Oby pryszczyca nie okazała się crash testem dla branży mleczarskiej w Polsce (EEC 2025)

Oby pryszczyca nie okazała się crash testem dla branży mleczarskiej w Polsce – stwierdził Adam Grabowski, Wiceprezes Polmlek Trading, członek rady nadzorczej Grupy Polmlek, w czasie debaty o bezpieczeństwie żywnościowym zorganizowanej w trakcie EEC. O czym jeszcze mówił?
Resort rolnictwa cały czas informuje, że Polska jest krajem wolnym od pryszczycy i że służby działają na granicach, byśmy nie stracili tego statusu.Adam Grabowski, Wiceprezes Polmlek Trading, członek rady nadzorczej, Grupy Polmlek w czasie debaty o bezpieczeństwie żywnościowym zorganizowanej w trakcie EEC 2025 został zapytany o to, jak ocenia sytuację związaną z zagrożeniem pryszczycą w naszym kraju.
– Oby ta pryszczyca została za granicami kraju, a tam zmniejszała się sukcesywnie i nie rozwijała. Bo pryszczyca to nie tylko walka z wirusem, to będzie test naszej organizacji i oby to nie był crush test po prostu, bo produkcję mleka trudno jest bardzo odbudować – stwierdził Grabowski.
Jak zauważył, widać trend, że mali rolnicy przestają generalnie produkować z racji braku opłacalności czy z racji braku sukcesji. Choć na szczęście, z drugiej strony większe gospodarstwa stają się coraz większe, co widać też w innych branżach, w innych sektorach.
– Z mlekiem jest o tyle ciężej, że bardzo często się prowadzi to mleko, ma się te krowy, doi się je tak długo, jak ma się na to trochę chęci, póki jeszcze się chce, ale często czeka się tylko na wymówkę, żeby z tego zrezygnować – przyznał przedstawiciel Polmleku.
Więc jeśli jakieś stado – z powodu choroby – zniknie, to są bardzo nikłe szanse, że rolnik będzie chciał odbudować od zera to gospodarstwo.
– Przejdzie po prostu całkowicie na roślinę i nie będzie interesował się codziennym udojem mleka. To jest trudna praca, bardzo satysfakcjonująca dla wielu, ale bardzo trudna i wymagająca jakościowo i organizacyjnie. Urlopy są bardzo trudne, wiem, bo u mnie w rodzinie rolnicy mają ciężko po prostu wyjechać, bo nie ma kto zostać w domu. To są takie trywialne rzeczy – przyznał Grabowski. Ale ważne.
Musimy być przygotowani na pryszczycę
Prezes Grabowski przyznał, że musimy być przygotowani na pryszczycę. Też logistycznie. I musimy to mocno komunikować, że jesteśmy przygotowani. Dlaczego?
– Musimy mówić wewnętrznie i na zewnątrz, że jesteśmy przygotowani, że wiemy, co robimy, że możemy odizolować konkretne regiony, konkretne stada, że my jako producenci nie przyjmiemy na zakład, nie przerobimy na zakładzie żadnego mleka, które ma choćby podejrzenie, że pochodzi z takiego gospodarstwa. Jak tylko wyszło coś w Niemczech, że tam niektóre gospodarstwa są zarażone, od razu mieliśmy zapytania od naszych klientów, czy jakiekolwiek niemieckie mleko jest przerabiane w naszych zakładach, nie z regionu, nie czy w ich produkcie, jakiekolwiek, bo to już mogło spowodować wstrzymanie odbiorów naszych produktów, tylko groźba, że może tam coś być, bo oni wolą dmuchać wszyscy na zimne, więc to jest bardzo niebezpieczne. U nas weterynaria stara się, działa bardzo dobrze, mamy dobre relacje, ale niestety, regionalnie bywa różnie. Często są miejsca na interpretacje, na podejście indywidualne. Jeśli byłyby procedury trochę bardziej sztywne, mówiące, co w danej sytuacji należy zrobić, my się z chęcią dostosujemy, po prostu, żebyśmy wiedzieli, co zrobić, jeśli coś się stanie – zaznaczył Grabowski.
Dodał też, że:
– Potrafimy dokonywać selekcji mleka. Robimy to regularnie, czy produkty koszerne produkujemy, czy jakiekolwiek inne, czy jeśli rolnik informuje, że ma jakiś problem w stadzie, to wiemy, jak to odselekcjonować i odebrać, przekierować od razu na biogazownię. Mamy wiele możliwości, tylko musimy szybko reagować. Więc jeśli jest konkretna informacja, to mleko na nasz zakład nie trafi, ale tu musi być ścisła współpraca z weterynarią i lobbying, po prostu lobbying, niech ludzie za granicą, przedsiębiorcy korporacyjni wiedzą, że Polska wie, co robi, wie, że ma procedury skuteczne, jasne, czytelne komunikaty i to na pewno pomoże. Utrata rynku zagranicznego, eksportowego jest trudna do odbudowania, echo jakichś problemów jakościowych może ciągnąć się latami, przejście kolejnych certyfikacji, reaudytów, to się schodzi niepotrzebnie, to można łatwo, no niełatwo, trudno, ale można to się przed tym zabezpieczyć, więc jeszcze raz: oby pryszczyca nie okazała się crush testem naszych możliwości organizacyjnych.