprowadziły do kryzysu w branży polskich przetwórców mleka. W efekcie każda firma z wielkiej trójki dokonała już w tym roku przejęć mniejszych mleczarni.

Pojawiły się nowe koszty

– Koszty przetwórstwa wzrosły w sposób niewyobrażalny. A wszelkie obciążenia spowodują, że coraz więcej firm będzie musiało szukać ratunku w postaci konsolidacji lub szukania inwestorów zewnętrznych albo będą zamykać biznes – mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor generalna Polskiej Izby Mleka, która ocenia, że w efekcie tego kryzysu upadać będą zwłaszcza małe zakłady. Branża z niepokojem przygląda się cenom energii i zapowiedziom rządu, że mogą one niebawem jeszcze wzrosnąć. Branża boi się też wejścia w życie systemu kaucyjnego, a także zmian w unijnej polityce dotyczącej opakowań. Nadchodzą nowe koszty – niedługo firmy zaczną dostawać decyzje z KOWR o zapłatę składek na nowy Fundusz Ochrony Rolnictwa. Branża obawia się też nadchodzących obowiązków sprawozdawczości wynikających z unijnych dyrektyw. Mleczarnie będą musiały raportować działania w obszarze zrównoważonego rozwoju. – Jeśli firma będzie chciała uzyskać finansowanie z banku, kredyt obrotowy, a nie będzie miała takich raportów, to może nie mieć szans na kredyt. Duże sieci handlowe już zapowiadają, że wkrótce będą wymagać od dostawców nabiału raportów, że prowadzą biznes w sposób zrównoważony. Ich brak może oznaczać, że wypadną z rynku, bo nie będą miały komu sprzedawać – tłumaczy Maliszewska.

Przetwórcy przekonują, że nie ma łatwego wyjścia dla branży. – Sytuacja w zakładach robi się dramatyczna. Patrząc w dłuższej perspektywie, nie widać szans na poprawę – mówi Andrzej Szczepański, prezes firmy Robico, producent m.in. kefirów. Ceny energii mogą podciąć skrzydła jednemu z filarów mleczarstwa, czyli silnemu eksportowi. – Nie jesteśmy konkurencyjni na rynkach światowych, a 30-40% produktów mleczarskich trzeba wyeksportować. Nie widać perspektyw poprawy sytuacji finansowej w zakładach produkcyjnych. Rynek wewnętrzny jest stabilny pod kątem spożycia, a nawet nastąpił spadek konsumpcji. Klienci zwracają uwagę na bardziej cenę niż na jakość – mówi Szczepański.

Skok cen w skupie

Kryzys wywołały wysokie ceny energii, ale połączone z absurdalnie wręcz wysokimi cenami mleka w skupie, które w listopadzie 2023 r. osiągnęły 274 zł za 100 kg, z danych Ministerstwa Rolnictwa wynika, że to poziom nienotowany od wejścia Polski do UE. Dla rolników dostarczających mleko oznaczało to eldorado, dla przetwórców – problemy. Silny wzrost cen skupu mleka i jednocześnie mocny spadek cen produktów mleczarskich to gotowy przepis na kłopoty i IV kw. ubiegłego roku mocno redukował wcześniejsze zyski. Rolnicy dalej oczekują wysokich cen, bo choć nieoficjalnie przyznają, że już 1,8 zł za litr daje im bezpieczny poziom przychodów, to ceny w skupach przekraczały w ub. roku 3 zł. Rezygnacja z takich przychodów jest bolesna, więc rolnicy żądają nawet interwencyjnych skupów mleka.

Przetwórców dotknęły też koszty energii, które wzrosły w skali roku o 27%, a także wynagrodzeń – wzrost o 13,6%, i usług obcych – o 19% – policzyła Polska Izba Mleczarstwa. W efekcie dynamika kosztów operacyjnych, które wzrosły o 16,7%, do 13,5 mld zł, mocno obciążyła firmy, a zyski brutto spadły do 64,8 mln w I kwartale 2023 r. z 895 mln zł w I kw. 2022 r. Zdaniem ekonomistów ten kryzys jeszcze potrwa, w kolejnych miesiącach będzie już widoczny negatywny efekt wysokiej bazy roku ubiegłego, co może być trudne to nadrobienia wolumenem produkcji.

Przejęcia już trwają

Na zakupy już wybrały się więc mleczarskie potęgi, Mlekovita przejęła w tym roku spółdzielnię Czarnków, Polmlek przejął OSM Końskie, Mlekpol – Jogo. – W procesie konsolidacji nie spodziewam się większej aktywności firm zagranicznych – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych w Pekao SA. – Polski sektor mleczarski jest jednym z niewielu w krajowej branży spożywczej, gdzie większość liderów rynku to polskie podmioty. Rolnicy, którzy są współwłaścicielami, wraz z samym zakładem przetwórczym tworzą mocno zintegrowane pionowo przedsiębiorstwa, które co do zasady stabilnie funkcjonują na tym zmiennym rynku – dodaje. Dostrzega dwa impulsy do konsolidacji firm – finansowy, a drugi to presja na ceny mleka. W efekcie dzisiejszych cięć cen firmy mogą tracić dostawców.

Polską branżę niepokoi wrzesień, wtedy – przed wyborami – politycy mogą walczyć o głosy rolników, próbując przedłużyć zakaz importu ukraińskich surowców do Polski. W efekcie może wrócić temat retorsji i blokady rynku ukraińskiego dla polskiego sera. To byłby spory problem, bo eksport mleczarstwa spadł w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2023 r. o 13% w skali roku. A na rynku globalnym trwa walka największych producentów i od końca 2022 r. mocno rośnie produkcja w Unii, USA, Nowej Zelandii i tylko w Australii spadła. Jednocześnie zmniejsza się popyt. Chiny, czyli jeden z największych kupców, ograniczyły zakupy serów oraz proszków mlecznych, więc wzrosła światowa konkurencja i część producentów ma problemy ze zbytem.

Opinia dla "RZ": Michał Klimczak, dyrektor finansowy Grupy Polmlek

Problemy najszybciej dosięgnęły najmniejsze firmy, które nie mają zasobów, by przetrwać trwający już ponad osiem miesięcy kryzys. W efekcie każda z trzech największych firm mleczarskich w Polsce dokonała już w tym roku akwizycji. Nawet średnie firmy, zazwyczaj spółdzielnie, często nie prowadzą polityki maksymalizowania zysku, choćby po to, by zachować środki finansowe na realizację zobowiązań w trudniejszych okresach. Nie wszystkie produkty są obecnie deficytowe: im szersze portfolio, tym spokojniej mogą się czuć producenci. Średni i mali gracze nie mają tego komfortu, dlatego będą się toczyły rozmowy o kolejnych przejęciach. Planując akwizycje, patrzymy na wysokość skupu i rodzaje produkcji w celu wzmocnienia portfolio.

(04.08.2023 za Rzeczpospolita)

 

 

Współpraca