Komentarz Redaktora Naczelnego Krzysztofa Wróblewskiego

W polskim mleczarstwie panują kiepskie nastroje.



   Wielkie sieci handlowe kroją zakłady przetwórcze na potęgę. W tzw. promocjach cena kostki masła spadła do 2 złotych, a sera twardego poniżej 14 złotych za kilogram. Mleko UHT, o zawartości tłuszczu 3,5 procenta, sprzedawane po 1,70 zł czy też 1,80 zł za litr, to już nie promocja, ale codzienność marketowego handlowania. Z racji umacniającej się złotówki i niskich cen światowych eksport produktów jest mało opłacalny. Wprawdzie w tym roku na Fronterze większość produktów systematycznie drożeje, a proces wzrostu cen masła zaczął się nawet w grudniu ubiegłego roku, to jednak obecne ceny na GDT nie są satysfakcjonujące dla unijnych producentów i przetwórców mleka.  Bowiem z racji obostrzeń natury biurokratycznej i ideologicznej Zielonego Ładu obowiązujących w Unii Europejskiej koszty produkcji i przetwórstwa mleka są jedne z najwyższych na świecie.
Powszechnie wiadomo, że w Polsce mamy olbrzymią nadwyżkę mleka. Dlatego musimy wyeksportować ponad 30 procent jego produkcji, oczywiście w postaci produktów. Są też opinie, że owa nadwyżka sięga nawet poziomu 40 procent! Wszak krajowi konsumenci nabywają również sporo importowanych artykułów mleczarskich.  Poziom konsumpcji spada, dotyczy to także mleka i jego przetworów.  Eksport jak już napisałem, jest mało opłacalny. Na dodatek w magazynach zalegają olbrzymie zapasy proszków i masła. Mocna złotówka sprzyja też napływowi podejrzanie tanich serów twardych z państw strefy euro — głównie z Niemiec. Owszem w magazynach rodzimych firm mleczarskich serów nie brakuje. Jednak te z podejrzanie taniego importu mają wywołać ich obniżkę   Zaczynamy się po prostu dusić własnym surowcem. Oczywistym dowodem tego stanu rzeczy jest fakt, że czołowe firmy mleczarskie zaprzestały walkę o dostawców. Natomiast w branżowych rozmowach pojawia się coraz częściej bardzo proste, wręcz banalne, pytanie: kiedy pojawią się wyraźne oznaki poprawy?  W mojej opinii, jeżeli do końca marca z rynku nie popłyną pozytywne sygnały, to dla polskiego mleczarstwa 2024 rok będzie znacznie gorszy od 2023 roku, który był także bardzo trudny.  W innych państwach UE również będzie źle? Jakie działania trzeba podjąć, aby zapobiec zbliżającej się katastrofie? Właściwie widzę dwa mechanizmy, które mogą szybko przynieść poprawę! O jednym z nich pisałem w poprzednim komentarzu. Był to mechanizm zwiększenia stanu zapasów strategicznych na wypadek coraz bardziej realnego konfliktu zbrojnego z Rosją. Szczególnie takie zwiększone zapasy powinny być w państwach przyfrontowych — a więc i w Polsce. Mają one zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe nie tylko naszym obywatelom, ale też i mieszkańcom walczącej Ukrainy. Wszak owe państwo jest w coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej i militarnej. Oczywiście takie rozwiązanie wymaga pieniędzy. Na pewno znacznie, i to znacznie, mniejszych od tych na kupno broni i amunicji dla Ukrainy. Tak. Budżet UE stać na sfinansowanie tego rozwiązania. Dotyczy to też drugiego mechanizmu niezbędnego dla ratowania unijnego mleczarstwa. Mam tutaj na myśli interwencyjny wykup mleka w proszku i masła.  A także dopłat do przechowalnictwa serów twardych. Oczywiście owe dopłaty muszą mieć realny wymiar korespondujący z obecnymi kosztami produkcji, a nie z tymi sprzed niemal 20 lat.  Te dwa mechanizmy powinny być wprowadzone jeszcze przez obecnie rządzących Komisją Europejską. Niewiele wprawdzie czasu im zostało?  Jednak komisarz Janusz Wojciechowski wraz z kolegami mógłby wreszcie się wykazać!  Owe postulaty szybko powinny znaleźć się na transparentach protestujących rolników nie tylko z naszego kraju, ale i z innych państw UE. W dniu 9 lutego takich transparentów nie zauważono. Chociaż producenci mleka byli widoczni wśród protestujących. Wszystkim rolnikom zajmującym się tzw. białym niewolnictwem pragnę powiedzieć oczywistą oczywistość: już w kwietniu mleko może stanieć w skupie od 20 nawet do 50 groszy za litr. Bo jedne firmy będą obniżały ceny skokowo, drugie zaś na raty. Nawet Piątnica nie utrzyma swojej wysokiej ceny skupu — najwyższej w Unii Europejskiej. Zresztą wcześniej, bo już w marcu, w niektórych zakładach mleko pójdzie w dół- początkując lawinę kwietniowych obniżek. Może im zaradzić tylko rynkowy cud albo wspomniane działania Unii Europejskiej.

Współpraca