Polacy mają dosyć lockdownu

Obostrzenia w Polsce w większym bądź mniejszym natężeniu trwają od marca. O ile w początkowym etapie większość społeczeństwa, jeśli ich nie popierała, to przynajmniej akceptowała. Teraz społeczeństwo przekonało się, że koronawirus nie jest groźny, a koszty lockdownu są zbyt wielkie. Wszyscy mają już dość.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wielokrotnie apelował do rządu o niewprowadzanie ograniczeń dla działalności gospodarczej wykraczających poza ustanowienie reżimu sanitarnego w postaci dystansu, dezynfekcji i maseczek. – Podtrzymujemy ten apel i wzywamy do otwarcia gospodarki. Apelujemy również o dwunastomiesięczne moratorium na nowe obciążenia, by odbudowa po kryzysie była jak najszybsza – apeluje do rządu ZPP. Zwraca także uwagę na brak przejrzystości procesu decyzyjnego, zaskakiwanie kolejnymi ograniczeniami, brak logicznego powiązania między sytuacją epidemiczną a skalą i dokuczliwością restrykcji – tak wygląda lockdown dla polskich przedsiębiorców. Jeśli nie powstrzymamy tego chaosu i utrzymamy obowiązujące obciążenia, grozi nam fala bankructw i masowych zwolnień, które odbiją się nie tylko na kondycji finansowej przedsiębiorstw, ale również na warunkach bytowych pracowników.

– Polscy przedsiębiorcy nigdy nie mieli komfortu operowania w stabilnych warunkach regulacyjnych – polskie wskaźniki zmienności prawa od lat utrzymują się na najwyższych poziomach w Europie. Podczas pandemii zostali oni jednak pozbawieni jakiejkolwiek pewności i przewidywalności prawa. Obecnie mija jedenasty miesiąc funkcjonowania przedsiębiorstw w warunkach ograniczeń, nakazów i zakazów, których zakres zmienia się co kilka tygodni i jest ustanawiany całkowicie arbitralnie w oderwaniu nawet od danych epidemiologicznych. Ograniczenia są katastrofalne w skutkach dla wielu branż. Hotele, lokale gastronomiczne, sklepy w galeriach handlowych, kluby fitness – wszystkie te miejsca zatrudniają miliony Polaków, a utracone przychody liczą w miliardach złotych. Ich sytuację dodatkowo pogarszają nowe daniny, takie jak podatek od sprzedaży detalicznej, którego pobór odwieszono, czy podatek cukrowy – czytamy w stanowisku Związku.

Również wyniki badań naukowych każą poddać w wątpliwość skuteczność obranej przez polski rząd strategii wychodzenia z lockdownu. Doskonałym przykładem na nieskuteczność lockdownu jest porównanie sytuacji z USA. Stan Kalifornia zarządził ścisłe blokady, podczas gdy Floryda zaufała zdrowemu rozsądkowi obywateli i nie zatrzymała gospodarki. Teraz oba stany mają niemal identyczne wskaźniki zachorowań, hospitalizacji i zgonów.

Polskie społeczeństwo, tak samo jak przedsiębiorcy chcą szybkiego, wręcz natychmiastowego zniesienia lockdownu. Jak wynika z ogólnopolskiego badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland, prawie sześciu na dziesięciu Polaków uważa, że po 18 stycznia br. rząd ze względu na sytuację epidemiologiczną nie powinien przedłużać lockdownu. Natomiast w gronie osób wyrażających przeciwne zdanie, zdecydowanie najczęściej pojawia się odpowiedź o utrzymaniu tych obostrzeń do czasu mocnego spadku liczby zakażeń.

Aż 55,8% Polaków twierdzi, że po 18 stycznia ze względu na sytuację epidemiologiczną rząd nie powinien przedłużać lockdownu. Przeciwnego zdania jest 30,9% rodaków. Z kolei 13,3% nie ma opinii w tej kwestii. Według Piotra Kuczyńskiego, analityka rynków finansowych, te wyniki pokazują, że sporo osób odczuwa problemy wynikające z zamknięcia gospodarki. Jednym spadły zarobki, drugim zbankrutowały firmy, a inni obawiają się bezrobocia. To do ludzi bardziej przemawia niż możliwość zachorowania. – Gdyby odpowiadali tylko przedsiębiorcy, to przewaga poglądów za nieprzedłużaniem ograniczeń byłaby większa. Widzimy zatem efekt zupełnej niewiarygodności polityki zakazów prowadzonej w tej dziedzinie. Najpierw resort zdrowia podał, ile osób musi być zakażonych, żeby ogłosić tzw. narodową kwarantannę, a potem odszedł od tych wytycznych. Nikt nie udowodnił, że branże, gdzie wprowadzono zakazy działalności, są największym zagrożeniem epidemicznym – komentuje prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

Zdaniem Krzysztofa Zycha, głównego analityka UCE RESEARCH, widać zmęczenie społeczne pandemią, co po prawie roku izolacji jest zupełnie zrozumiałe. Ponadto Polacy dostrzegają, że nie tylko tracą swobodę i w pewnym stopniu wolność, ale przede wszystkim stają się biedniejsi. A perspektywy są coraz bardziej mętne. Według prof. Modzelewskiego, obecny lockdown jest błędem, niczego nie wnosi. Natomiast koszt ekonomiczny tego jest olbrzymi. – Ludzie boją się, że dojdzie do totalnej zapaści w gospodarce, co prędzej czy później odczują. Nawet jeżeli w tej chwili ich to bezpośrednio nie dotyka. Wiele osób nie rozumie postępowania rządu, który np. zamyka siłownie, a sale do tańca pozostawia otwarte. Do tego rozpoczęto szczepienia, więc część Polaków sądzi, że problem z wirusem jest rozwiązany – stwierdza ekonomista Marek Zuber.

Jak podkreśla prof. Modzelewski, lockdown wprowadza nieprawdopodobne spustoszenie, nie tylko ekonomiczne. Ludzie przyzwyczajają się, że można nie pracować i otrzymywać pieniądze. Z kolei Krzysztof Zych zaznacza, że zamykanie ludzi w domach doprowadza do wielu tragedii, w tym nierówności i przemocy. Ponadto Polacy przestali się leczyć na inne choroby niż COVID-19. To może w przyszłości okazać się dla nas i służby zdrowia znacznie groźniejsze niż koronawirus.

Ograniczenia widzimy w sektorze najbardziej spolonizowanym, co podkreśla prof. Modzelewski. I dodaje, że już teraz są wykupowane aktywa tych branż, bo mamy do czynienia z masową likwidacją działalności gospodarczych. Upadają firmy, które drugi lockdown po prostu dobił. Ekspert apeluje do władzy o znoszenie tych zakazów, bo ich przedłużanie może mieć dla kraju nieobliczalne skutki.

– Budżet państwa nie jest w stanie wytrzymać kolejnego zamknięcia gospodarki, a już na pewno nie do momentu, kiedy mocno spadnie liczba zakażeń. Firmy, które obecnie nie zarabiają, z dnia na dzień nie wyjdą na prostą. Oczywiście można dodrukowywać pieniądze czy uprawiać kreatywną księgowość, ale matematyki nie da się oszukać – dodaje Krzysztof Zych.

I na koniec przysłowiowa wisienka na torcie – lockdown jest nielegalny. Jak podała Rzeczpospolita, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu uznał, że nie ma podstaw, aby przedsiębiorcy płacili kary nałożone przez sanepid za prowadzenie działalności w czasie jej zamrożenia. Wyrok mówi, że lockdown został wprowadzony bezprawnie, otwiera też drogę do żądania odszkodowań przez przedsiębiorców, którzy ciągle cierpią na wprowadzanych przez rząd ograniczeniach w prowadzeniu działalności. Zgodnie z konstytucją mogło to nastąpić tylko w ustawie, a nie w rozporządzeniu. Dodatkowo, według Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej sanepid wykonuje nawet 1300 kontroli dziennie w całym kraju. W efekcie sądy administracyjne w ostatnich tygodniach rozpatrują mnóstwo spraw, które dotyczą kar nakładanych przez sanepid za złamanie pandemicznych obostrzeń. Praktyka wskazuje jednak, że w większości sądy uchylają kary i zwracają uwagę m.in. na brak właściwej podstawy prawnej czy niezgodność rządowych zakazów i nakazów z Konstytucją. Ponadto, 31 marca do sądu trafi pozew zbiorowy gastronomii polskiej przeciw Skarbowi Państwa – poinformowała Izba Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP) po czwartkowej konferencji, na której minister zdrowia ogłosił przedłużenie do 14 lutego zamknięcia lokali gastronomicznych.

Dla dobra wszystkich – obywateli, przedsiębiorców i państwa, rząd powinien jak najszybciej wycofać się z obostrzeń, które są nielegalne, nieskutecznie i zwyczajnie bezsensowne.

 


Współpraca