Koniec samochodów spalinowych, czyli unijne opary absurdu
W czerwcu Parlament Europejski przegłosował ograniczenie dopuszczalnej emisji CO2 przez nowe samochody. Oznacza to, że od 2035 roku nie będzie można już kupić na terenie Unii Europejskiej samochodów z napędem spalinowym.
Parlament Europejski poparł propozycję Komisji Europejskiej, aby do 2035 r. osiągnąć zeroemisyjną mobilność na drogach czyli, aby zmniejszyć emisje wytwarzane przez nowe samochody osobowe i lekkie pojazdy dostawcze o 100%. Zapisy te oznaczają faktycznie koniec sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi do 2035 r. Po tej dacie w salonach można byłoby kupić tylko auta elektryczne. Jest to część pakietu Fit for 55.
Jak wynika z raportu ACEA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów), ponad 80% wszystkich samochodów elektrycznych jest sprzedawanych jedynie w sześciu krajach członkowskich UE o najwyższym PKB.
Obok administracyjnych zakazów, kraje chcą również innymi środkami uderzać w kierowców i samochody spalinowe. Przykładowo, holenderski rząd proponuje, aby od 2030 r. kierowcy płacili za przejechane kilometry. Obecny podatek za posiadanie samochodu zamieniłby się w podatek za korzystanie z pojazdu. – Jeżdżący po prostu będą płacić więcej – wyjaśnił dziennikarzom minister infrastruktury Mark Harbers i dodał, że liczy na to, iż rządowa propozycja doprowadzi do mniejszej emisji zanieczyszczeń oraz zmniejszy liczbę korków. W przyszłym systemie kierowca będzie płacił za przejechany kilometr, podobnie jak to się obecnie dzieje w niektórych wypożyczalniach samochodów, gdzie oprócz kosztu wynajęcia pojazdu, trzeba zapłacić za przejechane kilometry. Mark Harbers nie potrafił wyjaśnić dziennikarzom, w jaki sposób będzie rejestrowana liczba przejechanych kilometrów.
Co ciekawe, również w Polsce pojawiają się głosy, aby samochody spalinowe objąć dodatkowym, wyższym podatkiem. Rzeczpospolita przytoczyła opinie przedstawicieli branży motoryzacyjnej, którzy pokazują konkretne rozwiązania mające pomóc w rozpędzeniu polskiego rynku samochodów elektrycznych. To m.in. głęboka reforma podatku akcyzowego. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych Maciej Mazur proponuje wykorzystanie rozwiązań przyjętych w Czechach i na Węgrzech, gdzie wprowadzono podatek ekologiczny zależny od standardu emisji spalin. Podaje też przykład Słowacji, gdzie opłata jest zależna od wieku auta. Bez takiego rozwiązania grozi nam szybki wzrost importu coraz starszych aut – zaznacza Mazur. Rzecznik rządu jednak oficjalnie zdementował te zapowiedzi.
Równocześnie Anna Moskwa minister klimatu i środowiska RP oświadczyła, że wprowadzenie zakazu sprzedaży aut z silnikiem spalinowym od 2035 roku, co proponuje Komisja Europejska w swoim planie osiągnięcia neutralności klimatycznej, jest dla Polski nie do przyjęcia; ani rynek, ani społeczeństwo nie jest na to gotowe. – Nie jesteśmy dziś na to gotowi – nikt nie jest gotowy, rynek nie jest gotowy – żeby zaakceptować rok 2035 jako datę zakazu sprzedaży aut z silnikiem spalinowym. Sprzeciwiamy się tej propozycji. Nie ma obecnie możliwości, by mówić o konkretnych datach. Dopóki nie będziemy mieli na rynku aut, które mogą przejechać przykładowo 1 000 km bez konieczności zatrzymywania się po drodze na dwie godziny, żeby doładować akumulatory, społeczeństwo nie zaakceptuje takich pomysłów – powiedziała Moskwa przed rozpoczęciem spotkania ministrów środowiska państw UE w Luksemburgu.
– Oprócz tego musimy mieć przystępne ceny, pełną infrastrukturę, co jest wyzwaniem dla każdego kraju. Możemy zadeklarować, że mamy takie ambicje, ale nie jesteśmy w stanie zdecydować o żadnej konkretnej dacie. Każda data, którą byśmy dziś wyznaczyli, byłaby iluzją. 2035 r. nie jest datą możliwą do zaakceptowania przez Polskę. Wiem, że wiele krajów podniesie dziś tę kwestię – dodała.
Okazuje się, że także w Niemczech, kraju który oficjalnie nadaje ton i kierunek unijnej polityce, pojawiają się głosy sprzeciwu wobec wykluczenia silników spalinowych. Lider FDP Christian Lindner wypowiedział się jednoznacznie przeciwko zakazowi sprzedaży aut z silnikami spalinowymi – poinformował niemiecki tygodnik „Spiegel”. Tym samym plan Unii Europejskiej, aby od 2035 roku zakazać sprzedaży innych niż bezemisyjne auta stoi pod dużym znakiem zapytania. Jak przypomina "Spiegel", FDP od dawna było temu pomysłowi przeciwne. Jednak tym razem pełniący obowiązki ministra finansów Christian Lindner, otwarcie stwierdził, że liberałowie nie zgodzą się na europejską propozycję. Lindner przekonuje, że samochody z silnikami spalinowymi będą przez dłuższy czas sprzedawane na innych kontynentach, co postawi europejskich producentów w niekorzystnej sytuacji. "Spiegel" zauważa, że liberałowie i Zieloni "nigdy tak naprawdę nie doszli do porozumienia w sprawie silnika spalinowego i najwyraźniej przez wiele miesięcy nie rozmawiali ze sobą w tej sprawie, (...) spór zdaje się narastać". Stanowisko Niemiec staje się ważnym sygnałem także do innych krajów. Jeszcze do wtorku wydawało się, że była wyraźna aprobata dla propozycji UE. Od miesięcy zakładano, że rząd federalny poprze propozycję zakazu dla silników spalinowych – zauważa magazyn.
"Spiegel" podkreśla, że tak naprawdę to nie data niepokoi liberałów, ale wykluczenie pewnych technologii, takich jak e-paliwa. Magazyn wyjaśnia, że e-paliwa, produkowane w sposób neutralny dla klimatu, uważane są za "ostatnią nadzieję dla silnika spalinowego". Obecnie "stosowanie e-paliw w samochodach nie ma sensu ekonomicznego ani ekologicznego. Minister finansów Lindner spodziewa się jednak, że pomimo przejścia na elektromobilność nadal będą istnieć nisze dla silnika spalinowego" – dodaje "Spiegel" i zastanawia się, czy FDP nie robi w ten sposób ukłonu dla swoich wyborców, ponieważ "e-paliwa w samochodach osobowych mogą najprawdopodobniej mieć przyszłość w drogich samochodach sportowych, których kierowcy nie stroniliby od ekstremalnie drogich paliw".
To co zastanawia, to brak jakiejkolwiek debaty, głosów sprzeciwu czy krytyki unijnej polityki dotyczącej likwidacji samochodów spalinowych. Ani firmy transportowe, logistyczne, ani przemysł, ani obywatele nie zabrali jasnego i wyraźnego głosu w tej sprawie. W mediach głównego nurtu pojawiły się jedynie lakoniczne informacje, że PE przegłosował zakaz, po czym informacje ucichły. A jest to zmiana nie tylko zmieni oblicze motoryzacji. Ona w dużym stopniu zabije prywatną motoryzację. Ucierpią na tym również małe i średnie firmy, gdyż samochody elektryczne są nieproporcjonalnie do swoich możliwości drogie.