Chaos czy też pojednanie?

Komentarz Krzysztofa Wróblewskiego Redaktora Naczelnego Polski Rolnej
Żyjemy w trudnych, przedwyborczych czasach. Poplątana scena polityczna Polski jest zwiastunem chaosu politycznego. Wszak od 20 lat w Polsce rządzi układ skłóconego POPIS- u, wzmacniany politycznymi przystawkami. Nie ma innego rozwiązania niż to, że przyszłym prezydentem RP zostanie dr Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej albo dr Karol Nawrocki z Prawa i Sprawiedliwości. Wprawdzie niektórzy twierdzą, że szansę ma też Sławomir Mentzen z Konfederacji. Z tej racji, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości narobił sobie brudu w aferze mieszkaniowej i może nie przejść do drugiej tury wyborów prezydenckich. Ale Mentzen, gdy stanie się kontrkandydatem Rafała Trzaskowskiego, będzie też kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Zaś z jego programu znikną- oczywiście po cichu - postulaty o znacznym ograniczeniu „socjalu” czy też obniżenia podatków, albo też likwidacji 13 i 14 emerytury. Twardy elektorat Prawa i Sprawiedliwości nie kupi też konieczności płacenia za studia czy też płatnej opieki zdrowotnej. Moim zdaniem szanse Sławomira Mentzena na przejście do drugiej tury wyborów prezydenckich są bardzo marne i wynoszą około 5 procent !
Bój o fotel prezydencki
rozstrzygnie się między Nawrockim i Trzaskowskim, którego szanse są znacznie większe na stanie się lokatorem Pałacu Prezydenckiego. W tym miejscu należy poinformować, że tzw. pomieszczenia sanitarne we wspomnianym Pałacu mają powierzchnię dorównującej powierzchni kontrowersyjnej kawalerki, nabytej przez pana Nawrockiego za niewielką sumę od pana Jerzego. Oczywiście w zamian za opiekę, której jakość jest bardzo dyskusyjna. Ale są to szczegóły, którymi nie mam zamiaru się zajmować. Bowiem ekspertów w tej materii jest Ci u nas dostatek !
Należy przypomnieć, że głosy polskiej wsi, ale też i frekwencja będą miały duże znaczenie wyborach prezydenckich. Z tym że wysoka frekwencja będzie korzystniejsza dla Rafała Trzaskowskiego. Trzeba też wyjaśnić, że wpływ Prezydenta RP na politykę gospodarczą i na zarządzanie państwem jest znikomy ! Owszem, prezydent dysponuje dużymi kompetencjami w sprawach wojskowych, w polityce militarnej oraz sporymi w polityce zagranicznej. Ale może też skutecznie blokować i opóźniać bieżącą działalność rządu. Nowy prezydent nie zainicjuje bynajmniej nowego otwarcia w polityce gospodarczej i w wielu innych ważnych kwestiach. Taką możliwość ma prezydent USA, który ma bardzo szerokie i mocne kompetencje. Co widać doskonale na przykładzie Donalda Trumpa, którego decyzje wstrząsnęły światową gospodarką i polityką geostrategiczną!
Jeżeli chodzi
o naszego przyszłego prezydenta. To jeżeli zostanie nim Trzaskowski, to obecny rząd będzie miał tylko większy komfort pracy. Ale problemy, jakie ma ten rząd rozwiązać i jakim zagrożeniom się przeciwstawić bynajmniej nie znikną. Natomiast prezydentura Karola Nawrockiego będzie totalnym niszczeniem obecnego układu politycznego, którego następstwem ma być nowy rząd. Niewykluczone, że część posłów tworzących obecną koalicję może przystąpić do nowego układu, w którym główną rolę odegra PIS i Konfederacja ! Może też dojść do przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
Na pewno ten mój głos będzie miał charakter incydentalny. Moim marzeniem jest by nowy prezydent RP podjął działania, których efektem byłoby doprowadzenie do pojednania narodowego. Można to nazwać też grubą kreską. Ale jest to niezbyt chlubne określenia. W odróżnieniu od tego, że nadszedł czas by skończyć wojnę polsko-polską. Wszak ze wschodu płyną mroźne wiatry, które mogą wpłynąć na ograniczenie suwerenności Polski. Nie wiadomo, w co grają Stany Zjednoczone Ameryki Północnej ? Czy osławiony punktu piąty Traktatu NATO pozostanie tylko papierowym zapisem ? Z tego co słychać i widać możemy przede wszystkim liczyć na wsparcie państw europejskich. Jednakże pod warunkiem, że się dozbroją. Co będzie bardzo kosztowne ! Tym bardziej Polska nie może ograniczyć wydatków na obronę. Dlatego należy stanowczo żądać by Bruksela w racjonalny sposób odeszła od Zielonego Ładu, który niszczy nie tylko rolnictwo, ale też negatywnie wpływa na rozwój unijnego przemysłu. Takie sygnały płynęły z Brukseli, ale czas najwyższy, aby na zakończenie okresu Polskiej Prezydencji w UE , pojawił się mocny sygnał o końcu zielonych pomysłów, które w kilka sekund mogą doprowadzić do ruiny system energetycznego danego kraju. Tak jak to było ostatnio w Hiszpanii i w Portugalii !
Wracając ze świata
wielkiej polityki do obory, do produkcji i przetwórstwa mleka to wspomnę o jednym z wielu zagrożeń dla tej branży. Od ponad 30 lat funkcjonuje ustawa, która ma zabezpieczyć polskich rolników i przetwórców przed dominacją marek własnych wielkich sieci handlowych. Bezskutecznie bowiem jest to bubel prawny, którego zapisy można łatwo ominąć. Wszyscy o tym wiedzą i nic z tym nie robią. Szkoda, że protestujący rolnicy nie walczą z tą patologią, a i ze środowisk przetwórców sygnały oporu są bardzo nikłe. Nic dziwnego nawet najwięksi potentaci polskiego mleczarstwa obawiają się karzącej ręki wielkosieciowego handlu, która może wpędzić każdą polską firmę przetwórczą w kłopoty finansowe. Rezygnacja, oczywiście wymuszona, poszczególnych firm z produkcji wyrobów oznaczonych jej logiem, oznacza, że prędzej czy też później te firmy nie będą samodzielne i znikną z rynku. Chyba że będą spełniały wszystkie warunki dyktowane przez wielkie sieci handlowe, przede wszystkim te cenowe. Oczywiste jest też, że dominacja marek własnych wielkich sieci handlowych tworzy dobry grunt do ograniczenia produkcji i przetwórstwa mleka w Polsce. Jak na nasz rynek zostanie zdobyty, to wnet masowo pojawią się produkty z importu. Produkty nieróżniące się opakowaniem od tych wytworzonych w Polsce pod marką własną, danej sieci handlowej. Konsument nie dostrzeże, że ten produkt będzie z zagranicy. Jednak dostrzeżona zostanie jego wyższa cena. I o to w tej grze chodzi. Zapewne większość mleczarzy powie, że to wina Tuska. Jeżeli gramy w taką grę to należy powiedzieć, że to wina nie tylko Tuska, ale też i Kaczyńskiego. I wszystkich tych, którzy nie dostrzegli zagrożeń, jakie dla rodzimej produkcji i przetwórstwa niesie za sobą niekontrolowany rozwój handlu wielkosieciowego. Bo w innych państwach UE doceniono te zagrożenia i podjęto konkretne kroki. Takim przykładem jest choćby Francja.