Inflacja uderza z coraz większą siłą

Jak podał GUS, inflacja w październiku wyniosła 6,8% rdr., gdy jeszcze we wrześniu wynosiła 5%. Zdaniem ekonomistów, w najbliższych miesiącach wskaźnik CPI przebije 7%. Taki wzrost inflacji nie pozostaje bez wpływu zarówno na producentów i przetwórców mleka, jak i na handel i zwykłych konsumentów.

Zdaniem Moniki Kurtek, eksperta Banku Pocztowego cytowanego przez serwis Interia, dynamizm wzrostu cen towarów i usług jest zdecydowanie ponadprzeciętny i dzisiejsze dane raz jeszcze to potwierdzają. Październik był miesiącem wzrostu wskaźnika CPI aż o 1,0% w ujęciu miesięcznym, poziom wskaźnika rocznego wynoszący 6,8% widziany był natomiast ostatnio w pierwszej połowie 2001 r. – W listopadzie zobaczymy zapewne poziom 7,0% rdr, a na koniec grudnia poziom przekraczający 7,0% rdr. Coraz wyższe i przekraczające oczekiwania odczyty inflacji powodują, że gwałtownym rewizjom podlega prognoza średniorocznego wskaźnika zarówno na ten, jak i przyszły rok. Tegoroczna inflacja wyniesie najprawdopodobniej 4,9%, przyszłoroczna zaś przekroczy 5,5% – ocenia Monika Kurtek. W jej opinii, te dane są niewątpliwie argumentem za kontynuowaniem zacieśniania polityki monetarnej, choć oczywiście trzeba mieć świadomość, że jej efekty widoczne będą dopiero za kilka kwartałów. – Inflację napędzają czynniki niezależne od RPP, jak chociażby rosnące ceny surowców energetycznych czy podwyżki cen regulowanych, niemniej jednak mamy już wyraźnie do czynienia z 'rozlewaniem' się inflacji po wszystkich kategoriach towarów i usług, co grozi utrwaleniem inflacji na podwyższonym poziomie przez długi czas – dodaje.

Bez wątpienia, wysoka inflacja wpływa na budżet gospodarstw domowych, ograniczając siłę nabywczą dochodów. Wpływa również na postawy wobec oszczędzania, szczególnie w warunkach niskich nominalnych stóp procentowych. – Ujemne realne stopy procentowe oznaczają, że część oszczędności ulokowana w formie bezpiecznych aktywów, charakteryzujących się niskim oprocentowaniem, realnie kurczy się. Dla wielu oszczędzających i inwestorów to nowa sytuacja, ponieważ aktualna inflacja jest najwyższa od 20 lat i zapewne utrzyma się na podwyższonym poziomie przez dłuższy czas – uważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Problemy z łańcuchami dostaw i inflacją spowalniają tempo poprawy sytuacji gospodarczej na świecie, zwłaszcza w gospodarkach rozwiniętych – wynika z opublikowanego raportu firmy Coface. Firma zauważa, że od połowy 2020 r. nastąpiło szybkie ożywienie w światowym sektorze wytwórczym, spowodowane zwiększonymi wydatkami na dobra konsumpcyjne. Ze względu na silny popyt ze strony gospodarstw domowych, znaczne przepływy handlowe nadal stanowią kluczowe wsparcie dla wzrostu gospodarczego. Coface wskazało na notowany ostatnio gwałtowny wzrost cen, zwłaszcza kosztów energii, która mocno drożeje w Europie i Azji, a także cen metali, drewna i żywności. – Powszechny wzrost cen surowców i nakładów przełożył się również na wzrost cen konsumpcyjnych. Zharmonizowana stopa inflacji w strefie euro wyniosła 3,4% we wrześniu, co oznacza najwyższy poziom od 13 lat. Odbija się to na wzroście inflacji obserwowanym w większości regionów świata, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie stopa inflacji w ciągu ostatnich 4 miesięcy (do września włącznie) utrzymywała się na najwyższym od 13 lat poziomie 5,4%. Wkrótce należy spodziewać się maksymalnego poziomu inflacji w gospodarkach rozwiniętych, przy czym ryzyko jest podwyższone – oceniono w raporcie. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na inflację może być niedobór siły roboczej, co skutkuje wzrostem wynagrodzeń – podano w raporcie. To może skutkować utrzymaniem się podwyższonej inflacji, co sprawia, że kolejne banki centralne sygnalizują zaostrzenie polityki pieniężnej. Wśród nich jest Rezerwa Federalna w USA oraz Bank Anglii, z kolei Europejski Bank Centralny na razie nie zmienia swojego podejścia do polityki pieniężnej.

Inflacja jest problemem ogólnoświatowym. Oczywiście jest to niewielkim pocieszeniem, ale przy tak wielkiej akcji kontrpandemicznej, jeśli chodzi o wsparcie gospodarki, pewne poluzowanie inflacyjne musiało nastąpić – mówi Radosław Fogiel Wicerzecznik PiS. Dodał, że właściwe narzędzie w tej kwestii ma np. bank centralny. Tymczasem Piotr Patkowski, wiceminister finansów, przewiduje dalszy wzrost inflacji. – Inflacja może sięgnąć 7-8% i to może nastąpić już w tym roku – powiedział wiceminister finansów Piotr Patkowski we wtorek w Radiu Plus. – Wydaje się, że inflacja nie osiągnie poziomu 10%, ale 7-8% jest realne. Nasze modele makroekonomiczne nie pokazują 10%, więcej skupiamy się na 7-8%. Bardzo możliwe, że taki poziom osiągniemy jeszcze w tym roku. Na podwyższone odczyty inflacji trzeba się szykować także w I i II kw. 2022 r., potem inflacja będzie spadać – powiedział Piotr Patkowski.

Polscy konsumenci muszą się przygotować zatem na dalszy wzrost cen. – Wzrost kosztów produkcji sprawia, że wyroby mleczne muszą zdrożeć, pytanie tylko jak do tego będą podchodzili konsumenci. Sieci handlowe będą musiały ustąpić, aby te ceny zmieniać. Przy obecnych cenach nie da się rentownie produkować – uważa Tadeusz Proczek, prezes OSM w Grodzisku Mazowieckim. Jego zdaniem, wzrost cen nastąpi jeszcze w tym roku. – Jeśli chodzi o rozmowy nt. zmiany cen, to są one prowadzone od paru miesięcy. Nie jest to proces szybki, on zawsze trochę trwa. Uważam, że w końcówce września, najdalej w październiku będziemy już obserwować wzrost cen na półkach. Aby produkcja była rentowna, to ceny powinny wzrosnąć o około 15% – twierdzi prezes OSM w Grodzisku Mazowieckim.

Warto jednak mieć na uwadze, że ministerstwo finansów może chcieć uspokajać obywateli zapewniając, że inflacja nie przekroczy bariery 10%. Prognozy zmieniają się z miesiąca na miesiąc, a siła nabywcza konsumentów stale spada.

 


Współpraca