Forum Energii poinformowało, że w Polsce w maju OZE (odnawialnych źródeł energii) po raz kolejny pobiły rekord zarówno pod względem wolumenu wyprodukowanej energii elektrycznej, jak i udziału w miksie elektroenergetycznym, który wyniósł 37,5 proc. Instytucja podaje, że źródła pogodozależne stanowiły większą część miksu niż węgiel kamienny.

 
Instalacje wiatrowe odpowiadały za 33,7 proc. (1,7 TWh) generacji OZE w maju, a instalacje PV wyprodukowały więcej energii niż źródła wiatrowe, osiągając poziom 2,3 TWh i 47,7 proc. generacji OZE. Z kolei instalacje biomasowe wyprodukowały w maju około 0,8 TWh, a elektrownie wodne 0,1 Twh. Generalnie udział OZE stale wzrasta w polskim miksie energetycznym. Dzieje się tak zresztą w całej Europie. Np. Hiszpania w dniu 28 kwietnia br. z odnawialnych źródeł energii – głównie wiatraków i instalacji fotowoltaicznych, uzsykała rekorodowy poziom, bo aż ponad 70 procent całkowitej energii elektrycznej. Efektem tego wspaniałego osiągnięcia był blackout, czyli ogromna awaria zasilania w energię elektryczną, która swoim zasięgiem objęła Hiszpanię, Portugalię, a nawet część Francji. Awaria prądu wywołała  olbrzymi chaos. Brak dostaw prądu wymusił zatrzymanie ruchu kolejowego w całej Hiszpanii, nie działały sieci telefoniczne, sygnalizacja świetlna, transakcje finansowe oraz pojawiły się utrudnienia na niektórych lotniskach. "Część szpitali, w regionach objętych awarią, musi korzystać z mocy pozyskiwanej dzięki własnym generatorom prądu." (”Hiszpania i Portugalia bez prądu. Gigantyczny „blackout”)
            Po pierwszym szoku, gdy zaczęto szukać przyczyny, okazało się, że tkwi ona właśnie w nadmiernym udziale OZE w miksie energetycznym. - Zamknięcie konwencjonalnych elektrowni, takich jak elektrownie węglowe, gazowo-parowe i jądrowe (w wyniku wymogów regulacyjnych), pociąga za sobą redukcję stałej mocy i zdolności bilansowania systemu elektroenergetycznego, a także jego mocy i bezwładności” – przyznała firma Red Electrica, naczelny operator hiszpańskiej sieci, w raporcie złożonym inwestorom. - Może to zwiększyć ryzyko incydentów operacyjnych, które mogą wpłynąć na dostawy i reputację firmy. Ten incydent stwarza ryzyko w perspektywie krótkoterminowej do średnioterminowej – nadmieniono dalej. Gdyby nie automatyczne zabezpieczenia, które odcięły dostęp do tamtejszej sieci energetycznej, kaskadowe blackouty wystąpiłyby również w innych krajach UE.
            Problem doskonale i fachowo wyjaśnił prof. dr hab. inż. Ziemowit Malecha z Wydziału Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej, który w udzielonym wywiadzie jasno stwierdził, że winą za blackout w Hiszpanii należy w pełni obciążyć przesycenie systemu elektroenergetycznego niestabilnymi OZE oraz nieracjonalne zduszenie generacji ze stabilnych elektrowni wodnych i gazowych. Pozbawiono tym samym sieć silnych źródeł synchronicznych, które utrzymują pożądaną częstotliwość pola elektromagnetycznego. Niestabilne jednostki OZE jak farmy fotowoltaiczne i wiatrowe nie mogą funkcjonować poprawnie w systemie elektroenergetycznym, jeżeli nie są podłączone do stabilnego systemu elektroenergetycznego. - Winą za blackout należy w pełni obciążyć przesycenie systemu elektroenergetycznego niestabilnymi OZE oraz nieracjonalne zduszenie generacji ze stabilnych elektrowni wodnych i gazowych, tym samym pozbawiając sieć silnych źródeł synchronicznych, które utrzymują pożądaną częstotliwość pola elektromagnetycznego – podkreśla profesor.
            Zwraca uwagę, że w Polsce rządowe plany rozbudowy OZE mogą doprowadzić do tego, że  zagrożenie analogicznym blackoutem będzie coraz bardziej realne, bo zamierzamy dołączyć bardzo dużo nowych niestabilnych OZE. - Już w 2030 roku udział OZE będzie bardzo duży, a równolegle planowane jest zamykanie elektrowni węglowych, i może wybudowanie kilku bloków gazowych. Czyli niedługo będziemy w takiej sytuacji w Polsce, że ryzyko blackoutu będzie naprawdę duże – uważa Ziemowit Malecha.
            Podsumowując – polityka energetyczna Komisji Europejskiej zmierzająca docelowo do przejścia praktycznie całkowicie na odnawialne źródła energii, i która jest realizowana przez polski rząd, może prowadzić do blackoutów i masowych braków energii. Dlaczego o tym piszemy? Gdyż mleczarstwo jest gałęzią przemysłu spożywczego, która nelzy do najbardziej energochłonnych i energozależnych. Mleko musi być cały czas w nieprzerwanym łańcuchu chłodniczym – już od rolnika, przez transport, w zakładzie przetwórczym, w magazynie produktów gotowych i finalnej dystrybucji do konsumentów. To wszystko wymaga stałej podaży energii. Dlatego wystąpienie poważnego blackoutu w Polsce miałoby katastrofalne skutki dla całego sektora mlecznego. Mimo oczywistych przesłanek do wpisania mleczarstwa na lsitę infrastruktury krytycznej, żaden rząd nie chce tego zrobić. To pokazuję również słabość lobbingu organizacji mleczarskich, które od lat nie potrafią załatwić tak prostej wydawałoby się sprawy, a równocześnie mającej tak ogromne znaczenie.

 Oprac: Radosław Poniedzielski plus praca własna

Współpraca