Czy mleczarnie będą miały dość energii elektrycznej? I po ile...
Ceny energii elektrycznej biją kolejne rekordy. Rząd próbuje tłumaczyć to inflacją, rosyjską agresją na Ukrainę, czy kosztem surowców. Jednak po dokładnej analizie trudno jest uzasadnić tak wysokie podwyżki tylko tymi czynnikami.
Jak podaje Warsaw Enterprise Institute, taki zagadkowy, nieproporcjonalny wzrost cen energii elektrycznej miał miejsce na rynku terminowym (kontrakty roczne) na Towarowej Giełdzie Energii w okresie od 25 kwietnia 2022 r. do 10 maja 2022 r. Cena za MWh na 2023 r. wzrosła wówczas od 751,10 zł do 1024,40 zł, następnie dynamika wzrostów nieco wyhamowała.
Równocześnie Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, stwierdził, że wysokie ceny energii elektrycznej i gazu prawdopodobnie utrzymają się na dłużej, trudno się spodziewać, że sytuacja w przyszłym roku gwałtownie się zmieni. – Trudno się spodziewać, że sytuacja w przyszłym roku gwałtownie się zmieni na lepsze i wrócimy do ceny energii sprzed półtora roku. Prawdopodobnie nie. Myślę, że będziemy się mierzyli raczej z wysokimi cenami energii elektrycznej i gazu – powiedział Gawin w radiu Tok FM. Jego zdaniem ceny raczej się utrzymają i raczej powinniśmy się na to nastawić, chociaż zastrzegł, że w dzisiejszej sytuacji trudno jest cokolwiek wiarygodnie prognozować. Jak dodał Prezes URE, każda sytuacja kryzysowa, czy wojenna ma swoje koszty i dziś już te koszty ponosimy, natomiast trudno powiedzieć, czy koszty energii będą jeszcze wyższe. – Już dziś są wysokie, wyższe niż te, które zapewniałby dobrze funkcjonujący rynek – ocenił.
Ceny energii stanowią lwią część kosztów zakładów przetwórczych i produkujących żywność. – Każda zapowiedź wzrostu kosztów działalności zakładów przetwórczych budzi bardzo poważny niepokój zarówno wśród producentów jak i konsumentów, ponieważ każdy wzrost kosztów powoduje wzrost cen na półkach – mówił Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności podczas debaty online „Koszty energii w przemyśle spożywczym – rynek mocy, DSR, optymalizacja” przygotowanej przez portalspozywczy.pl i firmę Enel X. – Kolejne podwyżki cen energii – a takie mieliśmy w tamtym roku i rok wcześniej – powodują faktyczne obniżenie efektywności finansowej przedsiębiorstw, szczególnie w warunkach, w których część firm bardzo poważnie ucierpiała z powodu COVID-19 i raczej próbuje odrobić straty, a nie zastanawiać się, jakie kolejne koszty dostaną w prezencie – tłumaczył Andrzej Gantner.
Branżę mleczarską problem dotyka podwójnie. Z jednej strony rosną ceny energii, a z drugiej, firmy mleczarskie otrzymały pisma z PGE Dystrybucja SA, w których zobowiązuje się do ograniczenia poboru energii elektrycznej, np. z 3,4 MW/godz. do 1.57 MW/godz., tj. o ponad 50%, a w innych przypadkach ograniczenia te wynoszą ponad 80% Ograniczenie to ma obwiązywać w okresie od 1.06.2022 r. do 31.05.2023 r. Organizacje mleczarskie pisały w tej sprawie do wicepremierów, tj. Pana Jacka Sasina i Pana Henryka Kowalczyka. Z bardzo lakonicznych odpowiedzi wynika, że do takich ograniczeń nie powinno dojść, co jednak nie koresponduje z pismami PGE Dystrybucja SA czy Polskiej Spółki Gazownictwa Sp. z o.o. Zmniejszenie poboru gazu, np. w10-tym stopniu zasilania proponuje się do ok. 28% w stosunku do potrzeb. – Ponadto trzeba powiedzieć o innym bardzo ważnym aspekcie tej sprawy czyli o nakładaniu ogromnych kar na firmy, które przekroczyły przydzielone kwoty. Dlatego też mając na uwadze wyjątkową specyfikę naszej branży (codzienna produkcja mleka i konieczności jego szybkiego przerobienia – wnioskujemy o wpisanie podmiotów mleczarskich na listę „podmiotów uprzywilejowanych”, których ograniczenia w dostawach energii elektrycznej i gazu nigdy by nie obejmowały) – mówi Waldemar Broś, prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.
Z kolei Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka, zwraca uwagę, że temat ograniczeń energii nie jest nowy. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki w przeszłości wprowadzał ograniczenia w dostawach energii, ale teraz problem nabrał ram prawnych, w postaci wejścia w życie rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 8 listopada 2021 r. w sprawie szczegółowych zasad i trybu wprowadzania ograniczeń w sprzedaży paliw stałych oraz w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej lub ciepła, które w swoich zapisach zawiera algorytm obliczania mocy minimalnej w przypadku wprowadzenia wyższych stopni zasilania – tj. de facto ograniczeń w dostępie do energii. – Przepisy rozporządzenia nie uwzględniają specyfiki branży spożywczej, a mleczarskiej w szczególności – wymagającej m.in. ciągłej pracy chłodni, nieustannego odbioru i przetwórstwa mleka – co w przypadku wystąpienia ograniczeń w dostawach energii nie będzie w wielu przypadkach możliwe, narażając całą branżę – w tym również dostawców mleka na straty, konsumentów na braki na półkach, a środowisko naturalne na zanieczyszczenie, jeżeli np. przyzakładowa oczyszczalnia ścieków nagle będzie musiała wstrzymać pracę – mówi Marcin Hydzik. Wskazuje przy tym, że obecny sposób określenia wielkości dla stopnia 2 oraz 10 w przypadku gazu, a także 12 i 20 dla energii elektrycznej, już przy wprowadzenia pierwszego z tych stopni, ogranicza aż o 40% wielkość mocy umownej i skutkuje koniecznością wyłączenia linii produkcyjnych, a przy ostatnim stopniu zasilania niektóre zakłady nie będą w stanie zasilać magazynów chłodniczych.
Warsaw Enterprise Institute opublikował raport pt. „WIĘKSZA TRANSPARENTNOŚĆ RYNKU ENERGII TO NIŻSZE CENY DLA ODBIORCÓW. Rola Urzędu Regulacji Energetyki i Towarowej Giełdy Energii”, w którym wskazuje, że nieproporcjonalnego wzrostu ceny energii elektrycznej nie można uzasadnić rosnącym poziomem kosztów wytwarzania. Wzrost ten może być związany z możliwą manipulacją cenową dokonaną przez podmioty o znacznej sile rynkowej. A wzrost ceny energii elektrycznej na rynku terminowym doprowadzi do realnego wzrostu kosztów dostawy energii elektrycznej dla odbiorców końcowych, w tym będzie miał wpływ na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw w Europie.
Zdaniem autorów raportu, na zjawiska manipulacji ceną podatne są rynki o niskiej konkurencyjności, a taki charakter ma obecnie rynek terminowy na TGE. Świadczy to tym zmniejszenie liczby podmiotów biorących udział w handlu, wzrost koncentracji rynkowej i spadek liczby koncesji. Wskazują, że zarówno Prezes URE, jak i TGE S.A. posiadają
szersze pole uprawnień, dzięki którym możliwe jest zwiększenie konkurencji na rynku energii, a co za tym idzie – zapobieganie niekorzystnym zjawiskom. Równocześnie model nadzoru rynku nie zapewnia natychmiastowej reakcji organów odpowiedzialnych za nadzór i organizację rynku do podjęcia niezwłocznej interwencji.
Zdaniem Warsaw Enterprise Institute należy jak najszybciej uruchomić wszelkie mechanizmy pozwalające na rozwój energetyki rozproszonej, w tym lądowej energetyki wiatrowej i wielkoskalowych źródeł solarnych. Są one bowiem obecnie najtańszymi źródłami energii (koszt 1 Mwh z tych źródeł nie przekracza 100 PLN). Wykorzystanie ich pozwoli na znaczące obniżenie rachunków za prąd. Na ceny energii mogą wpłynąć również korporacyjne umowy PPA, która stanowią dla odbiorców możliwość zabezpieczenia na wiele lat stabilnych i korzystnych cen energii. Należy opracować szczegółowe procedury nakazujące reakcję organów nadzorczych w sytuacjach bezprecedensowych, takich jak zmiana poziomu cen energii elektryczne przekraczająca historyczną średnią, zmiana poziomu płynności rynkowej w odniesieniu do historycznej średniej, zmiany w zakresie koncentracji rynkowej wśród uczestników rynku (dominująca rola wąskiej grupy uczestników w handlu).
Zdaniem autorów raportu, rynek energii można naprawić, co spowodowałoby obniżenie cen energii. Do tego jednak potrzebna jest wola polityczna. Równocześnie coraz więcej ekspertów jest zdania, że wzrost cen energii, oraz inflacji nie jest wynikiem działań rynku, ale celowym działaniem.