Najważniejsze zjawiska rynkowe w 2020 roku

Każdy ma nadzieję, że nowy rok będzie lepszy od poprzedniego. Warto spojrzeć jakie mamy najważniejsze trendy i zjawiska rynkowe, które determinują sytuację gospodarczą.

Jak prognozuje Konfederacja Lewiatan, wzrost gospodarczy wyniesie 3,1%, zaś inflacja średnioroczna 3,5%. Dynamika konsumpcji prywatnej osiągnie 3,2%, a inwestycji 2,8%. Stopa bezrobocia wzrośnie do 5,6-5,7%. Mimo tego, rok 2020 upłynie pod znakiem spowolnienia gospodarczego dotkliwego dla firm i gospodarstw domowych. Pracodawcy będą się borykać z coraz większym niedoborem pracowników i niedopasowaniem ich kompetencji do potrzeb firm. Zmierzą się również z długą listą zmian w prawie podatkowym, które zwiększą koszty i ryzyko prowadzenia działalności. Ostatnie dane wskazują, że spowolnienie nie będzie tak łagodne i mało dotkliwe jak mogło się to wydawać jeszcze w połowie ubiegłego roku.– Jego dotkliwość w dużej mierze będzie zależeć od polityków. To ich decyzje wpływają na to, czy przedsiębiorcy doświadczają barier inwestowania, a konsumenci wierzą w to, że transfery publiczne nie zostaną sfinansowane wyższymi podatkami. Bezsprzecznie, konsumpcja prywatna i inwestycje prywatne mają relatywnie większy wkład do dynamiki PKB niż np. handel zagraniczny. Trudno także wyobrazić sobie, by lukę po inwestycjach przedsiębiorstw można było zastąpić inwestycjami samorządów – mówi dr Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan.

Eksperci Konfederacji Lewiatan uważają, że rok 2020 to książkowy przypadek negatywnego oddziaływania polityków na przedsiębiorstwa: skokowy wzrost płacy minimalnej i innych obciążeń prowadzi do znacznych modyfikacji rachunku kosztów, redukuje przestrzeń zysków, a przez to zmienia modele biznesowe. Jednocześnie ogranicza skłonność do inwestycji (z wyłączeniem tej zastępującej pracę ludzką). Fundamentalnym problemem jest sprzeczność w polityce publicznej, która z jednej strony deklaruje chęć wspierania przedsiębiorczości, a z drugiej zmiennością prawa i przesadną opresyjnością w jego interpretacji tłumi ją, podnosząc koszty transakcyjne funkcjonowania firm małych i średnich.

Kolejną sprawą godną odnotowania jest niechęć polskiego biznesu do przyjmowania euro. Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Grant Thornton, w 2010 roku aż 85% średnich i dużych firm w Polsce deklarowało, że chciałoby, aby Polska przyjęła euro. Rok później zaczął się wieloletni kryzys strefy euro i poparcie polskiego biznesu dla unijnej waluty stopniało do 42% w 2015 roku. Później zaufanie do euro jednak odbudowywało się i w 2018 roku sięgnęło 74%. Ta dobra passa została jednak właśnie przerwana. Obecnie poparcie dla unijnej waluty wynosi znowu tylko 42%, a więc spadło do najniższego historycznie poziomu. To niemal tyle samo, ile wynosi odsetek firm, które jednoznacznie deklarują, że chciałyby pozostawienia złotego (40% wobec 22% rok temu). Co szósty badany (17%) nie ma zdania, co jest zresztą najwyższym wynikiem w dziesięcioletniej historii badania. Co sprawia, że postrzeganie złotego w polskim biznesie tak wyraźnie poprawia się? Przyczyną może być coraz większa stabilność naszej waluty. Jedną z najczęściej wskazywanych przez firmy potencjalnych zalet wejścia Polski do strefy euro jest ograniczenie ryzyka kursowego. Eksporterzy czy importerzy przez ostatnie dekady narzekali na dużą zmienność kursu złotego – wahania były tak silne, że np. ciężko było im ustalać ceny transakcji, zmieniały się raty kredytów zaciąganych w obcych walutach czy musieli oni odpłatnie zabezpieczać się przed zmianami kursu.

Trudno się dziwić, że perspektywa przyjęcia euro była więc z tej perspektywy kusząca. Sytuacja jednak wyraźnie się zmienia. W 2019 roku średnia miesięczna zmienność kursu EUR/PLN wyniosła zaledwie 3,7%, co jest najniższym wynikiem w historii i aż pięciokrotnie niższym, niż w rekordowym roku 2009 roku (prawie 18%). Jeśli dodać do tego fakt, że stopy procentowe w Polsce od prawie 5 lat utrzymują się na rekordowo niskim poziomie (główna stopa NBP wynosi 2,5%), to złoty prezentuje się naprawdę korzystnie. Przedsiębiorcy zaczynają przyzwyczajać się do myśli, że może on być trwale walutą, która łączy w sobie stabilność kursową i niskie oprocentowanie. Dotąd, przez ostatnie 30 lat, taka sytuacja nie miała miejsca.

– Choć Polska nie jest częścią strefy euro, to kurs euro/PLN jest w ostatnim czasie na tyle stabilny, że polscy przedsiębiorcy – po raz pierwszy od lat 90., czyli od utrzymywania przez bank centralny sztucznego kursu – mogą w ostatnim czasie poczuć namiastkę posiadania wspólnej waluty rozliczeniowej z krajami, z którymi najczęściej handlują. Nic więc dziwnego, że perspektywa przyjęcia euro nie jest już aż tak kusząca, jak w poprzednich latach. Jeśli dodać do tego fakt, że w grupie średnich i dużych firm większość to eksporterzy, to ważna dla nich jest nie tylko zmienność kursu, ale też jego wysokość. Ponieważ w 2019 roku średnioroczny kurs euro/PLN wzrósł z 4,26 do 4,3, to oznaczało to wzrost przychodów z eksportu o prawie 1%. To również mogło przełożyć się w pewnym stopniu na spadek skłonności polskiego biznesu do przyjmowania euro – mówi Grzegorz Taraszkiewicz-Sirocki Associate Partner Zarządzanie Ryzykiem Finansowym.

Godnym odnotowania są nie tylko zmiany makroekonomiczne, ale również konsumenckie. Rośnie znaczenie nastolatków jako konsumentów. Podczas kiedy pokolenie Y, czyli milenialsów, robi zakupy online, pokolenie Z, czyli post-milenialsów, wraca na zakupy do tradycyjnych centrów handlowych, ale ze smartfonem w ręku. Ten pozytywny dla rynku retail trend zauważyła ostatnio Międzynarodowa Rada Centrów Handlowych (ICSC). Z przeprowadzonych przez nią badań wynika, że na przestrzeni analizowanych 3 miesięcy aż 95% przedstawicieli pokolenia Z, czyli osób urodzonych po 2000 roku, odwiedziło centrum handlowe. Dla porównania, w tym samym czasie w populacji milenialsów, czyli urodzonych w latach 80. i 90. XX wieku, było to 75%. Co ciekawe, w starszym pokoleniu, czyli X, odsetek ten wynosił zaledwie 58%. – Na rynku mamy do czynienia z paradoksem. Pokolenie konsumenta, które miało być przyczyną upadku kultury centrów handlowych, ma szansę stać się motorem jej rozwoju – mówi Aleksandra Zawodzińska, dyrektor ds. marketingu i PR Gemini Park Tychy. – Wyraźnie widzimy, że osoby urodzone po 2000 roku i dysponujące już własnymi pieniędzmi lub mające duży wpływ na portfel rodziców, chętnie robią zakupy w galeriach. To trend, który zauważalny jest nie tylko na amerykańskim rynku, ale także w Polsce, zwłaszcza w średnich i dużych obiektach handlowych – dodaje. Jest to głównie zasługą ewolucji samych galerii. – Ostatnie 5 lat przyniosło znaczące zmiany w środowisku zakupowym. Większość dużych graczy rynkowych zwiększyła w ofertach udział rozrywki, nawet do 10-15% GLA. Ci, którzy tego jeszcze nie zrobili, mają to w planach. Jednocześnie także centra handlowe otworzyły się na kulturę foodie, poszerzając znacznie ofertę gastronomiczną oraz modernizując strefy food court – wylicza Zawodzińska.

Nie bez znaczenia jest także rosnąca rola omnichannelu. To właśnie coraz bardziej umiejętne łączenie tradycyjnych zakupów z zakupami online, a zwłaszcza z rozwiązaniami mobile, sprawia, że pokolenie Z, czyli pokolenie internetu, czuje się coraz lepiej pod dachem galerii handlowej. – Większość marek znajdujących się w centrach handlowych znalazła sposób na to, jak przy pomocy smartfona w ręku, z którym nie rozstaje się nastolatek, skłonić go do tradycyjnych zakupów. Pomógł w tym wysyp aplikacji zakupowych i rabatowych, beaconów, a także rozwój usług click&collect, które dają możliwość np. zamówienia online, ale odbioru w sklepie marki – mówi Anna Malcharek, dyrektor zarządzająca Gemini Holding.

Pokolenie Z ma także wiele do powiedzenia w temacie tenant-mix'u. I nie chodzi już tylko o rosnący udział rozrywki czy gastronomii. Nastolatkowie chętniej odwiedzają te centra handlowe, które w swojej ofercie mają sklepy korzystające z nowych technologii sprzedażowych. Jednocześnie także, w opinii post-milenialsa, marki outletowe czy second hand nie są gorsze od tych sieciowych, a nawet z wyższej półki. – Nastolatkowie podchodzą bardzo pragmatycznie do swoich wydatków. Wychowanie w środowisku aplikacji nauczyło ich korzystania z promocji, rabatów, kuponów. Pokolenie to zdaje się więc być znacznie oszczędniejsze w swoich wyborach. To także konsument lepiej wyedukowany, mniej konsumpcjonistyczny, a przez to zwracający uwagę na pochodzenie kupowanego produktu, jego skład i proces produkcji – mówi.

Jak podkreślają eksperci, taki konsument jest jednocześnie największym wyzwaniem, z jakim obecnie mierzy się rynek handlowy. – Oczekiwania pokolenia Z są bardzo wysokie. Dotyczą one bowiem niemal każdego aspektu działania galerii – począwszy od przestrzeni, przez ofertę, po atrakcje i udogodnienia. Ma to jednak swoje dobre strony. Centra handlowe stają się coraz bardziej świadome potrzeb rynku i potrafią się dostosować. To, czego nie udało się im z milenialsami, udaje się z post-milenialsami – podsumowuje Malcharek.

Zmienia się także podejście do ograniczenia handlu w niedzielę. Santander Consumer Bank przeprowadził badanie, z którego wynika, że kolejne ograniczenie liczby niedziel handlowych nie stanowi problemu dla Polaków. Jak wynika z badania przeprowadzonego na potrzeby raportu „Polaków portfel własny – kochamy okazje” Santander Consumer Banku – banku od kredytów, wprowadzony w 2018 roku zakaz handlu w niedzielę nie budzi już w naszym społeczeństwie dużych emocji. Zdecydowanej większości konsumentów (69,1%) w żadnym stopniu nie utrudnia on codziennego życia. Na ograniczenia związane z niedzielami niehandlowymi narzeka zaledwie co czwarty Polak. Wśród osób, które nie mogą przyzwyczaić się do zakazu dominują osoby z wysokimi dochodami (powyżej 5000 zł miesięcznie), wyższym wykształceniem i mieszkańcy metropolii. Na zakazie zyskują sklepy osiedlowe i e-commerce. Konsumenci korzystają z alternatywnych rozwiązań, które pozwalają im zrobić zakupy w niedziele niehandlowe. Entuzjastycznie podchodzą również do idei sklepów autonomicznych.

Rynek się stale zmienia. Zmieniają się warunki funkcjonowania, zmieniają się konsumenci. Nie chcąc pozostać w tyle, trzeba śledzić te trendy i odpowiednio na nie reagować.

 


Współpraca