Europejskie pochodzenie naszych produktów spożywczych może być atutem w Indiach

07.02.2017 -
– Indie są rynkiem bardzo perspektywicznym, a jednocześnie chronią swój rynek rolno-spożywczy, jednak jest grupa produktów, które są konsumowane przez klasę średnią w tym kraju, a których europejskie pochodzenie może być ważnym atutem. Istnieje potencjał do zwiększenia sprzedaży polskiej żywności do Indii – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego Banku Zachodniego WBK.
Jakie mogłyby być nisze do wykorzystania dla polskich firm z branży rolno-spożywczej chcących wejść z działalnością i swoimi produktami do Indii? – Trudno tu mówić o wykorzystaniu nisz, ze względu na odmienne preferencje kulinarne i duże przywiązanie do tradycji w Indiach – mówi Grzegorz Rykaczewski.
– Jest jednak grupa produktów, które już są konsumowane przez klasę średnią w tym kraju, a których europejskie pochodzenie może być ważnym atutem. Są to np.: słodycze, pieczywo cukiernicze, przetwory owocowo-warzywne, ale też jabłka – dodaje.
– Eksport tych ostatnich został ostatnio ułatwiony, dzięki uznaniu przez stronę indyjską metody chłodzenia owoców jako alternatywnej wobec stosowania zakazanego w UE bromku metylu – mówi również analityk Banku Zachodniego WBK.
Zaznacza jednak, że w Indiach nadal 75% mieszkańców mieszka na wsi, a większość spożywanej żywności stanowią produkty nieprzetworzone, natomiast produkty europejskie na rynku indyjskim są drogie i raczej skierowane do rozwijającej się tam klasy średniej.
Podkreśla też, że eksport żywności z Polski do Indii jest niewielki.
– Polska na rynek indyjski sprzedała w ubiegłym roku produkty spożywcze o wartości 9 mln euro wobec 6,4 mln euro rok wcześniej. Do Indii trafiły głównie wyroby czekoladowe, przetwory zbożowe, żywy drób, świeże owoce oraz produkty skrobiowe – mówi Grzegorz Rykaczewski.
– Znacznie większy jest import. W 2015 roku jego wartość wyniosła 84 mln euro wobec 108 mln euro w 2013 roku. W Indiach kupujemy głownie tytoń, suszone nasiona, herbatę, orzechy, skorupiaki i ryż – dodaje.
– Widzimy potencjał do zwiększenia sprzedaży żywności do Indii. Nie zmieni to jednak dużego ujemnego salda w obrotach handlowych – mówi również.
Indie to jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek świata i jeden z największych rynków konsumenckich na świecie z liczbą ludności przekraczającą 1,3 mld, co oznacza ogromny potencjał zbytu dla polskich firm spożywczych. To rynek atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów, w tym także dla polskich przedsiębiorstw.
Jednak jest to też ogromny producent żywności chroniący swój rynek, dlatego dla części polskich firm spożywczych lepszym wyjściem może być inwestowanie w Indiach, a nie eksportowanie tam gotowych produktów.
Dobre wyniki indyjskiej gospodarki nie oznaczają, że kraj nie boryka się z poważnymi wyzwaniami – w listopadzie 2016 roku władze przeprowadziły wycofanie z obiegu banknotów o wysokich nominałach, co miało uderzyć w szarą strefę i oszustów, a mocno dotknęło firmy, rolników i gospodarstwa domowe i spowodowało też korektę prognoz wzrostu PKB, która jednak nie oznacza, że gospodarka pogrążyła się czy pogrąży w zapaści – wzrost gospodarczy Indii nadal jest prognozowany przez różne instytucje na poziomie ok. 7% rocznie.
Dla porównania, wzrost gospodarki strefy euro, gdzie trafia większość eksportu z Polski, będzie kształtował się na poziomie poniżej 2% (odpowiednio 1,6% w 2016 roku, 1,2% w 2017 oraz 1,3% w 2018 roku).
W okresie styczeń-październik 2016 roku polski eksport do Indii wynosił ponad 560 mln USD, co już przewyższa wartość eksportu w całym roku 2015. W tym samym okresie indyjski eksport do Polski wynosił około 1,75 mld USD.
Polski eksport do Indii w 2015 roku miał 0,26% udziału w całkowitej wartości polskiego eksportu. Z kolei indyjski eksport do Polski w tym czasie miał 0,73% udziału w całkowitej wartości indyjskiego eksportu.
(07.02.2017 za Barbara Woźniak, portalspozywczy.pl)