Prof. dr hab. inż. Janusz Budny - „Energia i środowisko w mleczarstwie”

Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne



Energia i środowisko

Jest powszechnie znana informacja, że organizmy „żywe”, do podtrzymywania „życia”, wymagają przyjaznego (optymalnego) ŚRODOWISKA I ENERGII. Tę ostatnią możemy wyrażać jej jednostkami, określanymi współcześnie wielkościami będącymi funkcją wykonywanej pracy. Stąd praca podtrzymująca jedynie fizjologiczne trwanie organizmu wymaga doprowadzenia do tego procesu relatywnie niewielkiej ilości energii, określanej jako „podtrzymującej życie”.



Od zarania życia wiadomym też jest, że organizm, aby trwać, potrzebuje doprowadzenia energii, np. pod postacią pożywienia i powietrza do procesu oddychania. Do pierwszego potrzebne jest wykonanie procesu fizycznego, czyli przygotowania i dostarczenia pewnej ilości i formy pożywienia, zwanego żywnością. W naszym obszarze cywilizacyjnym i klimatycznym, oraz wobec tradycji, dzieje się to na ogół 3 razy dziennie.

Wykonanie procesu oddychania wymaga ciągłego wysiłku fizycznego, czyli wykonania pracy przez szczególny organ jakim są płuca. Ten proces trwa z dużą częstotliwością i w sposób ciągły. Przerwanie, lub zaniechanie, tego procesu na pewien okres czasu, liczony w minutach, grozi przerwaniem życia organizmu!

A zatem w jednym i drugim przypadku trzeba wykonać pewną pracę, czyli trzeba użyć określonej dla danej pracy wielkości energii.

Jest jeszcze jedna, być może najważniejsza czynność, czyli praca wykonywana przez organizm żywy: rozniesienie składników procesu odżywiania i oddychania po fizjologicznie obszernym i długim czasowo obszarze organizmu.

Jest to w naszym przypadku, w języku fizjologicznym: obieg krążenia energii życia, czyli płynu o nazwie: krew!. Jedynym i podstawowym organem, w tym przypadku, jest organ zwany sercem! Jest wszak powszechnie znany fakt, że kilkuminutowe wyłączenie tego organu objawia się zanikiem ŻYCIA!

To, co tu napisane, jest powszechnie znanym procesem, ale o jego istnieniu i znaczeniu dla życia warto pamiętać. A zatem, wracając do pierwszych zdań tego tekstu, w owym opracowaniu można zsyntetyzować: bez energii i środowiska nie ma ŻYCIA! A te rodzaje energii i rodzaje środowiska są w przyrodzie tak różnorodne jak różnorodne są formy życia.

Różnorodne są też zapotrzebowania energii w różnych formach życia. Można by było w tym miejscu pokusić się o stwierdzenie, że energia i środowisko są podstawą formowania i trwania organizmów żywych. Prawdopodobnie już człowiek pierwotny wiedział, że potrzebuje pewnego potencjału energii uzyskiwanego przez odżywianie, a wcześniej poprzez czynności zwane np. polowaniem, czyli zdobywaniem żywności o pewnych formach. Być może ten człowiek wiedział również, że aby uzyskiwać stosowne ilościowo i jakościowo porcje żywności trzeba to czynić przy relatywnie niewielkim użyciu energii. A więc prawdopodobnie uczył się już gospodarować energią poprzez stosowne formy żywości, wymagającej jej użycia. Być może, w tych dawnych czasach, począł się uczyć być hodowcą!? A nawet uczył się formować do swoich celów środowisko? Oraz racjonalnie gospodarować swoją energią i środowiskiem co my obecnie poczynamy czynić na skalę pozwalającą nam trwać i przetrwać.

Czy rzeczywiście tak jest?

Prawdopodobnie ówczesny człowiek prowadził długie obserwacje przyrodnicze, aby dojść do wiedzy, że użycie pewnej formy materii, zwanej „bronią”, i formy materii zwanej „ogniem”, może doprowadzić do bycia człowiekiem „rozumnym”, czyli świadomym swojego postępowania. A w obecnym stadium rozwoju człowieczeństwa świadomym skutków PRZYRODNICZYCH swojego postępowania. Prawdopodobnie można by to było odnosić do niektórych współczesnych. Przyroda już wiele razy eliminowała ze swojego królestwa zjawiska i rodzaje życia, które nie potrafiły sprostać Jej, i tym wymaganiom. Czy mamy być jednym z tych rodzajów, a może i wyjątkowym, „zjawiskiem”? Czy powielimy to, co doświadczyły przed nami inne formy i rodzaje życia? Czy środowisko pozwoli nam ludziom podtrzymać naszą formę i formułę życia? Jeżeli ja w tym tekście pytam czy środowisko nam pozwoli na dalsze trwanie, gdyż w tytule umieściłem łącznie energię i środowisko, to powinienem podjąć również zagadnienie „bezpieczeństwa energetycznego”. Samo pojęcie „bezpieczeństwa energetycznego” można by było zdefiniować jako zabezpieczenie odpowiedniej ilości energii do trwania zjawiska zwanego przez człowieka „życiem”. Bezpieczeństwa tego użycza nam nasza gwiazda, jedna z milionów jej sióstr – czyli Słońce! Dzięki niemu nasze zasoby energii, mogące być wykorzystywanymi przez człowieka, dzielimy dodatkowo na: odnawialne i nieodnawialne. Te ostatnie swoją karierę zawdzięczają człowiekowi, który odkrył takie zasoby, jak: węgiel kamienny, węgiel brunatny, ropę naftową, gaz ziemny. W swoich wystąpieniach na forum naszej Konferencji wspominałem już o odkryciu węgla kamiennego przez pastuszków walijskich. Twarda skała na której owi pastuszkowie rozniecili ogień stała się zarzewiem wykorzystywania przez człowieka nieodnawialnego paliwa czyli węgla kamiennego. Ten zasób energii spowodował wzmożone wykorzystywanie jej nieodnawialnych źródeł. Bardziej wzmożone wykorzystywanie nieodnawialnych zasobów energii spowodowało zastępowanie pracy „żywej” (człowieka, zwierząt) pracą maszyn. Mówimy zatem o procesach mechanizacji, automatyzacji, generalnie o industrializacji, czyli uprzemysławianiu działań człowieka.

Uprzemysłowienie działań człowieka miało odciążyć Jego od ciężkiej pracy fizycznej, wymagającej nawet znacznych ilości bioenergii. To zjawisko spowodowało konieczność sięgnięcia przez człowieka do wzrastającego użycia różnych postaci energii zawartej np. w PALIWACH, jako nośnikach energii nieodnawialnej. To źródło energii nieodnawialnej ma jednak tę niekorzystną właściwość iż może się wyczerpywać, czyli może go kiedyś zabraknąć. Niektórzy z badaczy analizujących to zjawisko wyczerpywania zapasów i źródeł paliw, będących źródłami energii nieodnawialnej, snują rozważania co do odległości naszej współczesności od momentu, kiedy wydobywanych współcześnie paliw nieodnawialnych może nam rzeczywiście zabraknąć. Co wtedy? Odpowiedź na to pytanie może być niezmiernie trudna! Snuje się nawet takie rozważania, że człowieka spotka emigracja z naszej planety!? Ale gdzie? I jakimi środkami komunikacji międzyplanetarnej?

Snujący takie rozważania najczęściej poprzestają jedynie na takich dywagacjach. Znaczna część wskazuje natomiast, że zapasy np. węgla kamiennego i węgla brunatnego powinny nam wystarczać na okresy, mierzone nawet setkami lat. Nie ma więc co czynić larum?! Biorąc pod uwagę intelekt współczesnego człowieka odkryje On dla siebie nowe źródła, albo zechce bardziej wykorzystywać znaczne przecież i opisywane dzisiaj źródła energii, np. energii zwanej potocznie, być może nie całkowicie właściwie, energii zwanej „nuklearną”?

Dodać przy tym należy, że otrzymywana od naszego Słońca energia, przy racjonalnym jej wykorzystywaniu może zabezpieczać potrzeby energetyczne naszej planety w zakresie ciągłości Życia. Rozważana jest też sytuacja, że formy życia na naszej planecie dotknie znaczne ograniczenie, np. dotykającego naszą planetę „covida”, lub innych jemu podobnych zjawisk, których możemy teraz nie przewidywać, ale być może już się gdzieś czają?

Jest też rozważana teoria powszechnych katastrof. Bardzo jeszcze nieśmiało, ale już się mówi o tym, że planecie naszej grozi „ocieplenie”. Którego, po części, już współcześnie zaczynamy dostrzegać. A przecież nasz gatunek ma swoją optymalną temperaturę fizjologiczną! Już teraz człowiek potrafi się osłonić przed niskimi dla naszego organizmu temperaturami. Obserwujemy wszak bardzo bujne życia w obszarach naszej planety, które można nazwać „zimnymi”, lub nawet „mroźnymi”. Ale my, mieszkańcy obszaru o klimacie „umiarkowanym”, szukamy wielu sposobów i technik, aby się przed wysokimi temperaturami naszego otoczenia, nazywanego też klimatem, ochronić! Np., w okresie lata, zwanego gorącym, używamy znacznej ilości energii do działania urządzeń, zwanych wentylatorami. Które to urządzenia tylko pozornie nas „klimatyzują”. Tzw. klimatyzacja wielu pomieszczeń przy użyciu wentylatorów jest działaniem pozornym. Sam doświadczyłem niegdyś „przeziębienia” w trakcie pobytu w Wietnamie! Po przyjeździe do tego kraju i po dwu dniach chłodzenia się wentylatorem, doznałem zjawiska znanego u nas pod nazwą „przeziębienia”.

Kiedy w grudniu wylatywałem z Warszawy, było u nas około -15 OC. Tam było już ponad 30OC. Po miesięcznym pobycie „zaaklimatyzowałem się”. Człowiek jest istotą uniwersalną, ale jak długo jeszcze?

Pozostawmy te rozważania klimatyczne. Klimatycznie nasza planeta jest chyba wyjątkiem? Wszak to człowiek dostrzegł niegdyś pożytki z zastosowania zjawiska przyrodniczego zwanego „ogniem”. Człowiek doznaje jego potencjału fizycznego i przyrodniczego np. w odniesieniu do wody, której postać fizyczna jest krańcowo różna. Nie rozwijając bardziej jej znaczenia w przyrodzie, są to postacie fizyczne od polarnego lodu do pary wodnej przegrzanej. A więc ogień i spalanie, powszechne zjawiska w przyrodzie! Środowisko to przyroda, aczkolwiek w nie tak dawnym nauczaniu dzieliło się jeszcze przyrodę na „żywą” i „martwą”!? Energia to działanie, ale też postać materii: ogień! To też zjawisko przyrodnicze. Najprawdopodobniej znane człowiekowi od momentu pojawienia się na naszej planecie jako sprawy wielu form działań, pozostawiających na niej swoje ślady!

Trochę później, w swoim rozwoju, człowiek dostrzegł jednak, że proces spalania, głównie paliw, stał się źródłem fatalnych zanieczyszczeń Jego otoczenia, czyli ŚRODOWISKA! Te fatalne zanieczyszczenia to spaliny! A okres w rozwoju człowieka to cywilizacja, a przede wszystkim uprzemysłowienie! To nimi człowiek odwrócił swoją dobrą kartę w przyrodzie, na kartę wiodącą ku zniszczeniu. Czy niezbyt tragicznie to miało zabrzmieć?

Jest już chyba jednak za późno, aby człowiek odwrócił tę niedobrą kartę, zwaną „cywilizacją”!? Nawołuje się, więc do tego, aby proces ten przynajmniej spowolnić, zanim staniemy wobec sytuacji katastrofalnej, nie tylko dla nas, ale dla ŻYCIA!

Jedna z dróg tego spowolnienia wiedzie przez zwiększone wykorzystywanie sił natury! Gdzie się podziały takie siły jak Słońce, ruch powietrza, ruch wody? Takie wykorzystanie w dawniejszych czasach to przecież: wiatraki, młyny wodne, statki powietrzne zwane „balonami”, opakowalnictwo (zwłaszcza produktów żywnościowych) w materiały naturalne, podlegające rozkładowi naturalnemu w środowisku, wykorzystywanie lodu pozyskiwanego w okresie zimowym, wykorzystywanie promieniowania słonecznego, np. w suszarnictwie pierwszorzędnej kazeiny przemysłowej, wykorzystywanej w produkcji materiałów włókienniczych i sanitarnych.

Nie nawołuję w tym tekście do, może w obecnym czasie tych „standardowych” (?) sposobów. Ale umiejętność i możliwość wykorzystywania tych zjawisk „NATURY”, jako zasobów naturalnych i odnawialnych energii i materii, bardzo by się współczesnemu człowiekowi przydała. Wszak to prawie „niedawno”, przy wykorzystywaniu sił Natury czyli wiatrów, niejaki Kolumb (może inni też wcześniej?) przy wykorzystywaniu żeglowania siłami Natury, odkrył ważny współcześnie ląd. Mieszkający tam ludzie, jak wynika z opisów, cieszyli się poziomem rozwoju nie ustępującemu tym, którzy Ich „odkryli”! Jak wielką rolę transportową w tamtym czasie spełniała spławność rzek. Czy nad wykorzystywaniem przez nas sił Natury współczesny człowiek powinien bardziej popracować, zamiast intensywnie spalając paliwa nieodnawialne i zaśmiecając nasze środowisko. Również zamiast pracować nad wymyślaniem wzajemnego unicestwiania się? Wody długo jeszcze będą na naszej planecie płynęły, wiatry długo będą wiały, Słońce będzie nam nie tylko świeciło, ale również grzało! Węgla, w różnej postaci, mamy jeszcze w zapasie. Ale otrzymywane z jego spalania spaliny już nam bardzo szkodzą! Prowadzą do coraz bardziej realnej klęski klimatycznej. Podobnie jest ze spalaniem paliw płynnych, czyli ciekłych i gazowych. Co prawda spalanie tych paliw i uzyskiwanie produktów ich spalania jest mniej szkodliwe dla środowiska. Jednak wielkość ich zużywania (zużywania bo są to paliwa nieodnawialne) w obecnym czasie jest dla naszego środowiska zatrważalna. Ciąg samochodów, powszechność użycia pojazdów mechanicznych o napędzie płynnym (gazowym i ciekłym), szczególnie w obecnym okresie inwazji Covid 19, jest również zatrważająca. Zatrważająca jest również proporcja: jeden samochód, w nim jedna osoba! Czy współczesny poziom i rozwój techniki, i technologii, jest organizmom żywym sprzyjający? Popatrzmy np. na mleczarstwo. A tutaj, pewną wątpliwość pogarszania wartości odżywczej mleka, wzbudza wachlarz produktów mlecznych, oferowany przez współczesny przemysł mleczarski. Uzyskiwany przez tzw. linie produkcyjne, podwyższające wątpliwą atrakcyjność (opakowalnictwo), ale podwyższającą energochłonność, a zatem i energetyczne zanieczyszczenia środowiska.

Jest pytanie, w jakiej mierze My tu również zbierający się w tak ważnym celu jakim jest „energia i środowisko”, możemy być adresatami wołania poety i pisarza, Władysława Orkana (1875-1930):

„Ale nie niszczcie przeszłości ołtarzy, choć macie sami doskonalsze wznieść! Na nich się jeszcze święty ogień żarzy, i ludzka miłość stoi tam na straży, i my im winniśmy cześć”.

Prof. dr hab. inż. Janusz Budny

 


Współpraca