Zadłużenie państw unijnych to codzienność do której trzeba się przyzwyczaić

Polska jest coraz bardziej zadłużona. Więcej długów mają również Polacy, w tym rolnicy. Spirala zadłużenia nakręca się również w całej Europie i za oceanem.

W minionym tygodniu pojawiła się informacja, że na koniec czerwca tego roku w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie Biura Informacji Kredytowej (BIK) było 1,5 tys. dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. To o 4,2% mniej niż rok wcześniej, kiedy odnotowano ich 1,6 tys. Także w KRD liczba dłużników rolników – przedsiębiorców nieznacznie zmalała o 1,9 proc. Na koniec czerwca br. było ich 3,6 tys. Rok wcześniej ta grupa liczyła 3,7 tys. podmiotów. Warto jednak zaznaczyć, że rejestry te dotyczą niewielkiego odsetka dłużników zalegających ze spłatą zadłużenia, wpisanych tam przez ich wierzycieli. Należy także zwrócić uwagę na to, że KRD uwzględnia jedynie rolników, którzy funkcjonują zgodnie z Polską Klasyfikacją Działalności. To oznacza przedsiębiorców rolnych, a nie wszystkich rolników. Dlatego też bazy te nie oddają rzeczywistej sytuacji mieszkańców wsi, którzy mogą być rolnikami i korzystać z dopłat bezpośrednich, ale nie są producentami rolnymi wyjaśnia dr Arkadiusz Małkowski z Wydziału Ekonomicznego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
            Z kolei cytowany przez PAP radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol uważa, że dane te uzasadniają wniosek, iż sytuacja rolników w analizowanym okresie ani się znacząco nie poprawiła, ani nie pogorszyła. Niezmiennie jest trudna, co wynika z inflacji i z niskich cen produktów w skupach rolnych. Według obserwacji eksperta, rolnicy, po sprzedaży w zeszłym roku, nadal nie spłacili swoich zobowiązań. Z przytoczonych liczb wyłania się smutny obraz rolnictwa. Nie są to zresztą pełne dane. Część firm współpracujących z rolnikami nie zgłasza zaległości do rejestru, bo po latach współpracy są przyzwyczajone do opóźnień w płatnościach. Wiedzą, że długi zostaną uregulowane po sprzedaży  plonów. Sama sytuacja finansowa rolników jest zależna od wielu czynników, a na niektóre z nich nie mają oni wpływu. Dotyczy to m.in. kondycji międzynarodowych rynków, a także cen paliw i nawozów – wylicza mec. Adrian Parol.
            Z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że na koniec czerwca tego roku kwota zaległości niesolidnych dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową, wyniosła 540,6 mln zł. To o 9,3% więcej niż rok wcześniej, kiedy było to 494,7 mln zł. Natomiast z danych KRD wynika, że kwota zadłużenia rolników – przedsiębiorców spadła rok do roku  o 8,8%. Na koniec czerwca br. wyniosła 246,3 mln zł, a rok wcześniej – 270 mln zł. Różnica może być efektem tego, że rejestry obejmują inne grupy dłużników oraz różne kategorie zaległości.
Z danych KRD wynika, że na koniec I półrocza br. rolnik – przedsiębiorca z tego rejestru zalegał ze spłatą zobowiązań średnio 836 dni.

Nie tylko rolnicy są zadłużeni
Firma windykacyjna Kaczmarski Inkasso zleciła przeprowadzenia badania, z którego wynika, że ponadto 50 proc. polskich firm z sektora MŚP boryka się "z mniejszym lub większym opóźnieniem zapłaty od kontrahentów". Jak poinformowano, problem najczęściej dotyka średnich przedsiębiorstw, na co wskazuje 70 proc. z nich. Doskwiera on także 2/3 małych podmiotów. - Prawie 80 proc. badanych przez nas firm zapewnia, że będzie się konsekwentnie starać, aby każda zaległa faktura z ostatnich dwunastu miesięcy została opłacona. (...) Niepokojące jest to, że co piąty badany spisuje nieopłacone faktury na straty. To nie jest właściwe podejście, bo otwiera kontrahentom furtkę do ignorowania dostawców i kooperantów wskazał szef Kaczmarski Inkasso Jakub Kostecki, cytowany w informacji.

Miliardy złotych publicznego długu Polski

Jak podało ministerstwo finansów, zadłużenie Skarbu Państwa na koniec sierpnia br. wzrosło o 15,9 mld zł, czyli 1,1 proc- miesiąc do miesiąca,  i wyniosło ok. 1.492,7 mld zł. Ministerstwo opublikowało na swoich stronach raport "Stan Polskich Finansów Publicznych 2016-2023. Biała Księga". Niestety, przez ostatnie lata podatki znacznie wzrosły, racjonalność wydatkowania środków spadła, a dług publiczny według metodologii Unii Europejskiej znalazł się na ścieżce do przekroczenia progu 60 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB). Taki stan finansów państwa, naszego wspólnego dobra, wymaga szerokiej debaty publicznej i dokonania wyborów w zakresie sposobów dalszego dysponowania środkami publicznymi czytamy na stronach MF.
Co więcej, w projekcie budżetu na 2025 rok, czytamy, iż przewidywana relacja do PKB długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (wg definicji UE) wyniesie 54,6% na koniec 2024 roku i 59,8% na koniec 2025 roku, czyli poniżej wartości referencyjnej, która zawarta jest w traktacie o funkcjonowaniu UE na poziomie 60%. Dziura w budżecie państwa w przyszłym roku ma spuchnąć do rekordowych 289 mld zł – ogłosili premier Donald Tusk i minister finansów Andrzej Domański w środę. To aż o 105 mld zł, czyli 57 proc., więcej niż i tak już ogromny deficyt w tym roku.

Nie tylko Polska jest w spirali zadłużenia
Raport KE pt."Debt Sustainability Monitor” przedstawiona prognozy deficytów finansów publicznych we wszystkich krajach członkowskich Unii Europejskiej. Wynika z nich, że w br. roku 12 państw członkowskich będzie miało deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych powyżej 3 proc. PKB, a w 2025 takich krajów będzie 13, przy czym sześć będzie miało dług znacznie powyżej 90 proc. PKB, a siedem - powyżej 60 proc. Raport ten wskazuje, że funkcjonowanie w reżimie podwyższonego deficytu staje się pewną codziennością, do której należy się przyzwyczaić" skomentował ekonomista Banku Pekao Sebastian Roy. Podkreślił, że zgodnie z prognozą Komisji, dług publiczny Polski w 2034 roku sięgnie 77 proc. PBK.
 Zadłużenie krajów unijnych staje się pewną codziennością, do której należy się przyzwyczaić - ocenił w rozmowie z PAP ekonomista Banku Pekao Sebastian Roy. Dodał, że zgodnie z prognozami KE deficyt sektora finansów publicznych w Polsce za 10 lat sięgnie 77 proc. PBK. Równocześnie zauważył, że duże potrzeby pożyczkowe państwa, przy wysokich stopach procentowych, sprawiają, że w tej chwili redukcja długu publicznego w stosunku do PKB jest z ekonomicznego punktu widzenia nierealna. Jego zdaniem, nawet jeśli procedura nadmiernego deficytu zostanie wszczęta to KE nie będzie żądać zejścia z deficytu w ciągu dwóch czy trzech lat, zmuszając nas do głębokich ograniczeń. Zaznaczył też, że unijne reguły fiskalne przeszły głęboką reformę. Działanie nowych mechanizmów zobaczymy w praktyce po raz pierwszy, ponadto nasze ministerstwo finansów ma dobrą pozycję do emisji zadłużenia, z uwagi na pozytywny sentyment inwestorów i dobre perspektywy wzrostu gospodarczego wskazał ekonomista.
            Powszechnie znany jest fakt, iż nawet Stany Zjednoczone co roku muszą zwiększać poziom swojego zadłużenia, aby móc obsłużyć już posiadane długi. Brak zadłużenia to wolność, zatem stale zwiększający się dług oznacza zniewolenie razówko całych narodów i państwa, jak i firm i gospodarstw. Taki system może działać tylko do momentu, aż ktoś nie powie „sprawdzam” i nie zażąda spłaty. Wówczas lawina runie i zmiecie wszystko na swojej drodze.

Radosław Poniedzielski

Współpraca