Zarządzanie energią w branży mleczarskiej

09.06.2020 -

Podczas debaty online „Koszty energii w przemyśle spożywczym – rynek mocy, DSR, optymalizacja” przygotowanej przez PTWP SA oraz partnera – firmę Enel X, przedstawiciele największych firm mleczarskich rozmawiali o tym jak zarządzać energią elektryczną, jak ją oszczędzać i tym samym zmniejszać koszty.

– Nasz zakład w Mrągowie, którym kieruje, potrzebuje łącznie 10-11 MWh energii na dobę. Staramy się mieć elastyczne źródła energii i sami w nie inwestujemy – powiedział Marcin Piwowarczyk, dyrektor zakładu SM Mlekpol, ZPM w Mrągowie. Jak mowił, zakład w Mrągowie przerabia do 1,3 mln litrów mleka na dobę, na co zużywa 4,5-5 MWh. Teraz nowo uruchomiona proszkownia z mocą przerobu do 3 mln litrów na dobę, co zużywa dodatkowe 5 MWh. – Łącznie potrzebujemy w samym Mrągowie 10-11 MWh. Staramy się więc sami mieć alternatywne źródła energii – powiedział Marcin Piwowarczyk.

– Jesteśmy tuż przed uruchomieniem systemy kogeneracji – mamy już umowę z PGNiG i będziemy mogli samodzielnie wytwarzać około 4 MWh, co dam nam duże zabezpieczenie energetyczne – podkreśla dyrektor zakładu SM Mlekpol, ZPM w Mrągowie. Dodatkowo zaznaczył, że w zakładzie jest duża powierzchnia dachów. – Przymierzamy się do instalacji fotowoltanicznych na tych dachach. Może uda się nam to zrealizować w przyszłym roku. Wierzymy, że fotowoltanika może zabezpieczyć i wspomóc nasze potrzeby energetyczne – dodał dyrektor Piwowarczyk.

Zauważył, że Mlekpol, podobnie jak Mlekovita czy Polmlek, ma problem iż jest firmą wielkozakładową. – Opłaca się nam zawierać jedną umowę na dostawy energii, ale niestety w różnych rejonach, gdzie mamy oddziały są różni dostawcy prądu. W województwie warmińsko-mazurskim jest to firma Energa, która nie zawsze chce się z nami porozumieć i jest mało elastyczna – ubolewał Marcin Piwowarczyk.

Z kolei Laktopol stara się optymalizować produkcję w taki sposób, aby była jak najmniej energochłonna. – Skupiamy się za zarządzaniu zużycia energii – powiedziała Monika Czapska – Zych, dyrektor zakładu SM Laktopol. Przez zarządzanie zużyciem energii, dyrektor Czapska-Zych rozumie takie rozłożenie produkcji, aby odbywała się ona w czasie, gdy koszty są mniejsze. – Mamy taryfę B24 i możemy umiejętnie rozłożyć produkcję, aby nie zwiększać poboru energii. Ponadto, mamy strażnika mocy, który pilnuje, aby właśnie nie przekraczać przydziału mocy i pomaga umiejętnie rozłożyć produkcję – mówi Monika Czapska – Zych. Jako kolejny przykład zarządzania energią podała zawieranie umów na dostawy prądu na dłuższy czas oraz organizowanie przetargów na dostawy, dzięki czemu można uzyskać niższą cenę. Dodała, że zakład planuje budowę kogeneracji. – Jak każdy zakład mleczarski wytwarzamy sporo ścieków. Chcemy je przerabiać w naszej biogazowni i w efekcie czego wytwarzać własną energię elektryczną z gazu ziemnego i biogazu – mówiła dyrektor zakładu SM Laktopol.

Uczestniczący w debacie przedstawiciele Mlekovity, podkreśliły że spółdzielnia z Wysokiego dużą firmą, ale stara się kupować energię w większej grupie, co przekłada się na niższe ceny prądu. – Inwestujemy także w nowoczesne i energooszczędne urządzenia produkcyjne – powiedziała Marta Banasik, specjalista ds. energetyki, SM Mlekovita. Dodatkowo inwestujemy we własne źródła energii. mamy ich już pięć, z czego dwa w Wysokim Mazowieckim. Niestety przy naszej skali nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć własnej energii dla wszystkich naszych zakładów – powiedziała Marta Banasik, specjalistka ds. energetyki, SM Mlekovita. Z kolei Adrianna Sapińska, dyrektor marketingu, SM Mlekovita, podkreśliła, że firma jest największą grupą mleczarską w Europie środkowo-wschodniej i przetwarza 8 mln litrów mleka dziennie. – Mamy 180 działających linii produkcyjnych. Nasza skala produkcji przekłada się na ogromne zużycie energii – podkreśliła Adrianna Sapińska. – Mamy świadectwo energooszczędności, które uzyskaliśmy jako pierwsza firma mleczarska w Polsce – dodała.

Zapytana, czego firma oczekuje od rządu, powiedziała, że przede wszystkim oczekuje przyspieszenia wydawania certyfikatów energooszczędności tzw. Białych certyfikatów. Wnioski potrafią czekać nawet 5 lat na rozpatrzenie – powiedziała Marta Banasik. Wskazała, że wnioski w urzędzie energetyki potrafią leżeć i czekać 3-5 lat bez rozpatrzenia. Zdaniem Marty Banasik to bardzo utrudnia inwestycje. Inną sprawą jest inna możliwość rozliczania nadwyżek energii. – Chcielibyśmy aby była inna możliwość rozliczania niewykorzystanej energii, tak, aby nadwyżki w jednym zakładzie móc rozliczyć w innym. W tej chwili te nadwyżki musimy skierować z powrotem do sieci – powiedziała.

Ubolewała również, że dostawcy sieci nie są elastyczni. – Dostawcy energii nie są elastyczni. Wszelkie negocjacje na temat upustów czy rabatów są bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe – stwierdziła Marta Banasik z Mlekovity.

Z kolei Marcin Piwowarczyk z Mlekpolu, podkreślił, że jako spółdzielnia mleczarska stara się dbać o swoich członków – producentów mleka. – Mamy bardzo dobry projekt w województwie warmińsko-mazurskim polegający na instalacji małych biogazowni w gospodarstwach produkujących mleko. Gospodarstwo mające 70 krów w małej, przy domowej instalacji może wytworzyć z biogazu 12 KWh energii elektrycznej. Przy 140 krowach można wytworzyć 24 KWh prądu, a to jest już wystarczająco do samowystarczalności danego gospodarstwa. Dodatkowym atutem takiego rozwiązania, jest to, że w ten sposób usuwa się również charakterystyczny zapach gnojowicy. Takie projekty mogą otrzymywać dofinansowanie ze środków unijnych. Podobny projekt rozważa się także w województwie podlaskim – mówił Marcin Piwowarczyk.

Podkreślił, iż uważa, że jest to bardzo dobre rozwiązanie dla małych firm, które mogą mieć problemy z energetyką. Poruszył temat także fotowoltaniki. – Staje się ona coraz bardziej popularna – jest to przyszłość szczególnie dla gospodarstw rolnych. Pamiętajmy, że cena mleka stanowi 60% kosztów każdej mleczarni. Jeśli uda się wytwarzać energie w gospodarstwach i tym samym obniżyć dla nich koszty, wówczas cena mleka będzie mogła być niższa dla mleczarni – powiedział dyrektor Piwowarczyk.

Adriana Sapińska zapytana, gdzie trafiały nadwyżki produkcji Mlekovity, powiedziała, że firma nie ma nadmiernych produkcji. – Przy zamknięciu całego segmentu HoReCa, nasze produkty, które miały tam trafić, zostały przekierowane do innych odbiorców. Uruchomiliśmy przykładowo dostawy dla osób, które były na kwarantannie i nie mogą same robić zakupów. Robimy to przez sieć naszych hurtowni, których mamy 32 w całym kraju. Równocześnie zwiększamy eksport, gdzie trafia 35% naszej produkcji. Nie mamy tym samym problemów ze zbytem naszych produktów w czasie obostrzeń w czasie kwarantanny – mówiła Adrianna Sapińska. – Zaznaczam, że nie ma mowy o utraty jakości – najwyższa jakość jest dla nas najważniejsza, mimo dbałości o koszty – dodała.

Z kolei Monika Czapska – Zych zaznaczyła, że inwestycje dla obniżenia kosztów energii to nie wszystko. – Kluczem jest już istniejących procesów.W tej chwili tak układamy produkcję, aby zmniejszyć pobór prądu, a utrzymać moc. Staramy się również odzyskiwać energie, tak aby zbilansować cały system – powiedziała dyrektor zakładu Laktopolu. Podkreśla, że pełne odzyskiwanie ciepła odpadowego jest niesłychanie istotne.

Dyrektor Piwowarczyk zakładu Mlekpolu z Mrągowa, podkreślił, że koronawirus pokazał, że branża spożywcza i przede wszystkim mleczarska dała radę. – Pokazaliśmy, że mimo ograniczeń i trudności, mleczarstwo dało radę i dostarczyło na rynek wszystko, czego oczekiwali handlowcy i przede wszystkim konsumenci. Koszty energii, koszty wody to są bardzo istotne sprawy. Jeśli nie będzie wsparcia rządu i ułatwień w wykorzystywaniu funduszy UE, to za jakiś czas może się okazać, że żywność będzie bardzo droga, a nawet może jej zabraknąć. Nikt tego nie chce, ale jeśli tak się stanie, to rząd będzie miał prawdziwy kłopot – uważa Piwowarczyk.

Monika Czapska – Zych zapytana, czego w takim razie oczekuje od rządu, powiedziała, że firma obawia się sytuacji, jaka miała miejsce w 2015 roku. – Dla mleczarni to wyjątkowo trudne, gdyż produkty mleczarskie są szybko psujące się. Nie możemy sobie pozwolić na przerwanie łańcucha chłodniczego – mówiła. Podkreśla, że proces rozpatrywania białych certyfikatów ciągnie się w nieskończoność. – Ciężko podejmować decyzje o inwestycjach, na których nie da się szybko zarabiać – dodała.

Wskazała także, że jest wiele projektów wspólnych z rolnikami. – Rozmawiamy o fotowoltanice w gospodarstwach, ale stopa zwrotu inwestycji jest bardzo długa. Oczekujemy wsparcia w tej kwestii, gdyż w każdej mleczarni jest wielu – kilkuset lub nawet kilka tysięcy rolników, więc możliwości są tu ogromne – podkreśliła.
09.06.2020 za Roman Wieczorkiewicz, portalspożywczy.pl

Współpraca